Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Kto ma korzyści z dezinformacji? - Akcja Doppelgänger i antyukraińska mowa nienawiści

Aplikacja Twittera widoczna na urządzeniu cyfrowym, poniedziałek, 25 kwietnia 2022 r.
Aplikacja Twittera widoczna na urządzeniu cyfrowym, poniedziałek, 25 kwietnia 2022 r. Prawo autorskie  Czarek Sokolowski/Copyright 2025 The AP. All rights reserved
Prawo autorskie Czarek Sokolowski/Copyright 2025 The AP. All rights reserved
Przez Katarzyna Kubacka
Opublikowano dnia Zaktualizowano
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Polska znana jest na świecie ze swojego poparcia dla Ukrainy – warto jednak zauważyć, że w rzeczywistości narracje antyukraińskie rosną w kraju nad Wisłą w siłę. Jak pokazują dane, dezinformacja w kontekście Ukrainy zwiększa się zwłaszcza przed wyborami, mogąc mieć silny wpływ na ich wyniki.

REKLAMA

Antyukraińska retoryka zbiera w Polsce coraz większe żniwo. Jak możemy przeczytać w ostatnim raporcie fact-checkingowego stowarzyszenia Demagog, propaganda, mająca na celu zniechęcenie Polaków do Ukraińców w mediach społecznościowych drastycznie wzrasta.

Zwiększenie ilości antyukraińskich treści w sieci nastąpiło szczególnie tuż przed rozpoczęciem kampanii prezydenckiej w 2025 roku.

W 2024 roku opublikowano około 327 tys. negatywnych antyukraińskich polskojęzycznych wpisów i komentarzy, a wśród kont, szerzących antyukraińską narrację znalazł się m.in. profil społecznościowy na platformie X polityka skrajnie prawicowej partii „Konfederacja”, która już w pierwszych dniach wojny rosyjsko-ukraińskiej sprzeciwiała się pomocy dla ukraińskich uchodźców.

Politycy tej partii znani są z niechęci do emigrantów, a swoje polityczne poparcie budują na antyukraińskich wpisach w sieci, powołując się na kwestie historyczne i ekonomiczne.

„Przyjdą i zabiorą” - mowa nienawiści w polskim internecie

Jak wskazuje stowarzyszenie Demagog, w ubiegłym roku większość antyukraińskich wpisów opublikowano na platformie X – było ich blisko 85 proc. O mowie nienawiści pisze też Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która w swoim raporcie „Przyjdą i zabiorą: antyukraińska mowa nienawiści na polskim Twitterze” sprzed dwóch lat wskazuje główne trendy w dezinformacji. Jednym z nich było bardzo szybkie rozprzestrzenienie się hasztagu #StopUkrainizacjiPolski, do którego popularności przyczyniły się m.in. boty, publikujące wpisy na masową skalę, co sprawiło, że w krótkim czasie były one w stanie wykreować silne trendy. Jak piszą autorzy raportu, część botów należy do siatki, rozpowszechniającej rosyjską propagandę.

Dezinformacja antyukraińska gra na sentymentach prawicowych, wykorzystując znane już schematy podziałów społecznych opartych na niechęci do „obcego”. Wśród głównych motywów, obecnych w polskim krajobrazie, przewija się kwestia ukraińskich matek, które „korzystają z polskiego socjalu” i nie chcąc iść do pracy, chorób zakaźnych (Ukraińcy mieli zakażać Polaków polio, a w ostatnich narracjach są także nosicielami „wirusa ze wschodu”, nowej formy grypy), straszono także wzrostem przestępczości, w związku z napływem uchodźców z Ukrainy (pogłoski o udziale obywatela Ukrainy w zabójstwie z 2022 roku w Warszawie, zostały zdementowane przez rzecznika Komendy Stołecznej Policji).

Antyukraińska dezinformacja wykorzystuje m.in. kwestie Rzezi Wołyńskiej, w której ukraińskie bojówki dokonały masakr na Polakach w 1943 roku, podnosząc ten argument, by wzmocnić niechęć do Ukraińców, szukających schronienia w Polsce. Przykładem działań dezinformacyjnych było m.in. rozpropagowanie nieprawdziwej informacji, jakoby jedna z warszawskich ulic miała nosić nazwę Stepana Bandery, który za rzeź był odpowiedzialny.

