Włoscy "turyści-myśliwi" podróżowali początkowo z Triestu, a później przez Węgry, na front w Sarajewie. Prezydent Serbii Vucic przyznał na wczesnym etapie, że był tam jako ochotnik, ale zaprzeczył, że był zaangażowany w "turystykę snajperską". Snajperzy odebrali życie 1 425 osobom w ciągu 1 425 dni.
OSTRZEŻENIE! ARTYKUŁ ZAWIERA NIEPOKOJĄCE OPISY I ZDJĘCIA
"Płacenie pieniędzy za strzelanie do cywilów - i co gorsza, dzieci - to poziom zła, którego nasz kraj nie może i nie będzie tolerować" - napisała na swojej stronie w mediach społecznościowych republikańska kongreswoman z Florydy o okrucieństwach wojennych znanych jako Safari w Sarajewie. Według naocznych świadków i dziennikarzy śledczych, zamożni obcokrajowcy - z Włoch, Rosji, Ameryki Północnej i krajów Europy Zachodniej - płacili średnio cenę trzypokojowego mieszkania w Mediolanie w tamtym czasie, aby polować na ludzi ze snajperami podczas oblężenia Sarajewa w latach 1993-1995.
"Jeśli są wśród nich jacyś Amerykanie, zasługują na ściganie i postawienie przed sądem" - powiedziała Anna Paulina Luna, która nominowała Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla i ogłosiła, że wszczęła dochodzenie i skontaktowała się z konsulatem Bośni i Hercegowiny oraz ambasadą Włoch. Amerykański kongresmen nie jest jedynym, który wzywa do rozszerzenia śledztwa.
"To była katastrofa na skalę planetarną. Każdy, kto podziwiał lub finansował te okropności, powinien zostać wysłany na szubienicę lub przynajmniej otrzymać dożywotnie więzienie" - powiedział Muamer Kalić, profesor Uniwersytetu w Sarajewie, który spędził 44 miesiące wojny w Sarajewie.
Niemowlę
W 1995 r. mediolańskie Corriere della Sera donosiło o sprawach sądowych w Barcelonie i Trydencie, w których świadkowie zeznawali o zabijaniu cudzoziemców.
Prawie trzy dekady później, w 2022 roku, wyświetlono siedemdziesięciopięciominutowy film dokumentalny Sarajevo Safari, w którym słoweński reżyser Miran Zupanič przedstawił ofiary snajperów.
To właśnie te makabryczne historie na nowo zainteresowały włoskiego dziennikarza śledczego. Ezio Gavazzeni zamierzał wcześniej napisać opartą na faktach powieść o "myśliwych turystach", którzy pojechali do Sarajewa na weekend i polowali na ludzi dla rozrywki.
Jednak pod wpływem safari w Sarajewie sam zaczął prowadzić dochodzenie i odkrył, że w ciągu trzech lat około stu bogatych obcokrajowców zapłaciło 80-100 tysięcy euro, po dzisiejszych kursach wymiany, w lirach, markach i dolarach, aby celować w niewinnych ludzi, a nawet nieletnich.
Najcenniejszym "trofeum" było dziecko, a co za tym idzie, najwięcej pieniędzy trzeba było za nie zapłacić.
Irina Ćišić odpoczywała w ramionach matki przed ich domem, kiedy została trafiona kulą snajpera. Dziewczynka nie przeżyła poważnych obrażeń i zmarła w szpitalu kilka godzin później. Cztery dni wcześniej skończyła rok.
Irina była jedną z 11 541 ofiar oblężenia Sarajewa. Łącznie zginęło 1 601 dzieci. Szacuje się, że w ciągu 1425 dni oblężenia snajperzy pozbawili życia około 1000 osób.
Analityk
Ezio Gavazzeni powiedział, że "polujący turyści" mogą być dziś w wieku od 65 do 80 lat, a niektórzy z pewnością wciąż żyją. Sam zidentyfikował niektórych z nich, ale nie opublikował ich nazwisk. Jeden z nich jest właścicielem prywatnej kliniki. Dziennikarz powiedział, że większość z nich ma prawicowe i skrajnie prawicowe poglądy. Jego badania, przeprowadzone z pomocą dwóch prawników i byłego sędziego, zostały przedstawione w 17-stronicowym wniosku do prokuratury.
