W czwartek Francja stanęła w obliczu ogólnokrajowych zakłóceń, gdy setki tysięcy osób protestowało przeciwko nowym środkom oszczędnościowym. Główne związki zawodowe wezwały do podjęcia działań, co miało znaczący wpływ na transport i szkoły.
W czwartek po południu w stolicy Francji, Paryżu, doszło do gwałtownych protestów, po tym jak kilkadziesiąt osób ubranych na czarno zaatakowało funkcjonariuszy policji, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym.
Niewielkie grupy demonstrantów spośród dziesiątek tysięcy osób zgromadzonych w 11. dzielnicy Paryża w okolicy Boulevard Voltaire – głównej paryskiej arterii komunikacyjnej – rzucały pociskami w funkcjonariuszy zabezpieczających zgromadzenie, przypadkowo trafiając innych protestujących i dziennikarzy.
Policja kilkukrotnie odpierała ataki i szarżowała na napastników, używając gazu łzawiącego, aby opanować sytuację.
Starcia nasiliły się jeszcze bardziej, gdy szpaler protestujących dotarł do Place de la Nation, charakterystycznego ronda we wschodniej części Paryża, gdzie grupa demonstrantów otoczyła policję, rzucając w nią różnymi przedmiotami, w tym kamieniami i butelkami, i skandując „Wynoście się” oraz „ACAB”.
Od tego czasu organy ścigania użyły granatów ogłuszających. Nie jest jasne, czy ktoś został ranny podczas tej potyczki.
Spór dotyczący liczb
Krajowy związek zawodowy CGT podał, że w protestach w całej Francji wzięło udział ponad milion osób, ale Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało znacznie niższą liczbę, twierdząc, że w marszu uczestniczyło tylko 500 000 osób.
W czwartek wieczorem prefektura Paryża poinformowała, że w demonstracji związkowej w stolicy wzięło udział 50 000 osób.
W oświadczeniu wydanym o godz. 18.00 czasu lokalnego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że odnotowało 181 aresztowań w całym kraju, w tym 31 w Paryżu. Ministerstwo podało również, że w ciągu dnia 11 funkcjonariuszy policji odniosło lekkie obrażenia.
Odchodzący minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau poinformował, że w całym kraju dokonano 309 aresztowań, a 134 osoby pozostają w areszcie policyjnym.
Wcześniej tego dnia ogólnokrajowe protesty przebiegały w większości spokojnie, a setki tysięcy ludzi wzięło udział w strajkach i demonstracjach przeciwko nowym środkom oszczędnościowym rządu.
Osiem głównych związków zawodowych wezwało obywateli do wyjścia na ulice w całym kraju, aby zaprotestować przeciwko ogłoszonym latem planom budżetowym, które określają jako „brutalne”.
Upadek rządu byłego już premiera François Bayrou w zeszłym tygodniu nie zniechęcił przywódców związków zawodowych, którzy nadal wzywają do mobilizacji.
Władze przygotowały się na jedną z największych demonstracji od czasu protestów przeciwko reformie emerytalnej dwa lata temu.
„Obecnie mamy rząd, który nas nie słucha, a wręcz działa wbrew potrzebom społeczeństwa” – powiedział Alexandre, jeden z protestujących, w rozmowie z Euronews w stolicy Francji.
„Rząd okrada swoich obywateli i ważne jest, aby wszyscy się zmobilizowali, zarówno Francuzi, którzy chcą godnego życia, jak i ci, którzy chcą zapewnić godność innym ludziom na całym świecie” – dodał.
„Znajdujemy się w sytuacji niesprawiedliwości. Pracownicy nie są już w stanie się wyżywić, a studenci nie mają perspektyw na przyszłość”.
Premier Sébastien Lecornu powiedział w komunikacie prasowym, że „w najbliższych dniach” ponownie spotka się z przedstawicielami związków zawodowych.
Lecornu stwierdził, że „postulaty protestujących są głównym tematem konsultacji” prowadzonych obecnie między związkami zawodowymi a innymi partiami politycznymi.
Podróże w stolicy Francji i jej okolicach są już poważnie utrudnione. Metro i pociągi podmiejskie w Paryżu kursują z ograniczoną częstotliwością, a połączenia regionalne w całym regionie paryskim są poważnie zakłócone.
Krajowe przedsiębiorstwo kolejowe SNCF twierdzi, że dziewięć na dziesięć pociągów dużych prędkości TGV nadal kursuje, ale lokalne linie TER działają tylko w około 60 procent.
W szkołach strajk jest powszechny. Według związków zawodowych strajkuje jedna trzecia nauczycieli szkół podstawowych. W szkołach średnich prawie połowa kadry nie pojawia się w salach lekcyjnych.
Związek zawodowy Snes-FSU, reprezentujący nauczycieli szkół średnich, poinformował o 45-procentowym udziale w strajku, potępiając złe warunki pracy, niskie wynagrodzenia i „podważanie znaczenia edukacji publicznej”.
Na karaibskiej wyspie Martynika, francuskim terytorium zamorskim, 150 000 mieszkańców zostało tymczasowo pozbawionych wody po celowym zamknięciu zaworów w głównym punkcie dystrybucji, co władze określają jako akt sabotażu.
Dostawy zostały już przywrócone, ale odnotowano drugą próbę odcięcia dostaw w tym samym miejscu.
Tysiące funkcjonariuszy organów ścigania zostało rozmieszczonych
Siły bezpieczeństwa zostały rozmieszczone w wyjątkowo dużej liczbie. W całej Francji zmobilizowano około 80 000 policjantów i żandarmów, a ich obecność jest szczególnie silna w Paryżu.
Szef policji Laurent Nuñez ostrzegł, że setki, a nawet tysiące agresywnych grup skrajnej lewicy przygotowują się do infiltracji protestów związkowych. Wezwał właścicieli sklepów położonych wzdłuż trasy protestu do zamknięcia swoich placówek i zabezpieczenia witryn sklepowych.
Chociaż nowo mianowany premier Sébastien Lecornu szybko wycofał jedną z najbardziej niepopularnych propozycji – zniesienie dwóch dni świątecznych – nie wykluczył pozostałych.
Obejmują one gruntowną reformę zasiłków dla bezrobotnych, odłączenie emerytur od inflacji oraz podwyższenie kosztów leczenia pokrywanych przez pacjentów.
W centrum uwagi znajdują się kruche finanse publiczne Francji. W ubiegłym roku deficyt osiągnął poziom 5,8 procent PKB, czyli prawie dwukrotnie więcej niż dopuszczalny w UE pułap 3 procent, a dług publiczny wynosi obecnie ponad 3,3 bln euro, czyli około 114 procent PKB.
Bayrou argumentował, że drastyczne cięcia są nieuniknione, przedstawiając plan ograniczenia wydatków o 44 mld euro do 2026 roku.