Na styku śpiewu białego, elektroniki i języka, którym mówi się jeszcze tylko „na wiosce”, powstał projekt Swada i Niczos. To muzyczna podróż po korzeniach, które zamiast ciążyć, niosą w tanecznym rytmie.
Na podlaskiej łące o wschodzie słońca zrodził się projekt łączący to, co pozornie nie do połączenia – śpiew biały i elektronikę, mikrojęzyk podlaski i taneczne brzmienia.
Swada i Niczos to duet (całkiem czteroosobowy),który pokazuje, że tradycja nie musi być reliktem przeszłości – może pulsować w rytmie współczesnych bitów.
Głos, który niesie opowieść
Nika „Niczos” Jurczuk i Wiktor „Swada” Szczygieł w swojej twórczości sięgają do muzycznych korzeni. Inspiruje ich śpiew biały – technika wokalna charakterystyczna dla muzyki ludowej Europy Wschodniej.
Mocna, czysta, często porównywana do krzyku, ale krzyku melodyjnego, opowiadającego historie, które kryją się głęboko w duszy. Dla Niki to forma ekspresji, która pozwala zachować dystans, ale i zanurzyć się w czymś pierwotnym i prawdziwym.
– On ma w sobie magię. Jest twardy, ale jednocześnie bardzo plastyczny. Można nim opowiadać emocje, których nie wyrażą słowa – podkreśla wokalistka.
Śpiew na Podlasiu jest tak powszechny, że wręcz płynie w krwi od dziecka.
– Jak jeszcze byłam bardzo małą dziewczynką, to już wtedy uczyłam się śpiewu białego, śpiewu ludowego. Poznałyśmy się [z Niką – przyp. red.] w ludowym zespole, więc ten rodzaj śpiewu nie jest mi obcy. Zawsze bardzo go lubiłam. Jest to piękne niesienie tradycji i kultury – akcentuje Agata Stepaniuk, artystka zespołu Swada x Niczos.
Mowa babć, rytm przyszłości
Projekt ma też własny język. Artyści nie śpiewają po prostu po polsku czy białorusku. Korzystają z podlaskiego mikrojęzyka, z mowy, którą można jeszcze usłyszeć na wsiach, w rozmowach babć i dziadków.
– „A gde ona”, „a skul”, „a czyja Ty” – tak się mówiło i nadal mówi na wioskach – zaznacza artystka Anna Owerczuk, która także bierze udział w projekcie.
Bas, który porusza wszystkich
Swada jako producent muzyczny, tworzy wokół tego świata dźwięków nowoczesną tkankę – beaty, syntezatory, bas, który niesie ten przekaz w tanecznym rytmie.
– Jak się okazuje, do basu lubią tańczyć i osoby już takie posunięte w latach, ale też takie, że i swoje dzieci przyprowadzą. Te dzieci też hasają – dodaje producent.
Nowe życie dawnego głosu
Swada i Niczos nie rekonstruują folkloru, inspirują się nim. Nadają mu nową formę –podlaski bounce. To zjawisko z pogranicza, nie tylko kulturowego między Polską, Białorusią i Litwą, ale też między światem tradycji a nowoczesnymi brzmieniami.
W czasach globalnej wioski ten wyjątkowy projekt muzyczny pokazuje, że można mówić własnym głosem, który może być głośny, mocny i nadzwyczaj taneczny.