Na podstawie tego dokumentu mediolański prokurator Alessandro Gobbis zarządził szeroko zakrojone dochodzenie, w tym z udziałem oddziału antyterrorystycznego.
Jednym z głównych świadków weekendowych masakr jest były dziennikarz z wykształceniem literackim, który wstąpił do bośniackich sił zbrojnych na początku wojny w 1992 roku, a wkrótce potem został przeniesiony do wywiadu wojskowego.
Zeznania Edina Subašicia, obecnie 62-letniego, mogą mieć decydujące znaczenie dla ustalenia, czy cywile płacący wysokie opłaty rzeczywiście podróżowali na front w latach 90-tych, w szczytowym okresie wojen bałkańskich, z zamiarem strzelania do cywilów takich jak oni sami.
"Najbardziej zszokowało mnie to, że w "safari" myśliwi sami wybierali, czy chcą zabić dorosłego cywila, kobietę, dziecko, kobietę w ciąży czy żołnierza... I wszystko miało swoją cenę! To przerażające i obrzydliwe" - powiedział Subašić w wywiadzie dla El País.
Pod koniec 1993 r. generał, dowódca bośniackiego wywiadu wojskowego, zlecił mu przeanalizowanie treści protokołów przesłuchań serbskich więźniów.
Pięciu Włochów
To właśnie wtedy znalazł zeznania serbskiego ochotnika. Młody, dwudziestokilkuletni mężczyzna z Paraćina plądrował opuszczone domy, ale zgubił się na miejskiej linii frontu i został schwytany i przesłuchany przez Bośniaków.
Ochotnik twierdził, że przyjechał autobusem z grupą Serbów i obcokrajowców, "pięcioma Włochami ze sprzętem myśliwskim i drogą bronią". Rozmawiał także z jednym z nich, Mediolańczykiem, który powiedział, że nie byli oni opłacanymi najemnikami, a wręcz przeciwnie, "płacili Serbom za strzelanie do ludzi w Sarajewie".
Według Subašicia, więzień był dwukrotnie przesłuchiwany, co ujawniło, że Włosi wysiedli z autobusu w Pale, gdzie "specjalne siły wojskowe czekały na nich ze swoimi jeepami".
Pale, niecałe 17 kilometrów na południowy wschód od Sarajewa, było wówczas siedzibą bośniackich Serbów. To tutaj Radovan Karadzic syczał do ucha do umundurowanego mężczyzny: "Pucajte po njima!"."Zastrzel ich!" - odniósł się do Sarajewian, podczas gdy nie miał pojęcia, że mówię w tym języku, ponieważ czekaliśmy z brytyjską ekipą, aby przeprowadzić z nim wywiad.
Subašić przekazał swoje podsumowanie przełożonym, a następnie dowódca wywiadu skontaktował się z SISMI, byłymi włoskimi oficerami wywiadu służącymi w siłach pokojowych, i poinformował ich o tym, co się stało.
"Zażądaliśmy, aby zweryfikowali fakty i podjęli działania we Włoszech" - powiedział Subašić. SISMI potwierdziło zeznania więźnia na początku 1994 roku. Zidentyfikowali punkt startowy dla grup jako Triest, i poinformowali Bośniaków, że działalność została zneutralizowana, a incydent się nie powtórzy. Bośniackie służby wywiadowcze uznały sprawę za rozwiązaną i zamkniętą.
Świadkowie
Organizują safari, wiesz - takie wieści o swoich rodakach powitały Michaela Giffoniego, zastępcę szefa włoskiej misji dyplomatycznej w Sarajewie, na jego nowym stanowisku w 1994 roku. Poinformowano go, że "przybywa wielu bogatych ludzi, niektórzy myśliwi, niektórzy biznesmeni", którzy mają zostać przetransportowani przez wojsko i siły paramilitarne na wzgórza otaczające Sarajewo. Bogaci Włosi "zapłacili za to".
Dyplomata potwierdził, że włoski wywiad "zamknął sprawę".
Władze nie były jednak w stanie zidentyfikować zaangażowanych osób, które rzekomo strzelały do cywilów. "Gdybyśmy mieli ich nazwiska, postawilibyśmy ich przed sądem" - powiedział Repubblica.
"Turyści-myśliwi" podróżowali do Sarajewa, aby strzelać do cywilów dla własnej rozrywki, zgodnie z zeznaniami złożonymi w 2007 r. w procesie karnym Ratko Mladicia, bośniackiego rzeźnika, który był żołnierzem piechoty morskiej USA, który zgłosił się na ochotnika do walki po stronie bośniackiej przeciwko Serbom.
