Norwegia jest jednym z ostatnich krajów w Europie, w których wciąż występują wolne od chorób populacje ostrygi płaskiej.
Niegdyś powszechnie spotykane w europejskich wodach, dziś te mięczaki stoją na krawędzi wyginięcia. Przełowienie, choroby oraz gatunki inwazyjne poważnie zagroziły ich przetrwaniu na całym kontynencie.
Nieliczne naturalne populacje, które pozostają wolne od chorób, znajdują się jeszcze w Szwecji i Norwegii.
Niedawno Norweska Dyrekcja Rybołówstwa przedstawiła propozycję nowych przepisów mających chronić ostrygi płaskie. Jednak lokalni naukowcy podkreślają, że potrzebne są dalej idące działania – przede wszystkim ograniczenie połowów i lepsza ochrona istniejących siedlisk.
Trudna historia ostrygi płaskiej
Ostrygi płaskie pochodzą z Europy i towarzyszą mieszkańcom kontynentu od tysięcy lat.
„Nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić sobie, jak liczne były niegdyś te populacje” – mówi Philine Zu Ermgassen, niezależna konsultantka i honorowa badaczka Uniwersytetu w Edynburgu, która od dekady pracuje nad odbudową populacji ostryg w Europie.
Zespół Ermgassen przeprowadził analizy historyczne, z których wynika, że dawniej istniały dziesiątki hektarów gęstych raf ostrygowych, gdzie muszle piętrzyły się warstwami.
Jednak już w XVII wieku rozpoczęło się ich nadmierne odławianie – zwłaszcza po tym, jak ostrygi trafiły na stoły królewskie.
„Kiedy francuscy królowie odkryli ostrygi, przestały być pożywieniem dla biednych rybaków, a stały się rarytasem dla szlachty i monarchii” – wyjaśnia Ane Timenes Laugen, profesor ekologii morskiej na Uniwersytecie Agder w Kristiansand. „Wtedy rozpoczęła się prawdziwa eksploatacja”.
Ten trend utrzymywał się przez kolejne stulecia, prowadząc do drastycznego spadku populacji w całej Europie. W latach 80. XX wieku sytuację pogorszyło wprowadzenie pasożyta, który zdziesiątkował ostrygi płaskie w wielu regionach.
Dziś zdrowe populacje występują już tylko miejscami – głównie w Szwecji i Norwegii. Według nieopublikowanego jeszcze badania naukowców z Uniwersytetu Agder, spośród 373 zbadanych lokalizacji w Norwegii ostrygi znaleziono jedynie w jednej trzeciej, a gęsto zasiedlone były zaledwie 1% z nich.
Choć gatunek został ostatnio przeklasyfikowany z kategorii „prawie zagrożony” na „najmniejszej troski” w Norweskiej Czerwonej Liście, naukowcy obawiają się, że taka ocena osłabi determinację do jego ochrony.
„Istnieje pełne zrozumienie, że to gatunek wart zachowania, a lokalne działania mogą być konieczne, by utrzymać zdrowe i odporne populacje” – mówi Njål Wang Andersen z Norweskiej Dyrekcji Rybołówstwa.
Ostrygi – budowniczowie ekosystemów
Choć część ostryg płaskich trafia na stoły, nie są to zwykle te same ostrygi, które widzimy w restauracjach. Te mięczaki pełnią kluczową funkcję w ekosystemach morskich – filtrują wodę, oczyszczając ją z zanieczyszczeń, a przy tym tworzą rafy stanowiące siedliska dla wielu innych gatunków.
„Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że ostrygi są nie tylko gatunkiem, ale też budowniczym siedlisk” – mówi Ermgassen.
Rafy ostrygowe przypominają „lasy podwodne” – struktury, w których rozwija się bogate życie morskie.
„Kiedy podnosi się fragment rafy ostrygowej, widać pod nią całe mnóstwo organizmów” – dodaje Johanna Marcussen, doktorantka z UiA.
Naturalnie uformowane rafy ostrygowe są dziś niezwykle rzadkie. Choć niewielkie populacje wciąż występują we Francji, Szkocji i Irlandii, to właśnie Norwegia wyróżnia się ich wyjątkową gęstością.
„To jedno z nielicznych miejsc w Europie, gdzie na metrze kwadratowym można znaleźć 50 i więcej osobników. To unikalne siedliska, które warto chronić” – podkreśla Ermgassen.
Ochrona i przyszłość
W regionie Agder obowiązuje obecnie pełny zakaz połowów ostryg („no take zone”), a Instytut Badań Morskich prowadzi stały monitoring ich populacji i występowania chorób.
Norweska Dyrekcja Rybołówstwa zaproponowała ostatnio utworzenie kolejnych stref zakazu połowów na dwóch niewielkich obszarach.
„Cieszymy się, że dyrekcja podejmuje działania, ale to wciąż zdecydowanie za mało” – mówi Marcussen.
Badacze z UiA apelują o bardziej kompleksowe podejście – większą świadomość społeczną, lepszą ochronę i zebranie dokładniejszych danych. Ich zdaniem konieczne są też szersze obszary chronione, ponieważ tylko połączone ze sobą populacje są w stanie się odbudować.
„Nie wystarczy odtwarzać małych skrawków siedlisk – one nie są wystarczająco odporne” – tłumaczy Ermgassen. „Aby przywrócić cały ekosystem, populacje muszą być ze sobą połączone”.
Naukowcy postulują również wprowadzenie krajowego lub regionalnego moratorium na połowy – trwającego od trzech do dziesięciu lat – aby zapobiec dalszemu spadkowi liczby zdrowych osobników.
Andersen z Dyrekcji Rybołówstwa przyznaje, że decyzje muszą być proporcjonalne. „Wybieramy te obszary, gdzie populacje są najgęstsze i najbardziej unikalne. W innych regionach nie ma oznak przełowienia, więc całkowity zakaz nie byłby uzasadniony” – wyjaśnia.
Dyrekcja czeka obecnie na opinie publiczne, zanim przedstawi ostateczne rekomendacje Ministerstwu Handlu, Przemysłu i Rybołówstwa.
„Naszym celem są przepisy oparte na wiedzy – wystarczająco silne, by chronić gatunek tam, gdzie jest najbardziej zagrożony, ale też praktyczne i możliwe do wyegzekwowania” – podkreśla Andersen.
Wizerunek ostryg do odbudowy
Poza działaniami ochronnymi naukowcy zwracają uwagę na potrzebę edukacji. Wielu Norwegów myli rodzime ostrygi płaskie z inwazyjnymi ostrygami pacyficznymi, które mogą szkodzić ekosystemom.
„Ostrygi pacyficzne mają bardzo złą reputację, więc ludzie często automatycznie źle postrzegają ostrygi w ogóle” – mówi Molly Reamon z UiA. „Większość Norwegów nie zdaje sobie nawet sprawy z istnienia naszej rodzimej ostrygi płaskiej”.