Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

David Cronenberg: "Mówią, że jestem ojcem chrzestnym body horroru, ale nie wiem, co to znaczy".

David Cronenberg z António Costą, zastępcą dyrektora LEFFEST
David Cronenberg z António Costą, zastępcą dyrektora LEFFEST Prawo autorskie  Ricardo Figueira / Euronews
Prawo autorskie Ricardo Figueira / Euronews
Przez Ricardo Figueira
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Kanadyjczyk, twórca dziwacznego i wyjątkowego filmowego uniwersum, był w Lizbonie, aby zaprezentować swój najnowszy film "The Shrouds", który zdobył Główną Nagrodę Jury podczas 18. edycji LEFFEST.

REKLAMA

The Shrouds to film zrodzony z żałoby: w 2017 roku rak zabrał Carolyn, kobietę, z którą David Cronenberg był żonaty od 1979 roku. Jeśli po żałobie podpisał już film Crimes of the Future, który oznaczał powrót do horroru ciała w najczystszym "cronenbergowskim" stylu, tym razem postanowił zanurzyć się w swoim bólu i nakręcić film o stracie, nie bez odrobiny czarnego humoru, i tak narodziło się to nowe dzieło, zaprezentowane na LEFFEST (Lisbon Film Festival) po wcześniejszym pobycie w Cannes i Toronto. Cronenberg opuszcza festiwal założony przez swojego przyjaciela Paulo Branco, gdzie jest już stałym bywalcem, z Nagrodą Specjalną Jury i obiecuje powrócić z nowymi dziełami.

W rozmowie z niewielką grupą dziennikarzy, w tym Euronews, mówił o tym filmie, o bólu, który go zmotywował i o karierze trwającej ponad 50 lat, która stworzyła cały wszechświat dziwności, który jest teraz podejmowany przez nowe pokolenie filmowców, takich jak Julia Ducorneau(Titane) czy Coralie Fargeat(The Substance), dziedzictwo, które czyni go dumnym.

Jak narodził się pomysł na The Shrouds?

Prawdopodobnie powszechnie wiadomo, że kobieta, która była moją żoną przez 43 lata, zmarła w 2017 roku. Byliśmy bardzo blisko, razem wychowaliśmy trójkę dzieci. Przez dwa lata opiekowałem się nią, ponieważ była bardzo chora i w tym czasie nie kręciłem żadnych filmów. Kiedy to wszystko się skończyło, pomyślałem, że może nie zrobię już żadnego filmu.

Z czasem przekonałem się do nakręcenia "Crimes of the Future" na podstawie scenariusza, który napisałem 20 lat wcześniej, i zdałem sobie sprawę, że nadal jestem zainteresowany robieniem filmów. Pomyślałem, że kolejnym oczywistym dla mnie tematem będzie moja strata, strata żony, ale nie chciałem robić tylko sentymentalnego filmu o żałobie, takich jest mnóstwo... Chciałem więc nakręcić swoją wersję filmu żałobnego, co oznacza, że musiałby być zarówno zabawny, jak i smutny. Nie chciałem robić autobiografii.

Początkowo myślałem o projekcie jako o sześcio- lub ośmiogodzinnym serialu. Znalazłem kogoś, kto sfinansował dwa odcinki, ale zdecydował się zrezygnować z projektu. Ponieważ nadal w niego wierzyłem, postanowiłem przekształcić te dwa odcinki w film.

Jak został przyjęty film?

Czułem, że w Cannes nie było wystarczająco dużo śmiechu. To dlatego, że publiczność na Festiwalu Filmowym w Cannes jest bardzo nietypowa, wyjątkowa, nie przypomina normalnej publiczności. Są dystrybutorzy, są normalni ludzie, którzy mieszkają w mieście, jest wielu aktorów, reżyserów i producentów ze świata kina.

W Cannes są też dwa zestawy napisów, francuskie i angielskie. Myślę, że humor trochę się w tym wszystkim zagubił. Ale kiedy pokazaliśmy film w Toronto - to film z Toronto, mojego rodzinnego miasta - ludzie bardzo się śmiali. Śmiali się z rzeczy, z których nie można zrozumieć, dlaczego się śmiali, ponieważ są tak torontońskie, bardzo specyficzne dla Toronto. To była naprawdę najlepsza reakcja. W Nowym Jorku też było sporo śmiechu. Inną rzeczą w Cannes jest to, że są bardzo szanowani. Wszystko jest bardzo glamour, ludzie noszą smokingi i boją się śmiać. Może myślą, że śmiejąc się, okazują brak szacunku. Bez humoru życie nie jest warte przeżycia. Dlatego, kiedy piszę moje postacie, natychmiast zaczynają żartować, czy tego chcę, czy nie.

