Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Upadek komunizmu, zwroty akcji i duopol. Poczet prezydentów polskich od 1989

Portret Lecha Wałęsy podczas pierwszych negocjacji 26 sierpnia 1980 r. z delegacją rządu polskiego, Gdansk
Portret Lecha Wałęsy podczas pierwszych negocjacji 26 sierpnia 1980 r. z delegacją rządu polskiego, Gdansk Prawo autorskie  PETER KNOPP/1980 AP
Prawo autorskie PETER KNOPP/1980 AP
Przez Marcelina Burzec
Opublikowano dnia Zaktualizowano
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Od Wojciecha Jaruzelskiego, po wyścig Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. Przedstawiamy dzieje polskich kampanii prezydenckich.

REKLAMA

Upadek komunizmu w Polsce był złożonym procesem, który zakończył się jesienią 1989 roku. Doprowadziło do niego rosnące niezadowolenie społeczeństwa z ustroju komunistycznego oraz popularność i wpływy "Solidarności".

Po upadku komunizmu w Polsce, pierwszym prezydentem w 1989 roku został Wojciech Jaruzelski, wybrany przez Zgromadzenie Narodowe.

1990 - "Solidarność"

Po tym, jak Jaruzelski wyraził gotowość do wcześniejszego odejścia z urzędu, wybory - pierwsze wolne prezydenckie - rozpisano na 25 listopada 1990 roku.

W nich do drugiej tury weszli Lech Wałęsa, legendarny przywódca "Solidarności", i Stanisław Tymiński, tajemniczy kandydat zza oceanu, który miał wywrócić polską scenę polityczną do góry nogami.

"Dużą niespodzianką było to, że do drugiej tury nie przeszedł Tadeusz Mazowiecki. Dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem, włącznie z samym kandydatem Tymińskim było to, że przeszedł do drugiej tury" - mówi w rozmowie z Euronews politolog dr hab. Mikołaj Cześnik, dyrektor Instytutu Nauk Społecznych na Uniwersytecie SWPS.

Przywódca Solidarności Lech Wałęsa mówi, że Polska znajduje się w punkcie zwrotnym, a jej rewolucja może wymagać pewnych napraw, jeśli ma nie pójść źle. Wałęsa był w Warszawie
Przywódca Solidarności Lech Wałęsa mówi, że Polska znajduje się w punkcie zwrotnym, a jej rewolucja może wymagać pewnych napraw, jeśli ma nie pójść źle. Wałęsa był w Warszawie AP

Wybory wygrał Lech Wałęsa, który nie tylko zwyciężył we wszystkich (wówczas czterdziestu dziewięciu) województwach, ale otrzymał również ponad 74 procent głosów.

"W drugiej turze to zwycięstwo Wałęsy faktycznie było przygniatające. Trzy czwarte do jednej czwartej. Rzadko kiedy w drugich turach zdarza się coś takiego. Z jednej strony mieliśmy ikonę oporu przeciwko komunizmowi, jednym tchem wymienianego z Desmondem Tutu, Mandelą, a z drugiej strony mieliśmy człowieka, o którym wiedziało się naprawdę niewiele" - tłumaczy politolog.

1995 - Szok

Po wielkim zwycięstwie Wałęsy w 1990 roku, mało kto spodziewał się, że w 1995, tak niedługo po zmianie ustroju, Polacy na prezydenta wybiorą wywodzącego się z PZPR Aleksandra Kwaśniewskiego.

"Szliśmy spać przekonani, że wygrał Lech Wałęsa. A na drugi dzień po policzeniu głosów się okazało, że to jednak Aleksander Kwaśniewski" - wspomina dr hab. Cześnik. "I jednak powrót aparatczyka. Oczywiście po latach okazało się, że jego ocenę trzeba było zniuansować, ale w 1995 roku dla wielu to był jednak gigantyczny szok, że sześć lat po upadku komunizmu, człowiek, który nie był jakimś szeregowym członkiem PZPR, tylko który był tam wysoko postawiony, człowiek, który był ministrem, taka osoba zostaje w wyborach powszechnych wybrana na stanowisko prezydenta. To było na pewno szokujące".

"Po tej drugiej turze część osób była ubrana na czarno w poniedziałek powyborczy i panowało takie przekonanie jakiegoś takiego ponurego, bym powiedział, zaskoczenia. Potem się okazało, że nie taki straszny Kwaśniewski, jak go wtedy malowali i pewnie dzisiaj z perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że on okazał się dużo lepszym prezydentem niż sądzono w 1995 roku" - podkreśla ekspert.

2000 - Jedna tura

Aleksander Kwaśniewski to prezydent cieszący się największą popularnością do tej pory. W 2000 roku został ponownie wybrany i jest jedynym do tej pory prezydentem, który wygrał w pierwszej turze. Zdobył wtedy 51,7 procent głosów.

Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski (po lewej), wybrany na drugą pięcioletnią kadencję z poparciem 53,9 proc. głosów,
Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski (po lewej), wybrany na drugą pięcioletnią kadencję z poparciem 53,9 proc. głosów, AP

Za tej kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego, Polska weszła do NATO i do Unii Europejskiej. "Gdybyśmy kogoś pytali w 1989 roku, co jest jego największym marzeniem, to pewnie właśnie dołączenie do NATO i Unii Europejskiej byłoby wśród tych takich fundamentalnych i najważniejszych marzeń. Obie te rzeczy stały się za czasów zasiadania w Belwederze i w Pałacu Prezydenckim przez Aleksandra Kwaśniewskiego" - mówi dr hab. Mikołaj Cześnik.

W 2000 roku w wyścigu wyborczym startowali między innymi szef "Solidarności" Marian Krzaklewski i Andrzej Olechowski, były minister finansów, a także spraw zagranicznych.

2005 - Początek duopolu

Z formalnego punktu widzenia to w 2005 roku na polskiej scenie politycznej powstał duopol Platforma Obywatelska-Prawo i Sprawiedliwość. Przez aferę wokół Włodzimierza Cimoszewicza i jego wycofanie się z wyborów prezydenckich, Sojusz Lewicy Demokratycznej znacznie osłabł. Do drugiej tury wyborów przeszli Lech Kaczyński i Donald Tusk, wywodzący się z jednego, opozycyjnego środowiska politycznego.

"Trzeba pamiętać, że mieliśmy taką przedziwną sytuację, w której w odstępie dwóch tygodni odbyły się najpierw wybory parlamentarne, potem pierwsza tura wyborów prezydenckich i później druga tura wyborów prezydenckich" - tłumaczy ekspert z Uniwersytetu SWPS.

"Pierwsze głosowanie wszyscy traktowali jako jakieś takie przedbiegi przed poważną rozgrywką prezydencką, w związku z tym frekwencja była rekordowo niska, rzędu 40% i to doprowadziło do powstania słabego - w sensie mandatu - rządu. Wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zaraz za nim była Platforma Obywatelska. Te dwa ugrupowania miały stworzyć rząd, tak obiecywały przez tę kampanię wyborczą, a potem do tego nie doszło".

"W 2005 roku rzeczą, która jest chyba ważniejsza niż debaty, jest do dzisiaj niewyjaśniona i bardzo tajemnicza sprawa atrap bomb, które były podłożone kilka dni przed wyborami w warszawskim metrze. Do dzisiaj nie wykryto sprawców. Atrapy, co prawda, były atrapami, ale zapalniki były jak najbardziej prawdziwe, nie bardzo wiadomo, kto to w ogóle zrobił, wszystko wskazuje na to, nie waham się tego powiedzieć, że to była jakaś ingerencja w proces wyborczy" - mówi dr hab. Mikołaj Cześnik.

"Nie mógł tego zrobić jeden człowiek, ani nawet kilku ludzi, to była bardzo profesjonalnie zrobiona akcja, i ona na pewno wpłynęła jakoś na stan opinii publicznej."

"Wyparliśmy to, a to jest pewien modus operandi, który dosłownie rok wcześniej wykorzystano w Hiszpanii. Na stacji metra [w Madrycie] wybuchła bomba, zginęło ponad 180 osób. Wybuch, który początkowo Partia Ludowa przypisała Baskom, okazało się, że jednak był atakiem ze strony islamskich terrorystów, a nie Basków. Ale to doprowadziło do zwycięstwa socjalistów wtedy" - tłumaczy ekspert.

W Polsce 2005 roku drugą turę wyborów wygrał Lech Kaczyński, zdobywając 54,04 procent głosów.

2010 - Smoleńsk

W 2010 roku, po katastrofie Tupolewa w Smoleńsku, w którym zginęło 96 osób, w tym przedstawiciele polskiej elity politycznej, między innymi prezydent Lech Kaczyński z żoną Marią, rozpisano wcześniejsze wybory prezydenckie. Bronisław Komorowski był wówczas Marszałkiem Sejmu, drugą osobą w państwie, przejął więc obowiązki głowy państwa. Naturalną koleją rzeczą to on ubiegał się potem również o prezydenturę w wyborach prezydenckich.

Jak mówi dr hab. Mikołaj Cześnik, tamte wybory odbywały się w cieniu katastrofy. "One były zupełnie nienormalne i niezwykłe" - wspomina.

Do wyścigu stanął Jarosław Kaczyński, premier i brat tragicznie zmarłego prezydenta. "Sukces Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że mimo tego ogromnego, negatywnego elektoratu, który on ma w polskim społeczeństwie, udało mu się jednak, no ledwo, ledwo przegrać tę drugą turę z kandydatem, który jest wystawiany przez partię mniej prawicową, przez człowieka, który jest właśnie kwintesencją konserwatywnych cnót i wartości" - tłumaczy dr hab. Cześnik.

