Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Kopenhaga: miasto, w którym żyje jazz

Kopenhaga: miasto, w którym żyje jazz.
Kopenhaga: miasto, w którym żyje jazz. Prawo autorskie  Daniel Rasmussen/Visit Copenhagen
Prawo autorskie Daniel Rasmussen/Visit Copenhagen
Przez Craig Saueurs
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Kopenhaga od lat przyciąga światowej klasy muzyków jazzowych, stając się jednym z najważniejszych europejskich centrów tego gatunku. Miasto łączy historię, festiwale i kluby, w których muzyka żyje noc po nocy.

Kieliszki do wina brzęczą, srebrne sztućce grzechoczą, a krzesła przesuwają się po drewnianej podłodze. W powietrzu unosi się energia, której nie da się znaleźć w większości restauracji w piątkowy wieczór. Na stołach królują misternie przygotowane dania - świeże ostrygi ze szczawiem i zielonym chili, czy piersi kaczki z truflami na aksamitnym purée ziemniaczanym. To Epicurus, jedno z najciekawszych nowych miejsc gastronomicznych w Kopenhadze.

Jednak mimo perfekcyjnego menu wszyscy w sali wiedzą, że kolacja to tylko wstęp do prawdziwej uczty.

Przechodząc przez jadalnię z wysokimi sufitami i drewnianymi akcentami, trafiamy do ukrytej sali jazzowej.

Wyposażona w miejsca kinowe, zaawansowaną technologię dźwięku i własny bar, tworzy wyjątkową przestrzeń, w której muzyka staje się bohaterem wieczoru.

Epicurus, będący jednocześnie restauracją, barem i klubem jazzowym, przypomina o muzycznym dziedzictwie Kopenhagi, które rozwija się od niemal stu lat.

Pod nowoczesnymi fasadami, gwiazdkami Michelin i ścieżkami rowerowymi kryje się kontrkulturowy nurt, w którym jazz od lat 50. XX wieku pozostaje centralnym punktem życia kulturalnego.

Kopenhaga, niegdyś przystań dla amerykańskich muzyków poszukujących wolności twórczej, dziś jest jednym z najbardziej dynamicznych centrów jazzowych w Europie, gdzie kluby, nowoczesne sceny i festiwale utrzymują muzykę przy życiu noc po nocy.

Jak Kopenhaga stała się nieoczekiwaną europejską stolicą jazzu

Na liście wielkich miast jazzowych królują Nowy Orlean i Nowy Jork, tuż za nimi Paryż, Tokio i Londyn.

Jednak Kopenhaga wyróżnia się wyjątkowym związkiem z jazzem, który sięga lat 50. i 60. XX wieku, kiedy to miasto stało się schronieniem dla amerykańskich muzyków, zwłaszcza czarnoskórych artystów szukających przestrzeni twórczej i szacunku w czasach nierówności w Stanach Zjednoczonych.

Do Kopenhagi przeniósł się saksofonista Stan Getz, podobnie jak Dexter Gordon, Chet Baker, Quincy Jones i pianista Kenny Drew, który spoczywa dziś w Danii.

"Jazz jest najdoskonalszym przykładem demokracji w działaniu - współistnienia wolności i dyscypliny" - mówi pianista i kompozytor Niels Lan Doky.

Wielu muzyków dostrzegło w Kopenhadze coś, czego brakowało im w domu.

"Pytaliśmy samych siebie: dlaczego ci wspaniali artyści przyjechali do Danii?” - wspomina Lan Doky.

"Wielu twierdziło, że docenili publiczność. Czuli się traktowani jak artyści, a nie jedynie wykonawcy rozrywkowi" - dodaje.

To, co zaczęło się jako ucieczka, przerodziło się w twórczą wymianę między krajami i kulturami.

Amerykanie grali z lokalnymi muzykami, uczyli młodsze pokolenia Duńczyków i wspólnie budowali społeczność, która przyciąga talenty z całego świata do dziś.

W Danii jazz stał się powojennym renesansem

Jazz w Danii ma korzenie sięgające jeszcze przed II wojną światową.

Podczas okupacji Joseph Goebbels określił go jako "muzykę zdegenerowaną". Duńczycy grali jazz w piwnicach i tajnych lokalach, czyniąc z muzyki akt oporu. Po wojnie gatunek ten rozwinął się publicznie.

W 1959 roku w centrum Kopenhagi otwarto Jazzhus Montmartre, który szybko stał się europejską odpowiedzią na nowojorski Village Vanguard.

Dexter Gordon mógł występować tam niemal codziennie, a Miles Davis obserwował występy z tłumu.

Klub, działający do 1995 roku, przyciągał największe gwiazdy jazzowe i kształcił pokolenia wybitnych Duńczyków.

"Mieszkając w Kopenhadze pracowałem w bardziej różnorodnych kontekstach, niż w Nowym Jorku, gdzie mógłbym zostać ograniczony do określonej grupy muzyków" - wspomina Kenny Drew we wkładce do swojego albumu Morning.

Miasto nie zapomniało o tamtych latach. W dzielnicy Sluseholmen siedem ulic nosi dziś nazwiska amerykańskich muzyków, którzy mieszkali i grali w Kopenhadze: Richard Boone, Kenny Drew, Dexter Gordon, Thad Jones, Oscar Pettiford, Ben Webster i Ernie Wilkins.

Gdzie dziś doświadczyć jazzu w Kopenhadze?

Dziś scena jazzowa Kopenhagi tętni życiem. Jazzhus Montmartre został wskrzeszony w pierwotnej lokalizacji dzięki staraniom Nielsa Lan Doky, a kilka ulic dalej działa kameralny La Fontaine - najstarszy bar jazzowy w mieście, gdzie regularnie odbywają się jam sessions przyciągające zróżnicowaną publiczność.

Charlie Scott’s w centrum miasta oferuje swobodną atmosferę i nieformalne sety, natomiast Epicurus w Rosenborg Annexe przyciąga elegancką publiczność.

Lan Doky organizuje tam rotacyjne, czterotygodniowe rezydencje muzyczne, które pozwalają muzykom eksplorować repertuar w wyjątkowy sposób.

"Kiedy ci sami muzycy i ten sam repertuar pozostają w tym samym pomieszczeniu tak długo, muzyka ewoluuje i podąża w nowych kierunkach" - mówi.

Dwa razy w roku Kopenhaga zamienia się w gigantyczną scenę jazzową.

Copenhagen Jazz Festival w lipcu obejmuje ponad 1500 koncertów w 120 miejscach, od biletowanych występów po darmowe koncerty na świeżym powietrzu i rejsy jazzowe po kanałach.

Z kolei w lutym Vinterjazz rozgrzewa zimowe chłody, oferując ponad 600 koncertów w całej Danii, od Aalborg po Aarhus.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem