Nadal nie milkną echa po ostatnim oświadczeniu Donalda Trumpa odnośnie planu wysiedlenia ludności ze Strefy Gazy. Izraelska armia dostała już rozkaz przygotowania się do operacji "dobrowolnego opuszczenia" terytorium przez jej mieszkańców. Eksperci wskazują, jakie konsekwencje miałby plan Trumpa.
Plan prezydenta USA przewiduje całkowite przejęcie kontroli nad terytorium zamieszkałym do tej pory przez Palestyńczyków. Trump stwierdził, że w Strefie Gazy "nie będą potrzebni żadni amerykańscy żołnierze", a rząd współpracuje z zespołami z całego świata, które mają za zadanie zająć się "odbudową państwa palestyńskiego".
Donald Trump mówi, że chce przesiedlić mieszkańców Strefy Gazy do sąsiednich krajów, takich jak Jordania czy Egipt, a terytorium zrównać z ziemią i stworzyć tam "bliskowschodnią riwierę".
Choć Biały Dom oficjalnie zdystansował się do planów Trumpa, przyszłość Strefy Gazy pozostaje niepewna.
"Katastrofalne dla Strefy Gazy i destabilizujące dla Europy"
Plan Donalda Trumpa spotkał się z szeroką krytyką. Jak mówi Hugh Lovatt, specjalista ds. polityki w Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych, przesiedlenie ludności ze Strefy Gazy miałoby fatalne skutki nie tylko dla samych mieszkańców i krajów sąsiednich, ale także dla Europy.
"To, co proponuje Trump, jest wyraźnie katastrofalne dla Strefy Gazy, ale byłoby również destabilizujące dla krajów regionu. Byłoby to destabilizujące dla regionu w ogóle, a także miałoby negatywny wpływ na samą Europę. Wyobraźmy sobie zatem, że milion mieszkańców Gazy zostaje przeniesionych do Egiptu, do kraju o ograniczonych możliwościach gospodarczych. Kraju, z którym sami mieszkańcy Gazy mają niewiele wspólnego poza tym, że są sąsiadami. Czy ludzie naprawdę myślą, że milion uchodźców z Gazy pozostanie w Egipcie? Nie. Tysiące z nich, dziesiątki tysięcy będą szukać lepszych perspektyw ekonomicznych dalej, w tym w Europie", mówi ekspert.
Choć Donald Trump opowiada o planie tak, jakby miał się już zrealizować, propozycja była wielokrotnie odrzucana przez Egipt i Jordanię.
"Czerwona linia" dla Egiptu
Jak wskazują eksperci, plan Donalda Trumpa miałby też swoje konsekwencje dyplomatyczne i militarne, zwłaszcza w przypadku Egiptu. Michael Wahid Hanna, dyrektor programowy Stanów Zjednoczonych w Międzynarodowej Grupie Kryzysowej uważa, że w egipskim wojsku wysiedlenie mieszkańców Gazy jest czymś, co stanowi przekroczenie "czerwonej linii".
"Byłoby to niezwykle kontrowersyjne wśród narodów arabskich, które postrzegałyby to jako swoją pomoc i współudział w czystkach etnicznych Palestyńczyków i wysiedlenia ich z własnej ziemi. Na przykład w przypadku Egiptu byłoby to niezwykle kontrowersyjne w siłach wojskowych i siłach bezpieczeństwa, które od dawna uważają kwestię Gazy i wysiedlenia jej mieszkańców za rodzaj przekroczenia czerwonej linii".
Tymczasem Unia Europejska powtórzyła jedynie swoje poparcie dla rozwiązania dwupaństwowego i stwierdziła, że Gaza jest integralną częścią przyszłego państwa palestyńskiego.