W Cannes wszystko jest bardzo efektowne, ludzie noszą marynarki i boją się śmiać.
David Cronenberg
Reżyser

Na przykład Crash (1996) jest bardzo zabawny, w szczególny sposób. Pod tym względem różni się od książki J.G. Ballarda, która jest bardzo poważna. Film jest połączeniem naszych dwóch wrażliwości.

Czy zgadzasz się z krytykami, którzy twierdzą, że jest to powrót do body horroru?

Nie, w ogóle się z tym nie zgadzam. Szczerze mówiąc, nie wiem czym jest body horror. Ludzie mówią, że jestem ojcem chrzestnym tego gatunku, ale nie mam pojęcia, co to jest. Nie jest to termin, którego kiedykolwiek używałem.

Myślę, że to bardzo realistyczny film. To horror medyczny w najlepszym wydaniu. Jeśli jesteś wewnątrz maszyny medycznej, to jest to dość przerażające. Dla mnie to realizm. To nie jest body horror, to po prostu realizm. Dla mnie to bardzo realistyczny film. Oczywiście Zbrodnie przyszłości nie były, ale ten film jest bardzo realistyczny.

Mówisz, że to realistyczny film. Czy jest to również film duchowy? Ponieważ nie wiemy, co znajduje się poza śmiercią...

O tak, wiem, co dzieje się po śmierci. Naprawdę wiem. W ogóle nie myślę o tym jako o filmie duchowym, ponieważ jestem ateistą, bardzo szczerym ateistą egzystencjalistą. Chcesz wiedzieć, co dzieje się po śmierci? Mogę ci powiedzieć: nic. Zapomnienie. Najbliżej doświadczyłem śmierci, kiedy miałem operację. Stajesz się nieprzytomny i nie śnisz. Znikasz. Dla mnie to właśnie dzieje się po śmierci. Dlatego nie powiedziałbym, że robię filmy spirytystyczne.

Chcesz wiedzieć, co dzieje się po śmierci? Mogę ci powiedzieć: nic. Zapomnienie.
David Cronenberg
Reżyser

David jest tak zwanym "reżyserem sygnaturowym", co oznacza, że można natychmiast rozpoznać jego film po kilku pierwszych minutach. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Vincent Cassel jest również aktorem charakterystycznym, ponieważ ma bardzo specyficzny styl gry. Jak wyglądała wasza współpraca przy tym filmie?

Pracowałem z Vincentem Casselem już dwa razy, we Wschodnich obietnicach i Niebezpiecznej metodzie, więc znam go bardzo dobrze. To prawda, że zazwyczaj gra bardzo twarde, gangsterskie postacie. Mówi bardzo szybko, ale w tym filmie poprosiłem go, by mówił powoli.

To wspaniały aktor. W tym filmie czuł, że musi zagrać mnie. Ludzie mówią nawet, że jesteśmy do siebie podobni, chociaż wcale nie wyglądamy tak samo. Całkowicie zmienił sposób mówienia, wszystko spowolnił. Mówi spokojniej i mniej emocjonalnie, i ukształtował się do grania bardzo konkretnej postaci, jak każdy dobry aktor. Chociaż w filmie ma francuski akcent, ma też coś w rodzaju akcentu torontońskiego, ponieważ poprosiłem go, aby podążał za moim modelem mowy.

Zrobiłem to również z Diane Kruger. Jest Niemką i bardzo dobrze mówi po angielsku. Była w stanie mówić bez akcentu innego niż mój. Powiedziałem jej: "Diane, to jest film o Toronto. Ta postać jest z Toronto. Akcent powinien być w zasadzie mój, gdy mówisz po angielsku". Zrobiła to perfekcyjnie.

David Cronenberg
David Cronenberg Ricardo Figueira / Euronews

Nowe pokolenie reżyserów kręci filmy "cronenbergowskie". Dwa ostatnie przykłady, które przychodzą mi do głowy, to The Substance (Coralie Fargeat) i Titane (Julia Ducorneau). Jakie to uczucie widzieć nowych reżyserów naśladujących twój styl i zdobywających nagrody?

