Setki protestujących w centrum Londynu, okazujących poparcie dla niedawno zdelegalizowanej grupy Palestine Action, zostały aresztowane.
Brytyjska policja aresztowała 466 osób podczas sobotniego protestu w centrum Londynu, który popierał niedawno zakazaną propalestyńską grupę Palestine Action.
Policja metropolitalna poinformowała na platformie X, że dodatkowe osiem osób zostało aresztowanych za inne przestępstwa, w tym pięć za napaść na funkcjonariuszy.
Przed protestem Grupa Praw Obywatelskich Amnesty International wydała oświadczenie, w którym wezwała policję metropolitalną do powstrzymania się od zatrzymywania pokojowych demonstrantów.
Na początku lipca Brytyjski parlament uchwalił ustawę zakazującą działalności Palestine Action i uznającą publiczne popieranie tej grupy za przestępstwo. Posunięcie to było następstwem incydentu z czerwca, kiedy to aktywiści włamali się do bazy Royal Air Force i uszkodzili dwa samoloty-cysterny, protestując przeciwko wsparciu Wielkiej Brytanii dla izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy.
Zwolennicy Palestine Action twierdzą, że zakaz ten bezprawnie ogranicza wolność słowa. W ciągu ostatniego miesiąca organizowali protesty w całej Wielkiej Brytanii.
W sobotę ponad 500 osób zebrało się na placu Parliament Square w Londynie. Wiele z nich trzymało tabliczki z napisem "Sprzeciwiam się ludobójstwu. Wspieram akcję palestyńską". Policja poinformowała w poście na platformie X, że "przygotowuje się na trzy intensywne dni protestów i innych wydarzeń".
Organizatorzy protestu Defend Our Juries stwierdzili w oświadczeniu, że zatrzymano jedynie niewielu protestujących, a większość z nich została szybko zwolniona. Nazwali oni aresztowania "poważnym wstydem dla [rządu- red.], jeszcze bardziej podważającym wiarygodność tego powszechnie wyśmiewanego prawa, wprowadzonego w celu karania tych, którzy ujawniają własne przestępstwa rządu".
Policja metropolitalna zaprzeczyła tym doniesieniom, twierdząc, że każdy, kto jawnie popierał Palestine Action, został aresztowany lub był w trakcie aresztowania. Funkcjonariusze zauważyli również, że wiele osób na placu było przechodniami, przedstawicielami mediów lub osobami, które nie niosły transparentów.
Policja stwierdziła, że protest był nietypowy, ponieważ wielu uczestników chciało dać się aresztować, aby wywrzeć presję na wymiar sprawiedliwości.
Palestine Action już wcześniej atakowała izraelskie firmy zbrojeniowe i inne miejsca w Wielkiej Brytanii powiązane z izraelskim wojskiem. Rząd twierdzi, że zakaz jest następstwem incydentu w bazie RAF z 20 czerwca, kiedy to aktywiści spryskali silniki samolotów czerwoną farbą i uszkodzili je łomami w proteście przeciwko brytyjskiemu wsparciu wojskowemu dla wojny Izraela z Hamasem.
Zwolennicy zaskarżyli tę decyzję w sądzie, podkreślając, że rząd posunął się za daleko, traktując Palestine Action jako organizację terrorystyczną.
Defend Our Juries stwierdziło na swojej stronie internetowej: "Gdy znaczenie słowa "terroryzm" zostanie oddzielone od kampanii przemocy wobec ludności cywilnej i rozszerzone na te, które powodują szkody gospodarcze lub zawstydzają bogatych, potężnych i przestępców, wówczas wolność słowa nie ma znaczenia, a demokracja jest martwa".
Aresztowania miały miejsce podczas weekendu protestów w Londynie związanych z wojną w Strefie Gazy i imigracją.
Pro-palestyńscy demonstranci przemaszerowali w sobotę na Downing Street, oskarżając rząd o to, że nie podejmuje wystarczających działań, by powstrzymać wojnę. Premier Keir Starmer zobowiązał się do uznania państwa palestyńskiego jeszcze w tym roku.
W niedzielę inne grupy planują przemarsz przez centrum Londynu, wzywając do uwolnienia izraelskich zakładników w Strefie Gazy. Policja przygotowuje się również do protestów przed hotelami, w których przebywają osoby ubiegające się o azyl, gdzie ostatnio doszło do starć między działaczami antyimigracyjnymi a kontrmanifestantami.
Zastępca komisarza policji Ade Adelekan powiedział, że skala wydarzeń "wywrze presję" na zasoby policyjne.