Bronisław Komorowski
Bronisław Komorowski AP

"Wielodzietny, myśliwy, stateczny, wierzący. Że akurat wtedy Komorowski wygrał te wybory, to nie jest żadne zaskoczenie, dlatego, że on jest takim, można powiedzieć, w pewnym sensie idealnym kandydatem w wyborach prezydenckich w Polsce".

2015 - Młody kandydat opozycji

W 2015 roku Bronisław Komorowski był pewny reelekcji. Stanął naprzeciwko młodego, stosunkowo mało znanego polityka wystawionego przez Prawo i Sprawiedliwość. Andrzej Duda miał wtedy 43 lata, Komorowski 62. "Duda tych wyborów nie wygrał, tylko Komorowski je przegrał" - ocenia politolog.

"W 2015 nałożyły się na siebie rozczarowanie ośmioma latami rządów Platformy Obywatelskiej, a także cała seria błędów, które zostały popełnione" - mówi dyrektor Instytutu Nauk Społecznych na Uniwersytecie SWPS.

"Właściwie jeszcze właśnie w styczniu, lutym Adam Michnik mógł mówić o tym, że musiałby Komorowski przejechać, nie pamiętam dokładnie, mówił o brzemiennej zakonnicy, którą musiałby przejechać na pasach, żeby przegrać wybory, no i okazało się, że w maju to się stało faktem" - podsumowuje dr hab. Cześnik.

"To, co zapamiętałem, to jest ta ogromna praca, która została wykonana przez sztab Andrzeja Dudy. Faktycznie, jak to się ładnie po piłkarsku mówi, zacisnęli zęby, gryźli trawę, no i wygrali. Czasami, wbrew wszystkim można powiedzieć: duża determinacja daje efekty" - komentuje politolog.

Andrzej Duda zdobył w drugiej turze 51,55 procent głosów.

2020 - Pandemia

Wiosną 2020 roku wybuchła pandemia. Przez to rządzący w Polsce mieli różne wizje na przeprowadzenie wyborów, a kontrowersje wywoływała propozycja przeprowadzenia ich kopertowo.

Ostatecznie w kampanii kandydaci odwiedzali Polaków w ich miejscowościach, a głosowanie odbyło się osobiście.

Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda szli łeb w łeb. Obaj kandydaci zdobyli po ponad 10 milionów głosów.

Ostatecznie kandydata Koalicji Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości dzieliło zaledwie około 400 tysięcy głosów.

Andrzej Duda zdobył poparcie na poziomie 51,03 procent.

2025 - Dwóch prezydentów "wszystkich Polaków"

Pierwsza tura 2025 roku pokazała, że coraz większą popularnością w Polsce cieszą się partie nacjonalistyczne. Jednak do drugiej tury przeszli Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej i Karol Nawrocki, popierany przez PiS.

Mimo że kandydaci ci to reprezentanci dwóch wciąż przewodzących w Polsce partii, dr hab. Mikołaj Cześnik ocenia, że ich duopol słabnie.

W kampanię polskich kandydatów zaangażowali się rumuńscy politycy. Przed pierwszą turą, do Zamościa przyjechał George Simion, nacjonalistyczny kandydat, który wsparł Karola Nawrockiego na jego wiecu. Z kolei Rafała Trzaskowskiego wsparł proeuropejski prezydent Bukaresztu Nicusor Dan, który wygrał wybory w Rumunii i został właśnie zaprzysiężony na stanowisko głowy państwa.

Dwa wielkie marsze poparcia przeszły równoległymi ulicami Warszawy na tydzień przez drugą turą wyborów. W "Marszu Patriotów" szli zwolennicy Trzaskowskiego, w "Marszu za Polską" - Nawrockiego.

Frekwencja 18 maja 2025 roku wyniosła 67,31 procent, co stanowi najwyższy wynik w pierwszej turze głosowania w historii III Rzeczypospolitej.

"Wiele wskazuje na to, że po prostu jesteśmy społeczeństwem, które się powoli, ale jednak systematycznie uczy tego, że bardzo wiele jesteśmy w stanie załatwić przez kartkę wyborczą" - mówi ekspert.

"Tutaj może decydować 100, 200, 300 tysięcy głosów. Każda nawet niewielka z pozoru rzecz może mieć wpływ. Przynajmniej dla tych 300 tysięcy głosów" - ocenia dr hab. Mikołaj Cześnik.

Druga tura wyborów odbędzie się 1 czerwca. Podobnie jak pięć lat temu, kandydaci idą łeb w łeb, a sondaże nie dają żadnemu znaczącej przewagi.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Memy w kampanii prezydenckiej jako sarkastyczny komentarz kandydatów

Polska młodzież na wybory! "Demokracja zaczyna się od zaufania"

Większość Europejczyków uważa umowę handlową UE-USA za "upokorzenie", pokazuje nowe badanie