Izrael utrzyma wojsko w strefach bezpieczeństwa w Gazie, Libanie i Syrii, co komplikuje rozmowy z Hamasem. Netanjahu zapowiada dalszą walkę z Hamasem i wspiera kontrowersyjne przesiedlenia.
Izraelska armia pozostanie na czas nieokreślony w tak zwanych strefach bezpieczeństwa, które utworzyła w Strefie Gazy, Libanie i Syrii — poinformował minister obrony Izraela Israel Katz.
"W przeciwieństwie do przeszłości wojsko nie wycofa się z terenów, które zostały oczyszczone i zajęte" - oświadczył Katz.
Decyzja ta może dodatkowo utrudnić rozmowy z Hamasem w sprawie zawieszenia broni w palestyńskiej enklawie oraz uwolnienia pozostałych zakładników.
Obecnie siły izraelskie kontrolują ponad połowę terytorium Strefy Gazy.
Jednocześnie Izrael odmówił wycofania się z niektórych obszarów południowego Libanu po zawarciu rozejmu z Hezbollahem pod koniec ubiegłego roku.
Z kolei w Syrii siły izraelskie przejęły kontrolę nad strefą buforową na południu kraju po tym, jak w grudniu rebelianci obalili prezydenta Baszara al-Asada.
Przywódcy palestyńscy, a także władze Libanu i Syrii, uznają obecność izraelskiego wojska za nielegalną okupację, naruszającą prawo międzynarodowe.
Hamas oświadczył, że nie uwolni dziesiątek pozostałych zakładników bez całkowitego wycofania się Izraela ze Strefy Gazy i trwałego zawieszenia broni.
Tymczasem, organizacja reprezentująca rodziny izraelskich jeńców stwierdziła, że pomimo obietnic, iż zakładnicy będą najważniejsi, to dla władz w Tel Awiwie najważniejsza jest walka o terytorium.
"Istnieje jedno rozwiązanie, które jest pożądane i wykonalne a jest nim uwolnienie wszystkich zakładników jednocześnie, nawet kosztem zakończenia wojny" - czytamy w przekazanym mediom oświadczeniu.
Izrael twierdzi, że musi utrzymać kontrolę nad tym co nazywa strefami bezpieczeństwa, aby zapobiec powtórzeniu się ataku Hamasu z 7 października 2023 roku. Wówczas zginęło w nim około 1200 osób a 251 zostało uprowadzonych.
Izraelskie bombardowania i operacje naziemne sprawiły, że rozległe obszary Strefy Gazy nie nadają się do zamieszkania. Zmusiły również do opuszczenia domów dziewięćdziesiąt procent dwumilionowej populacji Strefy.
Wiele osób było przesiedlanych wielokrotnie, a setki tysięcy są stłoczone w obskurnych obozach namiotowych z kurczącymi się zapasami żywności. Ponad miesiąc temu Izrael po raz drugi odciął terytorium od wszelkiego importu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu obiecał unicestwić Hamas i odbić pozostałych pięćdziesięcioro dziewięcioro zakładników, którzy wciąż przebywają w Strefie Gazy. Uważa się, że dwadzieścia cztery osoby wciąż żyją.
Powiedział, że Izrael wdroży następnie kontrowersyjną propozycję prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa dotyczącą przesiedlenia znacznej części ludności enklawy do innych krajów poprzez to, co Netanjahu nazywa "dobrowolną emigracją".
Palestyńczycy i większość krajów arabskich odrzucają propozycję Trumpa, która zdaniem ekspertów ds. praw człowieka prawdopodobnie naruszyłaby prawo międzynarodowe.
Administracja Trumpa, która przypisywała sobie pomoc w pośredniczeniu w styczniowym zawieszeniu broni, od tego czasu wyraziła pełne poparcie dla decyzji Izraela o jego zakończeniu i odcięciu wszelkiej pomocy humanitarnej.
Wysłannik Trumpa na Bliski Wschód Steve Witkoff próbował pośredniczyć w zawarciu nowego porozumienia o zawieszeniu broni, które byłoby bardziej korzystne dla Izraela, ale wydaje się, że wysiłki te przyniosły niewielki postęp.