Polska stoi w obliczu narastającego wyzwania finansowego, które może mieć daleko idące konsekwencje zarówno dla jej gospodarki, jak i systemu politycznego.
Po latach stosunkowo konserwatywnej polityki fiskalnej kraj, który jeszcze niedawno był postrzegany jako „azyl stabilności” w Europie Środkowo-Wschodniej, doświadcza szybkiego wzrostu deficytu budżetowego i zadłużenia publicznego.
Polska to najszybciej rosnącą gospodarka Unii Europejskiej. Weszliśmy do grupy 20 największych gospodarek świata. PKB rośnie w tempie zbliżonym do 4 proc., spada inflacja, bezrobocie pozostaje jednym z najniższych w UE.
O tym czy mimo dobrych wyników gospodarki, mamy powody do niepokoju, rozmawiamy z Prof. dr hab. Leszkiem Dziawgo z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania, UMK Toruń:
"Idziemy na rekord. Poziom zadłużenia publicznego należy stwierdzić, iż dynamicznie i nieustannie narasta już od wielu lat. Znane nam zadłużenie osiągnęło już rekordową wartość i wciąż rośnie."
Zdaniem ekonomisty tak wysoki dług publiczny, może być poważnym zagrożeniem:
"Z całą pewnością rosnący rządowy dług publiczny stanowi już teraz bardzo poważne zagrożenie dla polskiej gospodarki, finansów publicznych i jakości życia obywateli. Nadmiernie zadłużone państwo nie zapewnia bowiem fundamentu bezpieczeństwa. Ponadto, należy uwzględnić także trudną sytuację finansową NFZ, ZUS i KRUS i finansów samorządowych. Z kolei na rok 2026 zakładany jest deficyt budżetowy na poziomie blisko aż 272 mld złotych, co stanowi około 6,5% PKB. Koszt odsetek od rządowego długu to poziom wpływów z podatku CIT."
Szybki wzrost zadłużenia
UE w ramach Paktu Stabilności i Wzrostu ustaliła, że deficyt nie powinien przekraczać 3% PKB, a dług publiczny 60% PKB – choć w praktyce wiele krajów te progi przekracza.
W 2024 roku, Rumunia miała najwyższy deficyt budżetowy w Unii Europejskiej - 9,3% PKB.
Z najwyższym zadłużeniem w UE, już od wielu lat borykają się takie kraje jak Grecja(151,2 % PKB), Włochy(138,3% PKB) czy Francja(115,8% PKB.), co ogranicza ich elastyczność fiskalną.
Jeszcze w 2023 r. Polska utrzymywała dług poniżej 50% PKB, ale w następnych latach obserwujemy znaczący wzrost. W 2024 r. przekroczył on poziom 2 bilionów złotych po raz pierwszy w historii.
Według danych Eurostatu, publiczny dług Polski wzrósł do około 58,1% PKB w drugiej połowie 2025 r., co oznacza drugi najszybszy roczny wzrost długu w Unii Europejskiej. Największy wzrost zadłużenia odnotowano w tym roku w Finlandii.
Kilka dni temu Ministerstwo Finansów opublikowało zaktualizowaną Strategię zarządzania długiem publicznym na lata 2026–2029, przedstawiając w niej przewidywania dotyczące przyszłego zadłużenia polskich finansów publicznych. Dokument wskazuje, że dług publiczny, liczony według unijnych zasad, będzie konsekwentnie rosnąć i w 2029 roku sięgnie 75,3% PKB. Oznacza to nie tylko najwyższy poziom zadłużenia w dziejach kraju, lecz także rodzi poważne wątpliwości co do trwałości krajowych finansów i gwarancji dobrobytu obywateli.
Dobrobyt na kredyt jak za Gierka
Profesor Leszek Dziawgo przestrzega przed konsekwencjami dalszego zwiększania zadłużenia:
"Niestety, mając na uwadze sytuację wewnętrzną i zewnętrzną, ciężko pracujący Polacy nie mają gwarancji bezpieczeństwa i względnego dobrobytu. To może oznaczać realne ryzyko niepokojów społecznych, ponieważ „złudny dobrobyt” jest oparty po prostu na rekordowym zadłużeniu, które będzie trzeba jednak spłacić a może to oznaczać brak wykupu obligacji skarbowych, podwyższenie wieku emerytalnego, niższe emerytury, wyższe podatki."
Polacy wciąż pamiętają reformy gospodarcze w okresie rządów Edwarda Gierka. Strategia rozwoju oparta na szerokim korzystaniu z kredytów z krajów zachodnich, miała unowocześnić gospodarkę PRL, ale doprowadziła do ogromnego długu zagranicznego, sięgającego blisko 40 mld dolarów. To w zestawieniu z niską wydajnością gospodarki, przyczyniło się do kryzysu ekonomicznego i napięć społecznych przełomu lat 70. i 80.
Dlaczego dług rośnie tak szybko?
Rosnące wydatki na obronność to odpowiedź na wojnę w Ukrainie i zobowiązania względem NATO, ale nie jest to główny powód skokowego wzrostu zadłużenia.
Odpowiada za to przede wszystkim, największe ze wszystkich krajów UE zwiększenie wydatków socjalnych, takich jak program 800+, „trzynastki” i „czternastki”, tzw. renta wdowia, programy „Aktywny rodzic” i „Dobry start”, podwyższenie kwoty zasiłku pogrzebowego, czy planowane na 2026 rok inwestycje związane z mieszkalnictwem. Politycy zapewniają sobie poparcie w wyborach poprzez kosztowne programy społeczne i podwyżki świadczeń.
