Tysiące ludzi wyszło w niedzielę na ulice litewskich miast, by zaprotestować przeciwko decyzji rządu o przekazaniu kontroli nad Ministerstwem Kultury populistycznej partii Świt Niemna.
Protestujący w całym kraju apelowali o obronę kultury, demokracji i wolności słowa po decyzji rządzącej koalicji o powierzeniu resortu kultury partii Świt Niemna.
Na czele kontrowersyjnej partii stoi poseł Remigijus Žemaitaitis, oskarżony o antysemityzm i negowanie Holokaustu. Žemaitaitis kwestionował także poparcie Litwy dla Ukrainy oraz krytykował rosnące wydatki na obronność.
Organizacje kulturalne, w tym Zgromadzenie Protestu Kulturalnego, ostrzegają, że przekazanie ministerstwa Świtowi Niemna zagraża wolności słowa, niezależności mediów i demokratycznym wartościom kraju.
"Nie pozwolimy, by prorosyjscy populiści wzięli kulturę jako zakładnika” – skandowali demonstranci w Kownie, drugim co do wielkości mieście Litwy.
Choć protesty odbyły się w kilku litewskich miastach, uczestnicy zorganizowali wspólny moment jedności o godzinie 14:00, gdy instytucje kultury w całym kraju jednocześnie odegrały poemat symfoniczny "Morze” Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa. Utwór został przyjęty jako nieoficjalny hymn i "sygnał alarmowy” ruchu.
Podczas demonstracji odczytano także manifest zatytułowany „To może być ostatni raz”, w którym stwierdzono, że „to może być ostatni raz, kiedy kultura pozostaje naszym wspólnym językiem”.
Žemaitaitis skrytykował protestujących, nazywając ich „pyskaczami” w poście na Facebooku. "Ludzie kultury przyszli na niekulturalny wiec! Okazuje się, że tylko pyskacze mogą tworzyć kulturę i sztukę” – napisał. Dodał, że "prawdziwi artyści nadal tworzą sztukę, podczas gdy pyskacze i ludzie niemający nic wspólnego z kulturą tylko krzyczą”.
Organizatorzy zapowiedzieli, że niedzielny protest miał charakter ostrzegawczy i że planują kolejne działania, jeśli rząd nie wycofa się ze swojej decyzji.