Spadek liczby odwiedzających jest prawdopodobnie wynikiem decyzji rządu o obniżeniu wartości bonów wakacyjnych, które były wykorzystywane przez turystów do płacenia za zakwaterowanie w hotelu, jedzenie, napoje, zajęcia i rozrywkę.
Według najnowszych danych Eurostatu, tylko 26,6 procent Rumunów mogło pozwolić sobie w ubiegłym roku na tygodniowe wakacje, czy to w kraju, czy za granicą.
W Europie tylko Bułgaria zbliżyła się do tej liczby, podczas gdy inni kontynentalni sąsiedzi w Europie Zachodniej i Północnej mieli znacznie wyższe wskaźniki.
Średnio około 85 procent obywateli Szwecji, Luksemburga i Holandii mogło sobie pozwolić na tygodniowe wakacje.
Przełożyło się to na gwałtowny spadek turystyki w Rumunii, na przykład w niegdyś tętniącym życiem czarnomorskim kurorcie Mamaia, który obecnie wygląda jak cień dawnego siebie, z setkami pustych leżaków.
"Widać to wyraźnie, nie trzeba być ekspertem, by się tego domyślić. Jeśli sprawdzisz, ile zarobiłeś w zeszłym roku, tego samego dnia i ile zarobiłeś w tym roku tego samego dnia, to jest to spadek o około 30-35 procent" - mówi Răzvan Chițan, kierownik plaży w hotelu Mamaia.
Dlaczego mniej osób odwiedza rumuński kurort Mamaia nad Morzem Czarnym?
Spadek liczby turystów jest wynikiem wielu czynników, od wojny w Ukrainie po obawy gospodarcze. Jednym z głównych powodów jest jednak decyzja Bukaresztu o obniżeniu wartości popularnego programu bonów wakacyjnych o 50 procent.
Bony te mogą być wykorzystane do opłacenia zakwaterowania w hotelu, jedzenia i picia oraz wydarzeń rozrywkowych w obiektach uczestniczących w programie w Rumunii. Mają na celu wzmocnienie lokalnej turystyki, a także przyciągnięcie zagranicznych turystów.
Biura podróży twierdzą, że w maju 2024 roku sprzedano bony wakacyjne o wartości około 95 mln euro. W tym roku ludzie wydali na nie zaledwie 9 mln euro.
Hotelarze w okolicy twierdzą, że spadek był drastyczny, a to poważnie obciąży ich działalność.
"Rezerwacje są dokonywane na nie więcej niż dwa, trzy dni, ponieważ turystów jest mniej" - tłumaczyła Felicia Simion, właścicielka hotelu w Mamaia.
"W naszym obiekcie pokój ze śniadaniem kosztuje w lipcu 350-400 lei (69-79 euro), ze śniadaniem i leżakami wliczonymi w cenę. A pakiet all inclusive waha się od 700-850 lei (138-168 euro) za noc, all inclusive, leżaki, napoje przez cały dzień" - powiedział Sebastian Puznava, również hotelarz.
Ceny poszybowały w górę
Spadek liczby turystów dotyczy głównie hoteli dwu- i trzygwiazdkowych, w których większość pobytów opłacana jest z bonów wakacyjnych.
Ale turyści twierdzą również, że ceny gwałtownie wzrosły w ostatnim czasie, co również przyczynia się do spadku liczby rezerwacji.
"Bardzo drogo, bardzo drogo w porównaniu do poprzednich lat" - skomentował turysta Cătălin Ciobanu.
"Absolutnie wszystko [podrożało], od butelki wody po kufel piwa" - dodał.
"Nie liczyłem, powiedzmy, że maksymalnie około 800-1000 lei (158-197 euro)" - turysta Virgil Nohai odpowiedział na pytanie reporterki, ile wydał w ciągu jednego dnia w kurorcie.
W ubiegłym miesiącu większość rezerwacji w nadmorskich kurortach dotyczyła weekendów, podczas gdy w poprzednich latach ludzie często zostawali na tydzień lub dłużej. Większość turystów w tym roku wybrała również oferty last minute, aby zmaksymalizować oszczędności i stosunek jakości do ceny.