Które grupy wyborców stanowią filary władzy Fideszu? Jakie podobieństwa można wyciągnąć z wyborami w 2022 roku, które zakończyły się miażdżącym zwycięstwem Orbána? I w jaki sposób lokalni fryzjerzy i niezależni burmistrzowie mogą przechylić szalę? Rozmowa z Andreą Szabó, badaczką nauk społecznych.
Kampania wyborcza na Węgrzech toczy się pełną parą na prawie cztery miesiące przed głosowaniem. Niezależne sondażownie wskazują na 4-8% przewagi opozycyjnej centroprawicowej Partii TISZA, podczas gdy sondażownie finansowane przez rząd wskazują na zdecydowaną przewagę Fideszu Viktora Orbána, który od prawie 16 lat przekształca kraj z "superwiększością" (większością konstytucyjną). Jedyną rzeczą, co do której ankieterzy się zgadzają, jest trend zmian miesiąc po miesiącu.
Euronews zapytał Andreę Szabó, badaczkę akademicką, która bada, w jaki sposób różne grupy integrują się ze społeczeństwem węgierskim.
Gábor Tanács, Euronews: Które grupy wyborców poparły Fidesz w '22, kiedy osiągnął on najsilniejszy wynik wyborczy?
Andrea Szabó: "W 2022 roku Fidesz był równie silny we wszystkich grupach wyborców; nie było takiej, w której poparcie partii byłoby znacznie niższe niż średnia. Były dwie grupy, w których zaobserwowaliśmy niewielki spadek: jedną było poparcie w stolicy, a drugą wśród młodych ludzi poniżej 30 roku życia. Można jednak powiedzieć, że w obu przypadkach poparcie było niższe, ale nie dramatycznie. Poparcie dla Fideszu było najwyższe na wsiach i w małych miastach, gdzie odsetek osób z niższym poziomem wykształcenia jest wyższy, a populacja jest starsza niż średnia - choć niekoniecznie starsza. Jednak ogólne poparcie było tak wysokie, że zrównoważyło rozbieżności widoczne w danych".
Wyborcy "wahadłowi" odeszli w 2022 roku, wyborcy "pierścieniowi" w 2023 roku
Co stało się z koalicją wyborców po 2022 roku?
"Latem 2022 roku stało się jasne, że budżet jest nie do utrzymania i wymaga przeprojektowania. Chociaż rząd Fideszu nigdy nie powiedział tego wprost, został zmuszony do wprowadzenia poważnych środków oszczędnościowych. Inflacja osiągnęła wysoki poziom już w 2022 roku, ale w 2023 roku wzrosła jeszcze bardziej, a inflacja żywności przekroczyła 25 procent w niektórych miesiącach - najbardziej namacalny wskaźnik ekonomiczny dla zwykłych ludzi.
W wyniku tych środków oszczędnościowych tak zwani "wyborcy wahadłowi" zaczęli dystansować się od Fideszu w 2022 roku. Byli to wyborcy, którzy dołączyli do Fideszu w końcowej fazie kampanii, głównie ze strachu przed wojną. W 2023 roku inflacja spowodowała odejście znacznej części tak zwanych "wyborców pierścieniowych"; są to osoby, które definiują się jako zwolennicy Fideszu, ale muszą być w stanie uzasadnić, dlaczego głosują na tę partię.
Do 2024 roku zasadniczo tylko główni wyborcy pozostali w Fideszu. Są to wyborcy tożsamościowi, którzy raz zjednoczeni za partią, są bardzo trudni do usunięcia. Typowy wyborca Fideszu jest dziś starszy (co najmniej 60 lat), mieszka w małym mieście, ma wykształcenie poniżej średniej, częściej jest kobietą oraz jest religijny. Nie oznacza to, że wszyscy wyborcy Fideszu pasują do tego opisu, ale popularność partii osiągnęła tak krytyczny poziom wśród młodych ludzi, że proces wymiany pokoleniowej w jej bazie poparcia nie tylko spowolnił, ale zasadniczo utknął w martwym punkcie".
Klucz do wyborców Fideszu: pieniądze i strach przed wojną
W 2022 roku nastąpiła nagła zmiana w końcowym okresie kampanii, która zaskoczyła niezależnych ankieterów: setki tysięcy wyborców zdecydowało się w ostatniej chwili zagłosować na Fidesz. Czy coś podobnego może się wydarzyć w obecnej kampanii?
