Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Najnowsza groźba nałożenia ceł przez Donalda Trumpa sugeruje, że wojna handlowa między UE a USA jest daleka od zakończenia

Ursula von der Leyen i Donald Trump zawarli umowę handlową pod koniec lipca.
Ursula von der Leyen i Donald Trump zawarli umowę handlową pod koniec lipca. Prawo autorskie  Euronews with Associated Press.
Prawo autorskie Euronews with Associated Press.
Przez Jorge Liboreiro
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Bruksela miała nadzieję, że umowa UE-USA ostatecznie zakończy wojnę handlową. Nowa groźba Donalda Trumpa dotycząca ceł sugeruje jednak, że historia jest daleka od zakończenia.

REKLAMA

W miniony weekend Ursula von der Leyen zrobiła coś, co rzadko jej się zdarza: napisała felieton broniący jednej z jej kluczowych polityk.

"Solidna, choć niedoskonała" - tak przewodnicząca Komisji Europejskiej zdecydowała się opisać umowę handlową, którą osobiście zawarła z Donaldem Trumpem pod koniec lipca. Było to częściowe przyznanie się do porażki, uznanie niezadowolenia spowodowanego bolesną 15-procentową taryfą nałożoną na zdecydowaną większość produktów UE kierowanych do Ameryki.

Pozostała część felietonu, opublikowana w kilku europejskich gazetach, poświęcona była podkreśleniu największej - i być może jedynej - korzyści płynącej z porozumienia: zakończenia energochłonnego, wywołującego nagłówki starcia między obiema stronami Atlantyku. Pomimo wszystkich swoich wad i pułapek, stanowi ono całkowite zatrzymanie.

"Umowa jest świadomym wyborem, wyborem stabilności i przewidywalności zamiast eskalacji i konfrontacji" - powiedziała.

"Odwet taryfowy UE groziłby wywołaniem kosztownej wojny handlowej z negatywnymi konsekwencjami dla europejskich pracowników, konsumentów i przemysłu" - dodała.

"W przypadku jakiejkolwiek eskalacji, jeden fakt nie uległby zmianie: USA utrzymałyby swój nieprzewidywalny i wyższy system ceł".

Niecałe 24 godziny po publikacji felietonu, z takim wyczuciem czasu, że wydawało się to celowe, Trump wydał komunikat na mediach społecznościowych, aby zdemontować główny punkt von der Leyen dotyczący "stabilności i przewidywalności", grożąc nową serią ceł.

"Zawiadomiłem wszystkie kraje, w których obowiązują podatki cyfrowe, ustawodawstwo, zasady lub przepisy, że jeśli te dyskryminujące działania nie zostaną usunięte, ja, jako prezydent Stanów Zjednoczonych, nałożę znaczne dodatkowe cła na eksport tego kraju do USA i wprowadzę ograniczenia eksportowe na naszą wysoce chronioną technologię i chipy" - napisał.

"Ameryka i amerykańskie firmy technologiczne nie są już ani "skarbonką", ani "wycieraczką" świata. Okaż szacunek Ameryce i naszym niesamowitym firmom technologicznym lub rozważ konsekwencje!"

Ursula von der Leyen i Donald Trump spotkali się w lipcu, aby sfinalizować umowę handlową.
Ursula von der Leyen i Donald Trump spotkali się w lipcu, aby sfinalizować umowę handlową. AP Photo

W "zawiadomieniu" nie wymieniono UE ani żadnego kraju czy organizacji. Ale biorąc pod uwagę wiodącą na świecie pozycję bloku w ograniczaniu Big Tech, podtekst był nie do przeoczenia.

Był to rodzaj groźby, z którą urzędnicy w Brukseli zmagają się od czasu powrotu Trumpa do Białego Domu: dalekosiężna, kapryśna i złowieszcza. Jednak w przeciwieństwie do poprzednich gróźb, które były postrzegane jako retoryczna taktyka wywierania presji na negocjatorów, nowe ostrzeżenie było szczególnie niepokojące, ponieważ pojawiło się po zawarciu umowy handlowej, którą obie strony formalnie zatwierdziły we wspólnym oświadczeniu.

W trakcie negocjacji amerykańscy urzędnicy wielokrotnie potępiali regulacje technologiczne bloku, takie jak ustawa o usługach cyfrowych (DSA), która ma na celu zwalczanie nielegalnych treści i dezinformacji w Internecie; ustawa o rynkach cyfrowych (DMA), która ma na celu zagwarantowanie wolnej i uczciwej konkurencji; oraz ustawa o sztucznej inteligencji, która określa zasady dotyczące systemów sztucznej inteligencji uznanych za ryzykowne dla bezpieczeństwa ludzi i praw podstawowych.

Waszyngton chciał, aby te przepisy były na stole i do wzięcia. Bruksela stanowczo odmówiła, upierając się, że jej prawo do regulacji jest suwerenną sprawą.

Ostatecznie wspólne oświadczenie UE i USA zawierało jedno krótkie zobowiązanie do zajęcia się "nieuzasadnionymi barierami w handlu cyfrowym", ale tylko w kontekście opłat za korzystanie z sieci i transmisji elektronicznych. Najważniejsze akty prawne przetrwały, pozornie nienaruszone.

Zwycięstwo może być iluzoryczne?

Było to zwycięstwo, które Komisja za szybko pochwaliła.

