Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Wybory Łukaszenki: prezydent Białorusi wybiera się na 7. kadencję

Łukaszenka z siekierą na spotkaniu z pracownikami Mińskich Zakładów Samochodowych (MAZ) w Mińsku, 21 stycznia 2025 r.
Łukaszenka z siekierą na spotkaniu z pracownikami Mińskich Zakładów Samochodowych (MAZ) w Mińsku, 21 stycznia 2025 r. Prawo autorskie  AP/Belarus' Presidential Press Service
Prawo autorskie AP/Belarus' Presidential Press Service
Przez Euronews z AP
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

W niedzielę na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie, które z pewnością przedłużą 30-letnie rządy "ostatniego dyktatora Europy".

REKLAMA

W niedzielę na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie, które w rzeczywistości będą procedurą przedłużenia władzy Aleksandra Łukaszenki, który jest głową państwa od 1994 roku.

W poprzednich wyborach w 2020 roku został on ogłoszony zwycięzcą z 80 proc. głosów. Wywołało to oskarżenia o oszustwa, miesiące masowych protestów i surowe represje z tysiącami aresztowań i falą emigracji przeciwników reżimu.

Tym razem Łukaszenka przeniósł datę wyborów z ciepłego sierpnia na zimny styczeń w nadziei, że demonstranci nie wyjdą ponownie na ulice. Chociaż nawet przy sprzyjającej pogodzie mało kto odważy się teraz publicznie protestować przeciwko potężnej dyktaturze. Wszyscy prawdziwi przeciwnicy polityczni 70-letniego władcy są albo w więzieniu, albo na wygnaniu. Jest więc niemal pewne, że siódmą kadencję zdobędzie jedyny prezydent, znany większości mieszkańców postsowieckiej Białorusi.

"Ostatni dyktator Europy"

Łukaszenka ma bliskie związki z Moskwą i prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który jest u władzy od ćwierć wieku.

Były dyrektor PGR-u, został wybrany w 1994 r. na fali gniewu społecznego z powodu katastrofalnego spadku poziomu życia po chaotycznych i bolesnych reformach rynkowych, jednocześnie obiecując walkę z korupcją.

Przez cały okres swoich rządów Łukaszenka polegał na dotacjach i wsparciu politycznym ze strony Rosji, pozwalając jej na wykorzystanie terytorium Białorusi do inwazji na Ukrainę w 2022 r., a następnie zgadzając się na przyjęcie rosyjskiej taktycznej broni jądrowej.

Na początku swoich rządów Łukaszenka został nazwany "ostatnim dyktatorem Europy" - ze względu na brutalne tłumienie sprzeciwu i regularne przedłużanie rządów poprzez wybory, których Zachód nie uważa ani za wolne, ani uczciwe.

Otwarty wielbiciel Związku Radzieckiego przywrócił kontrolę nad gospodarką w stylu radzieckim i porzucił symbole narodowe, przywracając radziecką flagę i herb. Białoruś nadal oficjalnie obchodzi Dzień Rewolucji Październikowej 7 listopada. Białoruskie tajne służby zachowały swoją sowiecką nazwę KGB i jest to jedyny kraj w Europie, w którym kara śmierci wykonywana jest strzałem w tył głowy.

Negocjując większe dotacje z Kremlem, Łukaszenka okresowo próbował udobruchać Zachód poprzez złagodzenie represji. Te umizgi zakończyły się po brutalnym stłumieniu protestów po wyborach w 2020 roku. Fałszerstwo, oczywiste dla wielu, wywołało miesiące masowych demonstracji, które stały się największymi w historii Białorusi.

Władze odpowiedziały masową rozprawą, w której aresztowano ponad 65 tys. osób, tysiące zostało pobitych przez milicję, a setki niezależnych mediów i organizacji pozarządowych zostało zamkniętych i zdelegalizowanych, co skłoniło Zachód do nałożenia sankcji.

Czołowi działacze opozycji zostali uwięzieni lub uciekli z kraju. Według obrońców praw człowieka, na Białorusi za kratkami przebywa około 1300 więźniów politycznych, w tym laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki, założyciel wiodącej grupy praw człowieka Viasna.

W ostatnich miesiącach Łukaszenka ułaskawił 250 więźniów politycznych. Jednak ułaskawienia te mają miejsce w kontekście nasilonych represji mających na celu wykorzenienie wszelkich pozostałych oznak sprzeciwu. Setki osób zostało aresztowanych w nalotach na krewnych i przyjaciół przeciwników reżimu przebywających w więzieniach lub na wygnaniu.

W przeciwieństwie do wyborów w 2020 r., Łukaszenka ma teraz do czynienia tylko z kandydatami technicznymi.

"Politycy, którzy kiedyś odważyli się rzucić wyzwanie Łukaszence, teraz dosłownie gniją w więzieniu w warunkach tortur, nie ma z nimi kontaktu od ponad roku, a niektórzy z nich są w bardzo złym stanie" - powiedział Pavel Sapelko, rzecznik Viasny.

Wygnana liderka opozycji Swietłana Cichanouska, która sprzeciwiła się Łukaszence w wyborach w 2020 r., a następnie została zmuszona do ucieczki z kraju, powiedziała, że obecne wybory są farsą i wezwała Białorusinów do głosowania przeciwko wszystkim kandydatom. Jej mąż, aktywista Siergiej Cichanouski, próbował kandydować cztery lata temu, ale został wtrącony do więzienia, gdzie nadal przebywa.

Pod parasolem nuklearnym

W grudniu 2024 r. Łukaszenka i Putin podpisali pakt, który dawał Białorusi "gwarancje bezpieczeństwa", w tym możliwość użycia rosyjskiej broni jądrowej.

Pakt został podpisany po tym, jak Moskwa dokonała przeglądu swojej doktryny nuklearnej, po raz pierwszy umieszczając Białoruś pod rosyjskim parasolem nuklearnym w obliczu napięć z Zachodem w związku z wojną na Ukrainie.

Łukaszenka twierdzi, że Białoruś posiada dziesiątki rosyjskich taktycznych pocisków nuklearnych stacjonujących w kraju. Ich rozmieszczenie zwiększa zdolność Rosji do uderzenia na Ukrainę i jej sojuszników z NATO w Europie.

Poprosił również Putina o rozmieszczenie na terytorium Białorusi rosyjskich pocisków hipersonicznych Oresznik, po raz pierwszy użytych w listopadzie na Ukrainie. Rosyjski prezydent obiecał dostarczyć je w drugiej połowie 2025 roku, przy czym pociski będą pod kontrolą Moskwy, a Mińsk wybierze cele.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Ukraina pod presją, bo Rosja robi postępy na linii frontu

Rosja zakazuje adopcji dzieci obywatelom krajów, które zezwalają na zmianę płci

Krótko przed wyborami lokalnymi w Niemczech: spekulacje na temat martwych kandydatów AfD