"W maju 2022 roku przeprowadziliśmy dokładne badania motywów wyborców i zidentyfikowaliśmy dwa zasadnicze powody poparcia Fideszu: powszechne przedwyborcze zachęty finansowe - w tym dotacje rodzinne i pomoc mieszkaniową - oraz kwestię wojny. Wojna w Ukrainie wybuchła w lutym, w końcowej fazie kampanii. Nasze badanie - które było badaniem socjologicznym, a nie standardowym sondażem - już w grudniu 2021 roku wykazało 5-procentową przewagę Fideszu. Inne wiarygodne, niezależne sondaże wykazały podobne wyniki.
W związku z tym wojna nie przesądziła o tym, czy Fidesz wygra; decyzja w tej sprawie zapadła już w grudniu 2021 roku. W ciągu ostatniego półtora miesiąca partia zmobilizowała wyborców, którzy być może w ogóle nie poszliby do urn, gdyby nie wojna. Tak więc wojna nie zadecydowała o zwycięzcy - określiła jedynie margines zwycięstwa i samą skalę tego zwycięstwa.
Obecnie sytuacja jest zupełnie inna. Nasze badania z zakresu nauk społecznych i bardziej tradycyjne niezależne sondaże opinii publicznej pokazują, że rodzaj "jesiennego zwrotu", który wcześniej był charakterystyczny dla kampanii Fideszu - w których obejmowali oni prowadzenie najpóźniej w listopadzie lub grudniu - nie jest widoczny w obecnych danych".
Co pokazują obecne trendy?
"Między sierpniem a końcem listopada 2025 roku. Fideszowi niewątpliwie udało się powstrzymać wzrost Partii TISZA i poprawić własną pozycję, a ankieterzy odnotowali wzrost poparcia dla Fideszu o co najmniej trzy punkty procentowe. Jednak grudniowe dane wskazują, że postęp Fideszu utknął w martwym punkcie, a różnica między obiema partiami nie zmniejszyła się jeszcze bardziej. Jeśli to prawda, sugeruje to, że dotychczasowe transfery finansowe i zapowiedzi nie mają takiego samego wpływu, jak w 2021 roku.
To powiedziawszy, chciałbym zauważyć, że w styczniu i lutym 2026 roku wyborcy zaczną otrzymywać transfery obiecane przez Fidesz. Obejmuje to ulgi podatkowe dla matek, sześciomiesięczny dodatek do pensji dla sił zbrojnych - potocznie nazywany "pieniędzmi na broń" - oraz podwyżki płac o 10-15%. Nie wspominając o pierwszej tygodniowej racie nowo wprowadzonej "14-miesięcznej emerytury". Prawdziwy efekt tych zachęt finansowych będziemy mogli zobaczyć dopiero w lutym".
Wydaje się, że istnieje konsensus co do tego, że wybory zostaną rozstrzygnięte w małych miastach i wsiach, z silnym naciskiem na lokalnych liderów opinii. W swoich badaniach Centrum Nauk Społecznych określa te osoby jako "lokalnie zintegrowaną" grupę demograficzną, która tradycyjnie popiera Fidesz. Czy widoczna jest wśród nich zmiana preferencji partyjnych?
"Na Węgrzech nasz zespół badawczy, kierowany przez Imre Kovácha, jako pierwszy wykazał istnienie określonej warstwy społecznej - wolimy termin "grupa integracyjna"- której członkowie służą jako liderzy lub organizatorzy swoich lokalnych środowisk, zwłaszcza w małych osadach, miastach i wsiach. Nie odnosi się to tylko do dwóch lub trzech najbardziej prominentnych postaci, takich jak burmistrz, lokalny poseł lub główny przedsiębiorca. Obejmuje to również lokalnych liderów opinii, takich jak fryzjer, sklepikarz czy rzeźnik. Są to osoby, które utrzymują rozległe sieci społecznościowe i rozpowszechniają informacje; skutecznie filtrują wiadomości otrzymywane z telewizji, radia i Internetu, "tłumacząc" je na język lokalnej społeczności.
W 2021 roku była to jedna z najbardziej stabilnych grup wyborców Fideszu. Z kolei podczas wyborów samorządowych w 2024 roku wielu burmistrzów związanych z Fideszem, którzy sprawowali władzę przez dziesięciolecia w miastach liczących od 10 000 do 20 000 mieszkańców, zostało odsuniętych od władzy. W ich miejsce kontrolę przejęli kandydaci obywatelscy i opozycyjni. Mogło to być wynikiem zmiany preferencji wyborców w tej "lokalnie zintegrowanej" grupie. Obecnie pracujemy nad tym etapem naszych badań, w którym wykraczamy poza dane pierwotne, aby zbadać nasze głębokie dane strukturalne. Oznaczałoby to sejsmiczną zmianę w tym segmencie, gdyby stosunek poparcia nie wynosił już 60-30% na korzyść Fideszu, ale raczej bliżej 50-50%. Nie mogę jeszcze z całą pewnością stwierdzić, czy rzeczywiście tak jest".
Palec burmistrza
Mam silne wrażenie, że trwa walka o poparcie niezależnych wójtów, którzy nie są ściśle związani ideologicznie z Fideszem, ale jako lokalni przywódcy są zależni od jego przychylności tak długo, jak Fidesz pozostaje u władzy. Dlatego też w Budapeszcie trwa nieustanna rywalizacja o to, która partia będzie w stanie zmobilizować więcej ludzi; ostatecznie ci wiejscy przywódcy opowiedzą się po stronie tego, kto ich zdaniem może wygrać, i pociągną za sobą część swoich społeczności.
To nie przypadek, że Péter Magyar [lider Partii TISZA] zapewnia w co drugim zdaniu, że stanowią oni większość. Chce zasygnalizować lokalnym liderom, że choć Partia TISZA wie, że w przeszłości stali za Fideszem i mobilizowali dla niego wyborców, sytuacja się zmienia. Ta mobilizacja jest faktem; nie ma sensu temu zaprzeczać. Przesłanie Pétera Magyara - które jest prawdziwą projekcją władzy - brzmi: "Tym razem nie stójcie za Fideszem. Nie musicie nawet mobilizować się na rzecz Cisy, po prostu nie mobilizujcie się na rzecz Fideszu". Zawsze mówię - i przepraszam za prymitywną analogię - że w dniu wyborów burmistrz stoi przed swoim biurem, unosi palec w powietrze i działa w zależności od tego, w którą stronę wieje wiatr. Stanowi to ogromne ryzyko zarówno dla Fideszu, jak i TISZY".
Wojna na Ukrainie może ponownie przesądzić o wyniku wyborów
Do wyborów pozostały cztery miesiące. Co zadecyduje o ich wyniku i jakie będą najważniejsze czynniki w tych ostatnich czterech miesiącach?
"Jeden z najważniejszych kamieni milowych już za tydzień: Boże Narodzenie. Jest to jedyny czas w roku, kiedy ludzie naprawdę mają czas dla siebie nawzajem; gromadzą się rodziny wielopokoleniowe i spotyka się szeroki przekrój społeczeństwa. Bieżące kwestie publiczne są tak ważne, że nieuchronnie pojawią się podczas świątecznych obiadów i kolacji.
Innym krytycznym czynnikiem jest rozwój wojny - a konkretnie to, czy zostanie podpisany traktat pokojowy i gdzie może on zostać podpisany. Gdyby taki traktat został podpisany tutaj, na Węgrzech, z udziałem prezydentów Putina, Zełenskiego i Trumpa, mogłoby to mieć znaczący wpływ na poparcie dla Fideszu, a zwłaszcza na osobisty prestiż Viktora Orbána. Takie wydarzenie mogłoby odwrócić wyborców z powrotem w stronę Fideszu.
Trzecim czynnikiem jest wystąpienie nieoczekiwanych wydarzeń. To one tak naprawdę napędzają kampanię i nie wiadomo, co może się wydarzyć między chwilą obecną a 12 kwietnia - lub jakimkolwiek innym terminem wyborów.
Ostatnim i być może najważniejszym czynnikiem jest mobilizacja w dniu wyborów. Wybory są zawsze walką mobilizacji. Co więcej, nie wystarczy po prostu zwiększyć liczbę głosów w kraju; aby zapewnić sobie zwycięstwo, trzeba osiągnąć lepsze wyniki niż opozycja na poziomie okręgów wyborczych. Wierzę, że w kwietniu lub maju 2026 roku będziemy świadkami bezprecedensowej walki o mobilizację. Do tego czasu radzę wszystkim zapiąć pasy, ponieważ w ciągu najbliższych czterech miesięcy czeka nas bardzo wyboista jazda".