Korea Płd przeprowadzi kontrolę sektora lotniczego oraz samolotów Boeing 737-800 po niedzielnej katastrofie z udziałem tego modelu, w której zginęło 179 osób. Była to najtragiczniejsza katastrofa lotnicza w historii kraju.
Pełniący obowiązki prezydenta Korei Południowej Choi Sang-mok zażądał nadzwyczajnej kontroli bezpieczeństwa sektora lotniczego oraz sprawdzenia samolotów Boeing 737-800 w kraju, po tym, jak 179 osób zginęło w niedzielnej katastrofie tego modelu.
Możliwe, że amerykańscy śledczy, w tym przedstawiciele Boeinga, pomogą w dochodzeniu.
Samolot linii Jeju Air wypadł z pasa startowego na Międzynarodowym Porcie Lotniczym w Muan, na południu kraju, po czym uderzył w betonowy płot i stanął w płomieniach. Udało się ocalić tylko dwóch członków załogi.
Ministerstwo Transportu Korei Południowej ogłosiło, że w ramach dochodzenia zbada również lotniskowy lokalizator — betonowy płot, na którym zamontowane są anteny służące do bezpiecznego naprowadzania samolotów podczas lądowania. Eksperci zasugerowali, że powinien zostać wykonany z lżejszych materiałów.
Nagrania z katastrofy wskazują, że piloci nie opuścili ręcznie podwozia samolotu ani nie rozłożyli klap, które służą do spowolnienia samolotu. To ostatnie sugeruje możliwą awarię hydrauliki — twierdzi John Cox, emerytowany pilot linii lotniczych i CEO Safety Operating Systems w St. Petersburgu na Florydzie.
Ministerstwo Transportu poinformowało w niedzielę, że wieża kontrolna wydała ostrzeżenie samolotowi Jeju Air o obecności ptaków tuż przed planowanym lądowaniem. Udzielono również załodze pozwolenia na lądowanie w innym miejscu. Dodało, że pilot samolotu wysłał sygnał alarmowy tuż przed katastrofą.
„Istotą odpowiedzialnej reakcji byłoby zmodernizowanie całego systemu bezpieczeństwa lotniczego, aby zapobiec powtórzeniu się podobnych incydentów, oraz zbudowanie bezpieczniejszej Korei Południowej” – powiedział Choi.
Pełniący obowiązki prezydenta objął rolę zaledwie dwa dni przed katastrofą. Eksperci w kraju publicznie wyrazili obawy, czy tymczasowy rząd skutecznie poradzi sobie z konsekwencjami katastrofy.
Kraj znalazł się w politycznym chaosie po tym, jak były prezydent Yoon wydał na początku grudnia krótkotrwały dekret o stanie wojennym, co doprowadziło do jego impeachmentu oraz impeachmentu jego następcy. W obliczu kryzysu minister bezpieczeństwa kraju podał się do dymisji, a szef policji został aresztowany za swoją rolę w wydaniu dekretu o stanie wojennym.
„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, czy Centralna Agencja ds. Kryzysowych i Przeciwdziałania Katastrofom naprawdę poradzi sobie z tym kryzysem” – napisała gazeta JoongAng Ilbo w poniedziałkowym komentarzu redakcyjnym.