"Zawierając umowę, UE stała twardo przy swoich podstawowych zasadach i trzymała się reguł, które sama sobie wyznaczyła" - napisała von der Leyen w felietonie.

"Do nas należy decyzja, w jaki sposób najlepiej zagwarantować bezpieczeństwo żywności, chronić obywateli europejskich w Internecie oraz chronić zdrowie i bezpieczeństwo. Umowa chroni wartości Unii, jednocześnie promując jej interesy".

Ostatnia groźba Trumpa sugeruje jednak, że zwycięstwo może być iluzoryczne.

Jego głęboka niechęć do regulacji cyfrowych, które on i jego zastępcy przedstawiają jako skierowane specjalnie przeciwko amerykańskim firmom, a tym samym interesom USA, pozostaje żywa i ma się dobrze, niezależnie od jakiejkolwiek umowy handlowej, wspólnego oświadczenia i uścisku dłoni przed kamerami telewizyjnymi.

Sformułowanie jego przesłania jasno pokazuje, że jest on skłonny do wywierania twardej siły gospodarczej Ameryki - w tym przypadku ceł i mikrochipów - w celu uzyskania ustępstw legislacyjnych od zagranicznych jurysdykcji, które skutecznie sprowadzałyby się do podporządkowania.

Ciężka strategia przypomina decyzję Chin z wiosny o ograniczeniu przepływu metali ziem rzadkich, którą von der Leyen porównała do "szantażu". Pomimo poważnych konsekwencji, UE powstrzymała się od działań odwetowych wobec Chin i wybrała dialog, tę samą strategię, którą zastosowała po kontrowersyjnym ogłoszeniu przez Trumpa "wzajemnych" ceł.

"Nadzieje na łagodniejsze stanowisko Trumpa w sprawie handlu cyfrowego po zawarciu porozumienia ramowego zostały rozwiane. Potrwało to zaledwie tydzień" - powiedział Tobias Gehrke, starszy specjalista ds. polityki w Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych (ECFR).

"Waszyngton i Pekin biorą zakładników gospodarczych na prawo i lewo. Europa od dawna miała nadzieję, że uda jej się trzymać z dala od tej gry. UE ma karty, ale jeszcze nie odważyła się wykorzystać ich jako dźwigni".

Prezesi wielkich firm technologicznych uczestniczyli w styczniowej inauguracji Donalda Trumpa.
Prezesi wielkich firm technologicznych uczestniczyli w styczniowej inauguracji Donalda Trumpa. AP Photo

Niepokój w Brukseli potęgują doniesienia agencji Reuters wskazujące, że administracja Trumpa rozważa nałożenie sankcji na urzędników UE, którzy pracują nad DSA, prawem, które Republikanie potępili jako narzędzie do tłumienia wolności słowa.

Marco Rubio, sekretarz stanu USA, poinstruował swój korpus dyplomatyczny, aby aktywnie lobbował przeciwko regulacjom cyfrowym wymierzonym w amerykańskie firmy.

"Z wielkim niepokojem monitorujemy rosnącą cenzurę w Europie, ale nie mamy obecnie żadnych dalszych informacji do przekazania" - powiedział Euronews rzecznik Departamentu Stanu, zapytany o potencjalne sankcje.

Komisja zdecydowanie odrzuciła tę charakterystykę Stanów Zjednoczonych jako "całkowicie błędną i całkowicie bezpodstawną", argumentując, że DSA i DMA szanują wolność informacji i traktują wszystkie firmy jednakowo, "niezależnie od miejsca ich siedziby".

Jest jednak mało prawdopodobne, aby to stwierdzenie przekonało Biały Dom, który jest ściśle związany z programem politycznym Big Tech. Mark Zuckerberg z Meta, Tim Cook z Apple, Sundar Pichai z Google i Elon Musk z X, których firmy są pod kontrolą Komisji, zajęli główne miejsca na inauguracji Trumpa w styczniu.

Rosnące ideologiczne dopasowanie między Republikanami w Waszyngtonie a dyrektorami generalnymi w Dolinie Krzemowej źle wróży europejskiej walce o zachowanie suwerenności regulacyjnej. W końcu wspólne oświadczenie UE i USA jest zasadniczo niewiążące i pozostawia otwarte drzwi dla Trumpa do swobodnej reinterpretacji lub wręcz zignorowania uzgodnionych warunków.

Wygląda na to, że wojna handlowa jeszcze się nie skończyła. Po prostu ewoluuje.

"Jesteśmy gotowi do dialogu ze Stanami Zjednoczonymi - ale nigdy nie będziemy negocjować europejskiego prawodawstwa pod przymusem" - powiedziała Valérie Hayer, francuska posłanka do Parlamentu Europejskiego, która przewodzi liberalnej grupie będącej częścią centrowej koalicji Ursuli von der Leyen.

"Tworzymy prawo poprzez nasz własny europejski proces demokratyczny, a nie poprzez zagraniczne naciski. Sojusznicy nie zastraszają sojuszników".

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Von der Leyen nie będzie ubiegać się o stanowisko prezydenta Niemiec

Donald Trump grozi cłami na kraje nakładające podatki cyfrowe na amerykańskie technologie

Trump grozi Brukseli 35-procentowymi cłami, jeśli nie wywiąże się z obietnic inwestycyjnych