Bardzo istotnym czynnikiem, który wpływa na szybki wzrost długu są koszty jego obsługi – nowe emisje obligacji mają wyższe oprocentowanie niż spłacane wcześniej, co zwiększa obciążenia budżetowe. Koszty obsługi długu Skarbu Państwa wzrosną o ponad 19% – z 75,5 mld zł w 2025 roku do 90 mld zł w 2026 roku. To dwukrotnie wyższe koszty obsługi zadłużenia, niż wynosi średnia unijna. Ministerstwo Finansów prognozuje, że w 2029 roku na obsługę długu polskie państwo wyda 3% PKB.
Nie tyle sam limit zadłużenia stanowi dziś wyzwanie – w końcu można go ominąć, przerzucając część wydatków na kolejne lata i na fundusze pozabudżetowe, ale gdy oprocentowanie obligacji rośnie, rosną też koszty obsługi długu, destabilizując gospodarkę przez wahania kursów walut i wzrost stóp procentowych.
Dodatkowo deficyt może okazać się jeszcze wyższy, jeśli Karol Nawrocki zawetuje planowane przez rząd podwyżki podatków, co zapowiadał jeszcze podczas kampanii prezydenckiej.
Spadek zaufania fiskalnego dla Polski
Agencja ratingowa Fitch już zmieniła perspektywę ratingu Polski na negatywną argumentując:
“Zagrożenia dla finansów publicznych Polski wzrosły od czasu naszego ostatniego przeglądu. Znaczne poślizgi fiskalne w latach 2024 i 2025, z deficytami na poziomie prawdopodobnie 6,7% PKB, zwiększone wyzwania polityczne we wdrażaniu środków fiskalnych oraz brak wiarygodnej strategii konsolidacji prawdopodobnie skomplikują zdolność Polski do znaczącej redukcji deficytów fiskalnych przed kolejnymi regularnymi wyborami parlamentarnymi w 2027 roku. Obecnie przewidujemy, że większe deficyty doprowadzą do gwałtownego wzrostu długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, sięgającego 68% PKB do 2027 roku.”
Z kolei Analitycy Moody’s zwracali uwagę na podobne zagrożenia i jednocześnie podważyli rządową narrację, że wzrost długu to głównie efekt nakładów na obronność. Wydatki zbrojeniowe odpowiadają jedynie za około jedną czwartą zwiększenia wydatków publicznych. Reszta to efekt rosnących kosztów programów społecznych, świadczeń emerytalnych, podwyżek w sektorze publicznym oraz drożejącej obsługi długu.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) zaleca Polsce, by priorytetowo traktowała ograniczenie wzrostu długu i skorygowała politykę fiskalną o około 4% PKB do 2030 r.
️Zagrożenia dla stabilności demokracji
Rosnące zadłużenie to nie tylko problem ekonomiczny — to także wyzwanie dla polskiej sceny politycznej i demokracji.
Debata o reformach fiskalnych toczy się w warunkach podziałów między rządem a prezydentem, przy czym każdy ruch w kierunku podwyżek podatków lub cięć wydatków jest politycznie kontrowersyjny i może wywołać konflikty w parlamencie.
Zbliżające się wybory parlamentarne mogą skłaniać partie do dalszego zwiększania wydatków, aby zyskać poparcie wyborców, kosztem długoterminowej stabilności. Taki “populizm fiskalny” może osłabić zaufanie społeczne do instytucji.
Międzynarodowe agencje i inwestorzy mogą coraz bardziej ostrożnie patrzeć na polskie finanse publiczne, co w dłuższej perspektywie może osłabić wizerunek Polski jako wiarygodnego partnera gospodarczego.
Jak zauważa Dziawgo: "Problemy finansów publicznych i dodatkowo retoryka prowojenna władz i mediów nie zachęca do inwestowania w Polsce. Lista firm, które ograniczyły aktywność gospodarczą w naszym kraju lub całkowicie się „wyprowadziły” jest coraz dłuższa. Dla „pocieszenia” można zauważyć, iż cała Unia Europejska przeżywa zasłużenie, głęboki kryzys zarówno gospodarczy, społeczny jak i przede wszystkim kryzys „przywództwa politycznego”."
Co dalej? Scenariusze i wyzwania
Eksperci podkreślają, że Polska stoi dziś przed wyborem.
Ograniczyć wydatki i zwiększyć wpływy podatkowe, co jednak grozi spowolnieniem gospodarczym i oporem społecznym lub pozostawić politykę fiskalną bez zmian, ryzykując dalsze narastanie długu i wzrost kosztów jego obsługi.
Konieczny będzie kompromis, oparty na szerokim konsensusie politycznym i długofalowej strategii fiskalnej — co jednak wydaje się dziś najbardziej wymagające w realiach podziałów politycznych.
Polska gospodarka wciąż notuje wysokie tempo wzrostu, ale narastające zadłużenie publiczne stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań dla jej dalszego rozwoju. Połączenie presji fiskalnej, politycznej polaryzacji i konieczności utrzymania zaufania międzynarodowego stawia Warszawę przed trudnymi decyzjami, których konsekwencje mogą znacząco wpłynąć na przyszłość społeczną i polityczną kraju.
Jak podsumowuje profesor Dziawgo, Polska nie jest na tyle stabilna gospodarczo, żeby mieć wydatki na poziomie światowych mocarstw:
"Należy zauważyć, iż mamy skłonności do postrzegania skromnych polskich sukcesów poprzez „szkło powiększające”. Tymczasem jesteśmy biednym państwem i tym bardziej nie stać nas na utrzymywanie dwóch państw. Proponuję zatem dłuższe wakacje od „polityki mocarstwowej” i koncentrację na realnych problemach Polek i Polaków."