Święta w czasach PRL-u miały niepowtarzalny klimat, zupełnie inny od tego, który znamy dzisiaj. Był to czas, w którym radość z rodzinnych spotkań mieszała się z trudem przygotowań i codziennymi brakami w sklepach. Po prezenty trzeba było stać w długich kolejkach.
Życie codzienne w komunizmie naznaczone ograniczeniami, a mimo to - a może właśnie dlatego - święta zajmowały w sercach Polaków szczególne miejsce. Był to czas wytchnienia od szarej rzeczywistości, skupienia się na rodzinie i podtrzymywania tradycji przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Przygotowania do świąt wymagały dużego zaangażowania i cierpliwości. Braki w sklepach sprawiały, że wiele produktów zdobywano "po znajomości” lub po długim staniu w kolejkach. Czekolada, kawa czy owoce cytrusowe były towarami luksusowymi, pojawiającymi się głównie od święta. Każdy zdobyty składnik miał dużą wartość, dlatego nic się nie marnowało, a potrawy przygotowywano z ogromną starannością.
Mimo oficjalnej polityki państwa, które promowało świecki charakter świąt, w domach pielęgnowano religijne zwyczaje. Wigilijna wieczerza, choinka, kolędy i udział w pasterce były ważnymi elementami Bożego Narodzenia. Dla wielu rodzin miało to także znaczenie symboliczne - było wyrazem przywiązania do własnej tożsamości i tradycji.
Świąteczne potrawy: proste i zgodne z tradycją
Przygotowania do wigilijnej kolacji rozpoczynano często na długo przed świętami, ponieważ wiele potrzebnych artykułów było trudno zdobyć albo pojawiało się w sprzedaży tylko okazjonalnie. Dlatego jadłospis układano bardzo dokładnie, bazując na tradycyjnych daniach postnych, które można było przygotować z prostych i niedrogich produktów.
Pomimo ograniczonego asortymentu w sklepach starano się, aby wigilijny posiłek zachował swój tradycyjny charakter. Na świątecznych stołach nie brakowało potraw znanych od lat, takich jak karp, nierzadko przynoszony do domu żywy, barszcz z uszkami, pierogi czy kompot z suszu. Gotowanie opierało się na tym, co udało się wcześniej zdobyć, co wymagało dużej zaradności i oszczędnego wykorzystania zapasów.
Do kolacji podawano także nieskomplikowane dodatki, między innymi chleb, makowiec, kluski z makiem oraz kompot z suszonych owoców. Słodkości były towarem deficytowym, dlatego własnoręcznie przygotowane ciasta miały szczególną wartość. Mimo że świąteczny stół był raczej skromny, każda potrawa niosła ze sobą symboliczne znaczenie, a wspólne zasiadanie do kolacji sprzyjało rozmowom i wzmacnianiu rodzinnych więzi. Wigilia w realiach PRL-u była przede wszystkim czasem refleksji, podtrzymywania tradycji i bycia razem.
Choinka i ozdoby – święta tworzone własnoręcznie
W czasach PRL choinki najczęściej zdobiono własnoręcznie przygotowanymi ozdobami. Papierowe łańcuchy, szklane bombki i anielskie włosy tworzyły w domach niepowtarzalny, świąteczny klimat. Brak nowoczesnych dekoracji wcale nie przeszkadzał w cieszeniu się atmosferą świąt – liczyła się przede wszystkim wspólna praca całej rodziny i radość z przygotowań. Dla dzieci ubieranie choinki było jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów Bożego Narodzenia.
Prezenty – niewielkie, lecz kultowe
Świąteczne upominki w czasach PRL były zazwyczaj proste i niezbyt drogie. Najczęściej obdarowywano się książkami, słodyczami, zabawkami lub elementami garderoby. Ich zdobycie wiązało się jednak z dużym wysiłkiem i długim oczekiwaniem w kolejkach. Jak podkreśla w rozmowie z Euronews Maria Ozierańska, właścicielka Muzeum Zabawek w Kudowie - Zdroju "to właśnie dlatego prezenty te miały szczególną wartość - były wyrazem troski, zaangażowania i pamięci o bliskich".
"Generalnie w czasach komunizmu to przede wszystkim dzieci otrzymywały prezenty pod choinkę, a nie dorośli. Jakie to były prezenty zależało od wielu kwestii - czy była to rodzina inteligencka czy robotnicza, jakie miała doświadczenia powojenne i z jakich regionów Polski pochodziła. W biedniejszych domach prezentów nie było w ogóle" - podkreśla Ozierańska.
Właścicielka kultowego muzeum zabawek, które cieszy się popularnością w zarówno w Polsce jak i zagranicą zdradziła nam jakie zabawki były najczęściej wybierane na prezent w poszczególnych okresach PRLu.
"W latach 60. dominowały lalki celuloidowe i piłki dla chłopców. Na rynek zaczęły wchodzić polskie zabawki robione własnoręcznie. Lata 70. to poprawa sytuacji ekonomicznej w kraju, co przełożyło się również na prezenty. Pod choinką dominował konik na biegunach, indiańskie akcesoria - przez popularność filmów o Winnetou - rowery, gry planszowe i samochodziki produkowane częstochowskie zakłady. Lata 80. to kryzys polityczny i ekonomiczny i duże braki na sklepowych półkach. Mimo to, szczególną popularnością cieszyły się: lalka Zuzia, pluszaki i zabawki pochodzące z importu, takie jak lalka Barbie, które można było dostać juedynie w Peweksie" - podsumowuje właścicielka Muzeum Zabawek w Kudowie - Zdroju.
Istotnym elementem świąt w czasach PRL była też wspólnota i wzajemna pomoc. Sąsiedzi dzielili się tym, co udało się zdobyć, przekazywali informacje o dostępnych produktach i wspierali się w przygotowaniach do świąt. Dzięki temu trudny okres stawał się łatwiejszy, a ludzie odczuwali silniejsze poczucie bliskości i solidarności niż często ma to miejsce dziś.
Choć dzisiaj święta są znacznie prostsze do zorganizowania i pełne różnorodnych produktów, wielu osobom tamte czasy kojarzą się z wyjątkową autentycznością i ciepłem domowego ogniska. W PRL liczyły się przede wszystkim relacje, wspólne chwile i troska o bliskich, a nie bogactwo stołu. To przypomina, że prawdziwy sens świąt tkwi w byciu razem, a nie w obfitości potraw czy prezentów.