Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas

Czy niewielki rozmiar Belgii uniemożliwi jej korzystanie z nowych myśliwców?

FILE - Marynarze US Navy stoją obok myśliwca F-35 na pokładzie lotniskowca, 30 maja 2024 r.
FILE - Marynarze US Navy stoją obok myśliwca F-35 na pokładzie lotniskowca, 30 maja 2024 r. Prawo autorskie  Victor R. Caivano/Copyright 2024 The AP. All rights reserved.
Prawo autorskie Victor R. Caivano/Copyright 2024 The AP. All rights reserved.
Przez James Thomas & Noa Schumann
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button
Skopiuj/wklej poniższy link do osadzenia wideo z artykułu: Copy to clipboard Skopiowane

Francuskie media wyśmiewały Belgię za zakup myśliwców, których nie będzie mogła używać do ćwiczeń ze względu na zbyt małą przestrzeń powietrzną, ale według belgijskich władz, to zawsze było brane pod uwagę.

Belgia stała się obiektem kilku żartów w internecie, po tym jak różne francuskie media doniosły, że kraj ten zakupił flotę myśliwców F-35, których nie będzie mógł używać, ponieważ jego przestrzeń powietrzna jest zbyt mała.

Wszystkie artykuły zaczynają się od tego samego sentymentu, opierając się na przyjaznej rywalizacji francusko-belgijskiej, odnoszącej się do "blague belge" lub też "belgijskiego żartu", autorzy artykułów zwracają uwagę na kwotę 5,6 miliarda euro, którą rząd w Brukseli wydał na 34 odrzutowce wyprodukowane w USA w 2018 roku.

Według francuskich artykułów istnieje tylko jeden problem: będąc małym krajem, Belgia nie będzie miała wystarczająco dużo przestrzeni powietrznej, aby przeprowadzić z nimi jakiekolwiek ćwiczenia szkoleniowe, ponieważ miałoby to wpływ na lotnictwo cywilne.

Jednak według belgijskiego ministra obrony Theo Franckena, te żarty to robienie góry z kretowiska.

Na portalu X wyjaśnił on, że niewielki rozmiar belgijskiej przestrzeni powietrznej nie jest niczym nowym i że aby to zrekompensować, kraj od lat przeprowadza ćwiczenia lotnicze zarówno w kraju, jak i za granicą z innymi myśliwcami.

Minister zaznaczył, że tak samo jest w przypadku myśliwców F-35, zauważając, że są one bardziej wyrafinowane i mają większy zasięg niż F-16, których Belgia używała przed nimi.

Mówi się, że F-35 są wyposażone w czujniki, które znacznie zwiększają ich zasięg operacyjny.

Oprócz planowanych ćwiczeń w Belgii, kraj prowadzi obecnie rozmowy z Holandią, Norwegią, Włochami i innymi krajami, aby umożliwić swoim pilotom szkolenie w ich przestrzeniach powietrznych, bo ostatecznie po to jest sojusz NATO.

Theo Francken zapewnił również, że ćwiczenia wojskowe nie wpłyną na loty komercyjne i że na belgijskim niebie będzie wystarczająco dużo miejsca dla obu, pomimo 700% wzrostu ruchu cywilnego nad krajem od 1980 roku.

Według międzynarodowej organizacji lotniczej Eurocontrol, średnia całkowita liczba lotów w Belgii i Luksemburgu w 2025 roku wyniesie około 3300 lotów dziennie, przy czym średnio około 70 procent ruchu stanowią przeloty. Liczba ta zmienia się w zależności od pory roku.

The Cube, zespół weryfikacyjny Euronews, skontaktował się również z Virginie Flawinne, starszą kapitan Belgijskich Sił Powietrznych, która potwierdziła wiele z tego, co przekazał Francken.

"Nadal możliwe jest przeprowadzenie części szkolenia w Belgii. Jednak szkolenie w realistyczny i skuteczny sposób, tak aby przeciwdziałać najnowocześniejszym zagrożeniom, wymaga dostępu do większej przestrzeni powietrznej do szkolenia, zarówno w Belgii, jak i za granicą".

Kapitan dodała, że potrzeba szkolenia poza granicami kraju nie jest nowym wymogiem, ale staje się coraz częstsza, ponieważ misje i możliwości przeciwników Belgii ewoluują.

"Obecne obszary są już zbyt małe dla niektórych rodzajów misji wykonywanych przez F-16. W rezultacie złożone ćwiczenia, wraz z wykorzystaniem symulatorów lotu, będą musiały być nadal przeprowadzane za granicą" - powiedziała Flawinne.

"Proponowanym rozwiązaniem jest, bardziej niż kiedykolwiek, współpraca międzynarodowa" - dodała.

Belgijska Dyrekcja Generalna ds. Transportu Lotniczego nie odpowiedziała na naszą prośbę o komentarz w momencie publikacji.

Francusko-belgijska "walka powietrzna"

Rozmiar Belgii i jej przestrzeń powietrzna to nie jedyne kwestie dotyczące myśliwców, z których żartowały francuskie media.

Kilka z nich doniosło, że cztery F-35 miały zostać dostarczone do Belgii 13 października, ale dotarły tylko trzy.

Czwarty z nich utknął obecnie na portugalskiej wyspie Terceira w archipelagu Azorów z powodu usterki technicznej. Zespół producenta samolotów, firmy Lockheed Martin, został wysłany w celu ich naprawy.

Niektóre francuskie artykuły donosiły również o rzekomej wyższości francuskich myśliwców Dassault Rafale w porównaniu z F-35, opierając się na doniesieniach, że oba samoloty wzięły udział w symulowanej walce powietrznej w ramach ćwiczeń NATO w Finlandii w zeszłym roku, z której Rafale wyszły zwycięsko.

Francuscy zwolennicy Rafale twierdzą, że są one bardziej elastyczne i niezawodne oraz charakteryzują się niższymi godzinowymi kosztami eksploatacji. Twierdzą również, że zapewniają Francji większą autonomię strategiczną, ponieważ polegają na krajowym producencie, a nie na zagranicznych (zwłaszcza amerykańskich) dostawcach.

Jednak Francken, członek konserwatywnej, flamandzkiej partii nacjonalistycznej N-VA, odrzucił również te twierdzenia, stwierdzając w wywiadzie dla flamandzkiego dziennika De Morgen, że F-35 jest "po prostu najlepszym myśliwcem".

"Rosyjskie drony nad Polską zostały zestrzelone przez holenderskie F-35", powiedział. "Systemy radarowe Rafale i F-16 nawet ich nie widzą".

Podobnie, Joren Vermeersch, doradca N-VA, powiedział niedawno w op-edzie, że F-35 deklasuje resztę.

"W jednej fabryce Lockheed Martin buduje się 15 F-35 miesięcznie. To odpowiednik całej rocznej produkcji francuskiego Rafale. Co więcej, pod względem technologicznym F-35 nie ma konkurencji" - dodał Vermeersch.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem