Po tym, jak Trump ostrzegł, że może jeszcze bardziej podnieść cła, przez całą poniedziałkową sesję notowania amerykańskich akcji mocno się wahały.
Prezydent USA Donald Trump potwierdził, że nie planuje zawieszenia globalnych ceł, pomimo kolejnego dnia zawirowań na światowych rynkach akcji.
Zapytany przez reportera w Gabinecie Owalnym, czy byłby otwarty na przerwę w taryfach, aby umożliwić negocjacje, Trump odpowiedział: "Nie przyglądamy się temu. Mamy wiele krajów, które chcą negocjować z nami umowy i będą to uczciwe umowy, a w niektórych przypadkach będą płacić znaczne cła".
Komentarze Trumpa nastąpiły po dniu dużych wahań na amerykańskiej giełdzie. Wcześniej prezydent USA zagroził dalszymi podwyżkami ceł, pomimo wyraźnego oczekiwania Wall Street, aby przyjął przeciwne podejście.
Indeks S&P 500 zakończył dzień spadkiem o 0,2 procent, po serii dramatycznych zwrotów, gdy inwestorzy próbowali rozszyfrować ostateczne cele Trumpa w jego wojnie handlowej.
Dow Jones Industrial Average spadł o 349 punktów, czyli 0,9 procent, podczas gdy Nasdaq composite zyskał 0,1 procent.
Wszystkie trzy indeksy rozpoczęły dzień znacznie niżej, a Dow spadł aż o 1700 punktów po jeszcze większych stratach za granicą. Jednak w nieoczekiwanym momencie, do późnych godzin porannych indeks odbił się i zyskał prawie 900 punktów. Z drugiej strony S&P 500 wzrósł z 4,7 procent straty do 3,4 procent zysku, co oznaczałoby największy wzrost od lat.
Nagły wzrost został wywołany fałszywą plotką, że Trump rozważa dziewięćdziesięciodniową przerwę w taryfach celnych - twierdzenie, które Biały Dom szybko odrzucił jako "fałszywe wiadomości" na X.
Fakt, że taka plotka może przesunąć biliony dolarów w inwestycjach, podkreśla, jak bardzo Wall Street ma nadzieję, że Trump złagodzi cła.
Akcje wkrótce ponownie zmieniły się na minus. Niedługo potem Trump potwierdził swoje stanowisko i wskazał, że może podnieść cła na Chiny w odpowiedzi na środki odwetowe tego kraju w zeszłym tygodniu.
W Europie wszystkie największe rynki akcji zamknęły się ponad 4 procent w dół, a hiszpańscy eksperci finansowi stwierdzili, że istnieją poważne powody, by obawiać się globalnej recesji po tym, jak indeks Ibex 35 zamknął się spadkiem o 5,12 procent.
Na Giełdzie Papierów Wartościowych we Frankfurcie, DAX otworzył się tuż poniżej 18500 punktów krótko po dziewiątej rano, co oznacza spadek o ponad 2000 punktów w stosunku do poziomu z piątku. Jednak w miarę upływu dnia handlowego, DAX zdołał odrobić znaczną część strat i około godziny 13 spadł o około 4,5 procent.
Panika rozprzestrzeniła się na warszawskiej giełdzie tuż po dziewiątej rano, a główny indeks, wraz z podobnymi wskaźnikami na innych rynkach europejskich, spadł o około 6 procent. Ten wyjątkowy spadek zwrócił uwagę na obawy związane z taryfami celnymi prezydenta Trumpa i ich potencjalnym poważnym wpływem na globalną gospodarkę, przy stratach wahających się od 3 procent do 9 procent.
Jednak po początkowej fali nerwowej sprzedaży rynek zaczął się stabilizować w ciągu następnych kilku godzin. Wczesna panika ustąpiła, a kilka największych spółek odnotowało nawet zyski.
Do południa, około godziny trzynastej w poniedziałek, warunki na warszawskiej giełdzie uległy znacznej poprawie, a indeks WIG20 - kluczowy benchmark dla polskiej giełdy - zmniejszył straty do zaledwie jednego procenta.