Zobaczył obcokrajowca "z bronią, która wyglądała na bardziej odpowiednią do polowania na dziki w Schwarzwaldzie niż do walki w mieście na Bałkanach", powiedział John Jordan, który powiedział, że mężczyzna "obchodził się z bronią jak nowicjusz".
Przed przygotowaniem swojego wniosku, Ezio Gavazzeni rozmawiał ze słoweńskim oficerem wywiadu, niektórymi z ofiar i zacytował rannego strażaka, który również zeznawał o "polujących turystach" podczas procesu prezydenta Serbii Slobodana Miloševicia w Hadze. Ich charakterystyczna odzież i broń bardzo różniły się od wyglądu serbskich żołnierzy, powiedział świadek.
Džemil Hodžić miał dziewięć lat, gdy snajper zabił jego szesnastoletniego brata. Obecnie ma 42 lata i jest głosem fotoreporterów, którzy uchwycili zabójstwa w Alei Snajperów, najniebezpieczniejszej dzielnicy Sarajewa.
Jeden z fotografów, Włoch Mario Boccia, spotkał mężczyznę z Grecji, który walczył w imię prawosławnej solidarności. "Inny facet był z Nowego Jorku. Był serbskiego pochodzenia. Mam też zdjęcia Rosjan, którzy walczyli u boku Serbów w Trebinje" - wspominał, choć nie wiedział, czy zapłacono mu za tę przygodę. Hodžić nie wątpi jednak w istnienie "turystyki myśliwskiej", ponieważ "najgorsze były weekendy". Snajperzy "oszaleli i przekroczyli wszystkie granice", powiedział.
Benjamina Karić również przeżyła oblężenie Sarajewa jako dziecko, a później, jako burmistrz miasta, obejrzała film dokumentalny o obławie na obcokrajowców. Następnie w 2022 r. złożyła skargę karną do lokalnej prokuratury, ale śledztwo utknęło w martwym punkcie pomimo jej usilnych nalegań.
Kanadyjski Serb
"Przyjechał na safari, żeby polować na ludzi" - tak świadek C-017, chroniony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, powiedział w stenogramie z procesu Slobodana Miloševicia w Hadze 11 czerwca 2003 r. o kanadyjskim Serbie, Nicholasie "Nicku" Ribiciu.
Według świadka, Nikola Ribić, nazywany Kanadyjczykiem, był członkiem paramilitarnej wolnej grupy o nazwie Białe Wilki.
"Twierdzisz, że był imigrantem z Kanady?" - Hildegard Uertz-Retzlaff, prokurator, zapytała chronionego świadka.
"Nie był imigrantem. Przyjechał na safari, aby polować na ludzi", odpowiedział C-017.
Ale Nicholas Ribic, urodzony w Edmonton w 1974 roku, nie jest sądzony za polowanie na ludzi. Kiedy NATO zaczęło bombardować pozycje Serbów w Bośni w maju 1995 r., Kanadyjczyk schwytał i wykorzystał jako żywe tarcze trzech nieuzbrojonych żołnierzy sił pokojowych.
Po wojnie został oskarżony o porwanie kapitanów szpiegów, ale uciekł z Kanady. Został aresztowany w Mainz w Niemczech w 1999 roku i skazany na trzy lata więzienia pod zarzutem terroryzmu. Sąd Apelacyjny w Ontario jednogłośnie odrzucił twierdzenie Ribica, że wykonywał jedynie rozkazy.
Safari w Sarajewie z przystankiem na Węgrzech
Edin Subašić, powołując się na zapis zeznań serbskiego wolontariusza z Paracinu, twierdzi, że prawdopodobnie po zamknięciu trasy Triest-Belgrad, opłaceni myśliwi safari "podróżowali z Włoch samolotem na Węgry, stamtąd drogą lądową do Belgradu, a następnie autobusem lub helikopterem do Pale i dalej do Sarajewa". Na linii frontu byli eskortowani przez siły specjalne armii bośniackich Serbów.
Jeśli rzeczywiście tak było, nietrudno zauważyć, że przywódcy wojenni bośniackich Serbów organizowali lukratywne obławy, a przynajmniej o nich wiedzieli. Bez nich siły specjalne nie otrzymałyby zgody na przyjmowanie uzbrojonych obcokrajowców.
