To była najbardziej wyczekiwana rozmowa telefoniczna na świecie. Moskwa miała tydzień na odpowiedź w sprawie zaproponowanego przez USA trzydziestodniowego zawieszenia broni, które Ukraina zaakceptowała.
W tym kluczowym momencie, mogącym zakończyć największy i najkrwawszy konflikt w Europie od II wojny światowej, zabrakło samej Europy. Unia Europejska nie uczestniczyła w negocjacjach dotyczących rozejmu na jej własnych granicach. To poważny błąd – ocenia wicepremier i minister spraw zagranicznych Belgii Maxime Prevot. "Musimy być zaangażowani w ten proces, lecz dotychczas tak się nie stało. Uważamy to za błąd. Nie do prezydenta Trumpa należy reprezentowanie interesów Europy – powinna ona mieć przy stole własnych przedstawicieli. Podkreślam kluczową rolę, jaką odgrywa Kaja Kallas, wysoka przedstawicielka ds. polityki zagranicznej UE" mówi Euronews szef belgijskiej dyplomacji.
Oprócz zdobycia miejsca przy stole UE musi jeszcze uzyskać zgodę wszystkich członków. Nie od dziś wiadomo, że Węgry niejednokrotnie mają odmienne od reszty wspólnoty zdanie. "Sytuacja wygląda tak, że celem Amerykanów jest osiągnięcie pokoju, dlatego prowadzą negocjacje z Rosjanami. Z kolei Bruksela chce, aby wojna trwała. W związku z tym wątpię, żeby kraje i organizacje, które są bezpośrednio zaangażowane w wojnę, zostały zaproszone do rozmów pokojowych" - mówił podczas spotkania z mediami węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó.
Kolejna amerykańsko-rosyjska rozmowa jest zaplanowana na niedzielę. I wciąż nie słychać o udziale przedstawiciela Unii Europejskiej.