Ponad trzysta osób zginęło w izraelskich nalotach na Strefę Gazy - przekazały palestyńskie źródła. Ataki nastąpiły po niemal dwumiesięcznym rozjemie. Bombardowania były skonsultowane z Białym Domem.
Ponad trzystu Palestyńczyków, w tym wiele dzieci, zginęło, a ponad sto zostało rannych w wyniku szeroko zakrojonych nalotów przeprowadzonych przez Izrael w Strefie Gazy.
Biuro premiera Izraela poinformowało, że wydało rozkaz przeprowadzenia ataków na Hamas w całej Strefie Gazy.
W komunikacie podano, że bombardowania są wynikiem złamania przez Hamas porozumienia związanego z uwolnieniem wszystkich zakładników oraz odrzucenia ofert mediacyjnych wysłannika prezydenta USA, Steve'a Witkoffa. Izrael zapowiedział, że w takiej sytuacji będzie zmuszony użyć rozwiązania siłowego.
Hamas potępił ataki, obarczając premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, odpowiedzialnością za "niesprowokowaną eskalację" skierowaną przeciwko Palestyńczykom.
"Obarczamy zbrodniarza Netanjahu pełną odpowiedzialnością za agresję na Gazę, bezbronnych cywilów i nasz palestyński naród" - napisano w oświadczeniu na Telegramie.
Przedstawiciele Hamasu poinformowali, że naloty naruszyły zawieszenie broni i zagrażają losowi zakładników.
"Netanjahu i jego ekstremistyczny rząd postanowili naruszyć porozumienie o zawieszeniu broni, narażając izraelskich więźniów w Strefie Gazy na niebezpieczeństwo" - brzmi oświadczenie.
Naloty mają miejsce w trakcie zawieszenia broni pomiędzy Hamasem a Izraelem. Pierwszy etap trójfazowego porozumienia, w którym pośredniczyły USA, Katar i Egipt, rozpoczął się w połowie stycznia, a zakończył pierwszego marca.
Negocjacje dotyczące drugiej fazy nie zostały jeszcze zakończone.