Ezio Gavazzeni szacuje liczbę bogatych obcokrajowców, którzy zapłacili za obławę na 100. Wyłożyli oni 80-100 000 euro za "wypad" według dzisiejszego kursu wymiany. W tamtych czasach była to równowartość 16 milionów marek niemieckich, co w czasach wojny było niezłą sumą.
Radovan Karadžić, przywódca bośniackich Serbów, i Ratko Mladić, osławiony bośniacki rzeźnik, zostali skazani na dożywocie przez Trybunał Karny w Hadze. W procesie nie wspomniano o "turystyce".
Według byłego agenta bośniackiego wywiadu, wycieczki mogły być organizowane tylko przez "silną, profesjonalną strukturę". Rdzeń struktury stanowili "członkowie serbskiej służby bezpieczeństwa", uważa Subašić. Koordynacja i tajność operacji wymagały, co sugeruje, że mogła ona zostać zorganizowana przez "potężną" służbę z autorytetem w Serbii i wśród bośniackich Serbów.
Aleksandar Vucic. Serbski ochotnik na cmentarzu żydowskim
"Nigdy nikogo nie zabiłem ani nie zraniłem", Aleksandar Vucic bronił się zaciekle po tym, jak chorwacki dziennikarz śledczy złożył skargę do prokuratury w Mediolanie, prosząc o rozszerzenie śledztwa na serbską głowę państwa.
Nie było tajemnicą, że Aleksandar Vučić, urodzony w Belgradzie w 1970 roku, był ochotnikiem w wojnie w Bośni w wieku dwudziestu lat. Po ukończeniu studiów pracował jako dziennikarz dla telewizji S (serbskiej) w Palje od 1992 r., a rok później wstąpił do Serbskiej Partii Radykalnej kierowanej przez Vojislava Šešelja, przywódcę Czetników skazanego później za zbrodnie wojenne. Został wybrany na posła, a następnie na lidera frakcji, a dwa lata później został sekretarzem generalnym ekstremistycznej grupy.
Stał się serbskim nacjonalistą pod wpływem swojego ojca i zgłosił się na ochotnika do Sarajewa, gdy rozpoczęła się wojna, powiedział w wywiadzie dla tygodnika Duga 6 sierpnia 1994 roku.
"Spędziłem trochę czasu na cmentarzu żydowskim", dodał. Cmentarz żydowski u południowych podnóży Sarajewa był znany jako ulubiona strzelnica dla snajperów.
Powołując się na zeznania trzech byłych bojowników bośniackich Serbów, Zukan Helez, minister obrony Bośni i Hercegowiny, twierdzi, że Vucic strzelał do mieszkańców miasta z cmentarza żydowskiego.
Pamiętne nagranie przedstawiające skromnego zwolennika Šešelja próbującego pocałować rękę radykalnego przywódcy zostało zrobione w okolicy, a Vučić próbował uciec przed ujęciem w tle. Przedmiot w jego dłoni był przez wielu uważany za karabin, który, jak twierdził, był statywem do kamery, ponieważ pracował jako dziennikarz.
"Zbombarduj jednego Serba, zabij jednego Serba, a my zabijemy stu muzułmanów", Aleksandar Vucic zagroził w przemówieniu przed parlamentem 20 lipca 1995 r., w związku z atakami NATO na armię serbską w Bośni.
Cmentarz żydowski w Sarajewie był stanowiskiem bojowym, na którym Aleksandar Vučić służył jako ochotnik i miejscem, z którego bogaci i wpływowi Włosi mogli polować na ludzi w Sarajewie i zabić dziecko trzymane w ramionach matki, napisał Domagoj Margetić w długim piśmie do prokuratury w Mediolanie.
Chorwacki dziennikarz śledczy wezwał do zbadania roli serbskiego prezydenta w "safari w Sarajewie".
Zarzuty są "motywowane politycznie" i mają na celu podważenie międzynarodowego wizerunku Serbii, powiedziała rzeczniczka serbskiej głowy państwa Suzana Vasiljević w odpowiedzi na doniesienie Margeticia.
Śledztwo we Włoszech może ujawnić najciemniejsze momenty wojny w Bośni, kiedy niektórzy ludzie polowali na niewinnych dla zabawy.