Czeski miliarder Andrej Babiš zdobył 35% głosów w wyborach parlamentarnych i może utworzyć nowy rząd w Pradze. Jego zwycięstwo zapowiada istotne zmiany w polityce Czech wobec UE.
Oczekuje się, że czeski miliarder i biznesmen Andrej Babiš podejmie próbę utworzenia rządu w Pradze po tym, jak jego partia ANO zdobyła 35% głosów w wyborach parlamentarnych.
To znacząca zmiana polityczna w Europie Środkowej i Wschodniej oraz dla całej Unii Europejskiej.
Babiš nie posiada samodzielnej większości w parlamencie, dlatego prawdopodobnie rozpocznie rozmowy koalicyjne z anty-Zielonym Ładem i antyimigrancką partią Wolność i Demokracja Bezpośrednia albo spróbuje utworzyć rząd mniejszościowy.
Europejska scena polityczna obserwuje obecnie, w jakim stopniu deklaracje Babiša z kampanii wyborczej przełożą się na rzeczywiste działania.
Euronews rozmawiał z analitykiem politycznym, dyrektorem Uniwersytetu Nowojorskiego w Pradze Jiřím Pehe oraz dyrektorem regionalnym German Marshall Fund w USA Dánielem Hegedűsem, aby omówić potencjalne skutki dla relacji UE-Czechy, jeśli Babiš zostanie premierem.
Spodziewana jest bardziej antyunijna retoryka
Eksperci podkreślili, że mimo wezwań skrajnej prawicy do referendum w sprawie członkostwa Czech w UE i NATO, Babiš deklaruje utrzymanie więzi euroatlantyckich.
"Babiš wyraźnie powiedział, że nie chce opuszczać Unii Europejskiej ani NATO i odmawia referendum w sprawie Czexitu, co stawia go w konflikcie z Partią Wolności i Demokracji Bezpośredniej" – tłumaczy Jiří Pehe.
Pehe wskazał, że Babiš jest bardziej pragmatyczny niż węgierski premier Viktor Orbán czy słowacki premier Robert Fico, przypominając, że prowadzi liczne firmy w Europie Zachodniej, które korzystają z dotacji unijnych.
"Nie zamierza prowadzić otwartej wojny z UE. Możemy spodziewać się antyunijnej retoryki w kraju, ale w kontaktach z Brukselą nie wywoła konfliktu na miarę Orbána" – dodał.
Hegedűs podkreślił, że Babiš będzie wspierał członkostwo Czech w UE i NATO, nie wykazując przy tym skrajnie prawicowych czy prorosyjskich poglądów.
"Jest populistycznym przedsiębiorcą w polityce i biznesie, a większość jego interesów dotyczy Europy Zachodniej" – powiedział.
Prezydent Petr Pavel już zapowiedział, że nie zatwierdzi ministrów kwestionujących przynależność Czech do UE.
Możliwa oś Orbán-Babiš jako wyzwanie dla Brukseli
Węgierski premier Orbán z zadowoleniem przyjął zwycięstwo Babiša. Politycy są przyjaciółmi i sojusznikami, a ich partie zasiadają w tej samej grupie w Parlamencie Europejskim, Patrioci dla Europy (PdE).
Jeśli Babiš stworzy rząd, PdE będzie miała dwóch premierów w Radzie Europejskiej.
Hegedűs ocenia, że możliwość utworzenia środkowoeuropejskiego sojuszu Babiša z Orbánem i Fico, mającego spowolnić proces decyzyjny UE, jest częściowo prawdopodobna.
"Babiš krytykuje niektóre polityki UE, np. przystąpienie Ukrainy, czy plan wycofania samochodów spalinowych do 2035 roku, więc możemy oczekiwać pewnej blokady ze strony Czech" – wyjaśnia Hegedűs.
Pehe zauważa, że Babiš może częściowo naśladować Orbána, np. ograniczając niezależność czeskiego nadawcy publicznego, ale jego działania raczej nie osiągną ekstremum Orbána czy Fico.
Jednocześnie Babiš mógłby chronić Orbána przed sankcjami, stosując prawo weta w Radzie Europejskiej.
"Babiš od dawna uważa Orbána za sojusznika i inspirację. Gdyby doszło do głosowania nad zawieszeniem prawa głosu Węgier, prawdopodobnie by je zablokował" – dodał Pehe.
Wsparcie dla Ukrainy prawdopodobnie pozostanie priorytetem
Pehe zaznaczył, że Babiš nie podziela stanowiska Orbána w sprawie Rosji i Ukrainy, wspierając dalsze sankcje wobec Moskwy.
"Babiš nie jest antyukraiński. W kampanii używał argumentu ograniczenia wydatków na Ukrainę, by przyciągnąć wyborców, ale nie jest prorosyjski" – powiedział.
Praga już wstrzymała import rosyjskich surowców energetycznych, a Babiš, obejmując urząd premiera, będzie podejmował pragmatyczne decyzje w sprawie Ukrainy.
"Podczas kampanii mówił o anulowaniu Czeskiej Inicjatywy Amunicyjnej, ale teraz sugeruje raczej jej zmianę niż likwidację" – tłumaczy Pehe.
Hegedűs wskazał, że czeski przemysł obronny zyska na programie amunicyjnym dla Ukrainy.
"Babiš jest biznesmenem i trudno wyobrazić sobie, by Czechy całkowicie zrezygnowały z programu. Budżet nie musi zwiększać wydatków, a program pozostaje korzystny dla sektora obronnego" – dodał.
Zielony Ład UE również będzie krytykowany
Kolejnym polem potencjalnej krytyki UE przez Czechy jest Zielony Ład, zakładający wycofanie samochodów spalinowych do 2035 roku.
"Przemysł motoryzacyjny stanowi około 10% PKB Czech i 25% eksportu, dlatego decyzje UE są istotne dla części społeczeństwa" – podkreśla Pehe.
Ekspert zwraca uwagę, że większość krajowych producentów już rozwija samochody elektryczne, co ogranicza realne ryzyko utraty konkurencyjności.
Wcześniej największe europejskie koncerny lobbowali w Komisji Europejskiej w celu złagodzenia przepisów obowiązujących od 2035 roku.