Nienawidzę tego. Chcę ich zniszczyć (śmiech). To jest odpowiedź, której udzieliłbym w niektórych miejscach. Znam Julię Ducourneau i Coralie Fargeat, obie są uroczymi kobietami i wspaniałymi reżyserkami. Fakt, że mówią, że byłem pod ich wpływem, jest dla mnie powodem do dumy. To sprawia, że czuję się dobrze. To jak posiadanie wspaniałych dzieci, które robią filmy.

Posiadanie nowych filmowców, którzy tworzą filmy pod naszym wpływem, jest jak posiadanie wspaniałych dzieci, które robią filmy.
David Cronenberg
Reżyser

Ale masz syna filmowca, Brandona (Possessor, Infinity Pool)...

Nie tylko Brandona! Moja najmłodsza córka, Caitlin, właśnie podpisała kontrakt na swój pierwszy film fabularny, Humane. Mam dwójkę dzieci, które robią filmy.

Czy czujesz, że praca Brandona jest twoim dziedzictwem?

Nie, to zabawne, bo on ma swoją własną wrażliwość. Oczywiście bardzo łatwo jest nawiązać kontakt między nami dwoma. Ale on ma świetne poczucie humoru, które jest bardzo unikalne i bardzo różne od mojego. Jego filmy są przerażające, ale i zabawne. Ma bardzo specyficzne poczucie humoru. Napisał oba scenariusze. Caitlin nie napisała scenariusza, ale również ma swoją własną wrażliwość, którą wyraźnie widać w filmie.

Ludzie, którzy znają Brandona i mnie, widzą obie wrażliwości w filmach. Jego jest zupełnie inna od mojej.

Wybór Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych przypomniał mi postać Martina Sheena w twoim filmieMartwa strefa (1983)...

Wcześniej ludzie myśleli, że George Bush był postacią Martina Sheena. Teraz Trump wykracza poza tę postać. Ale nie mówmy o amerykańskiej polityce. Miałem dziewięć lat Trumpa i amerykańskiej polityki i myślę, że potrzebuję przerwy. Odmawiam czytania jakichkolwiek artykułów o Trumpie, co oznacza, że nie czytam żadnych gazet, bo on jest wszędzie.

Moje pytanie dotyczyło tego, czy uważasz, że żyjemy w czasach, w których rzeczywistość może równać się najdzikszej fikcji.

Oczywiście, że tak. Na przykład serial Veep jest przestarzały, ponieważ to, co się wydarzyło, jest bardziej komediowe niż Veep kiedykolwiek był. Donald Trump jest satyrą, więc trochę trudno go przebić. Mówiąc o byciu realistycznym, on nie jest realistyczny. Nie jest realistyczną postacią. Można powiedzieć, że został wymyślony przez szaleńca.

Jesteś stałym bywalcem LEFFEST. Czy przyjazd tutaj jest dla ciebie ważny?

Absolutnie, zawsze mam tu wspaniałe spotkania. To tutaj na przykład poznałem Dona DeLillo, którego powieść Cosmopolis zaadaptowałem na potrzeby kina. Poznałem tu fantastycznych ludzi, nie tylko ze świata kina.

Czy masz jakieś nadchodzące projekty filmowe?

Prowadzę rozmowy z węgiersko-kanadyjskim producentem Robertem Lantosem, aby być może nakręcić film na podstawie mojej powieści Consumed.

LEFFEST kończy się triumfem irańskiego filmu

Podczas gdy film Cronenberga zdobył Wielką Nagrodę Jury João Bénard da Costa ex-aequo z Rendez-vous avec Pol Pot Rithy'ego Panha, główna nagroda festiwalu - NOS Grand Prize - trafiła do The Seed of the Sacred Fig irańskiego Mohammada Rasoulofa.

Film, który zdobył już nagrody w Cannes, opowiada historię sędziego zmuszonego do podpisywania nakazów śmierci w obliczu powszechnych protestów w kraju, dopóki nie wejdzie w konflikt z własną rodziną. Rasoulof, który został uwięziony i zmuszony do opuszczenia Iranu, był obecny na LEFFEST, aby zaprezentować film.

Dziennikarze • Ricardo Figueira

Video editor • Bruno Filipe Figueiredo Da Silva

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Guillermo del Toro wystawia na aukcję skarby horroru po triumfie na Festiwalu Filmowym w Wenecji

"Sorry, Baby": Jak film Evy Victor po mistrzowsku radzi sobie z traumą seksualną

Woody Allen odpowiada na krytykę za obecność na rosyjskim festiwalu filmowym