Maraton antyrządowych demonstracji wypełnił Plac Kossutha we wtorek wieczorem, a dwadzieścia trzy osoby przemawiały na demonstracji zapowiedzianej przez publicystę Róberta Puzséra.
Grupa protestujących, na czele z publicystą Róbertem Puzsérem, ogłosiła we wtorek wieczorem obywatelski opór przeciwko rządowi Orbána przed kilkudziesięciotysięcznym tłumem na placu Kossutha. Podczas trzygodzinnej demonstracji głos zabrały 23 osoby, z których większość stanowili artyści, opiniotwórcy i dziennikarze.
„Mój młodszy syn jest w tym samym wieku co reżim. Zostali poczęci razem. Ale mój syn ma przyszłość!" - powiedział na scenie dziennikarz István Dévényi, na co publiczność zareagowała oklaskami.
Róbert Puzsér, główny organizator, powiedział, że należy zapobiec narodowej katastrofie, jaką jest aneksja Węgier na Wschód.
Tłum bardziej rozgniewany niż podczas poprzednich demonstracji
Pierwotnie parlament miał głosować w dniu demonstracji nad projektem „ustawy o przejrzystości", która stygmatyzowałaby i wykluczała finansowo organizacje pozarządowe i media. Jednak w zeszłym tygodniu okazało się, że debata parlamentarna nad projektem zostanie przełożona na jesień. Wielu demonstrantów spekulowało na temat przyczyny tego odroczenia:
„Ostatnio wszystko im się spaliło, a tłum wystarczył, by ich przestraszyć" - powiedział jeden z nich, podczas gdy inna demonstrantka była mniej optymistyczna:
„Niestety, to co widzę, to fakt, że teraz mogą zrobić praktycznie wszystko, nie ma żadnych konsekwencji. Nie reagują na nic i udają, że wszystko jest w porządku. Nie wiem więc, w którym momencie będą w stanie odsunąć się od władzy. Ale mam nadzieję, że to zrobią".
„Myślę, że grają taktycznie, ale kto wie. Jak dotąd nie pokazali tak wielu oznak w ciągu ostatnich 15 lat, że zależy im tak bardzo, że 10-20 tysięcy ludzi wyjdzie i zaprotestuje przeciwko nim" - powiedział trzeci uczestnik.
Seria demonstracji przeciwko rządowi rozpoczęła się w Budapeszcie i innych miastach w kraju w marcu, po ustawie, która pozwoliła na zakazanie marszów równości. Projekt ustawy, który został nazwany „ustawą o przejrzystości", spotęgował społeczne oburzenie. Spośród wszystkich protestów w ostatnich miesiącach, ten był chyba najbardziej żywiołowy.