Narracje antyukraińskie sprawiają, że w społeczeństwie rośnie poparcie dla partii skrajnie prawicowych. Według ostatniego sondażu, zleconego przez gazetę „Wprost”, Sławomir Mentzen, kandydat na prezydenta z ramienia Konfederacji, znany ze swojej antyukraińskiej retoryki, zajął drugie miejsce w rankingu poparcia na urząd prezydenta. Poparcie dla skrajnej prawicy w Polsce rośnie - a dezinformacja jest jednym z jej największych sprzymierzeńców.

Doppelganger – Kreml vs zachód

Jak wynika z raportów EUvsDisinfo Lab oraz Światowego Forum Ekonomicznego, Polska jest jednym z 6 krajów, które uznały dezinformację za jedno z najpoważniejszych zagrożeń najbliższej dekady. Dezinformacja przybiera często formę szeroko zakrojonych akcji, które zazwyczaj mają na celu podzielić społeczeństwo i zachwiać wiarę w konkretne instytucje czy autorytety. Mogą za nimi stać mocarstwa – jak Rosja czy Chiny, ale także osoby prywatne czy firmy, które mają w tej strategii interes.

Dezinformacja jest jednak nieuchwytna i często bardzo trudno jest udowodnić, kto tak naprawdę za nią stoi.

Choć w Polsce narracje zidentyfikowane jako dezinformacja, dotykają często prawicowych sentymentów, w głównej mierze podważając działanie Unii Europejskiej i wartości określanych jako demokratyczne, to twórcy teorii dyskredytujących np. prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego czy poruszających tematy wojny, uderzają także w lewicowe tony, wskazując na przykład kontekst amerykańskiego kolonializmu (choćby w przypadku rozmieszczenia wojsk NATO w sąsiedztwie Rosji).

„Obok tematów związanych z wojną w Ukrainie są też [tematy – red.] okołozdrowotne, związane z teoriami konspiracyjnymi. Jednak najpoważniejsze są skoordynowane operacje, jak choćby rosyjska akcja – Doppelgänger. W ramach akcji budowano strony, podszywające się pod znane outlety medialne, czy media, w całej Europie – również w Polsce. Rosyjskie pochodzenie tych działań zostało udowodnione w raporcie alliance4europe” – mówi Aleksy Szymkiewicz z organizacji Demagog.

Akcja Doppelgänger to rosyjska operacja wpływu, która działała na Zachodzie, mające na celu osłabienie wsparcia dla Ukrainy i zdyskredytowanie Wołodymyra Zełenskiego. Działania były wymierzone w niektóre kraje europejskie – np. Francję, Niemcy czy Polskę – oraz Stany Zjednoczone, jak twierdzi Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, by wpłynąć na wyniki wyborów. Informowały o nich na bieżąco różne organizacje, śledzące zagrożenia informacyjne, a w 2022 roku operację opisała organizacja EU DisinfoLab, zarejestrowana w Brukseli. Z uwagi na wykorzystane metody, operacji nadano nazwę właśnie Doppelgänger. W Stanach Zjednoczonych akcję badało choćby FBI.

Działanie polegało m.in. na tworzeniu sieci sztucznych portali, do złudzenia przypominających istniejących już, znanych, posiadających zaufanie społeczne mediów. Następnie, za ich pomocą dystrybuowano treści, które miały przede wszystkim osłabić wsparcie do Ukrainy obliczu wojny, oraz podważyć zaufanie do Unii Europejskiej. Osoby prowadzące kampanię podszyły się m.in. pod „Le Figaro”, „Le Monde”, czy „Der Spiegel”.

W USA sfałszowano m.in. strony FOX News, czy „Washington Post”. W Polsce eurosceptyczne teksty pisano m.in. na podrobionej stronie portalu Polityka czy Polskie Radio.

Kto korzysta na kampaniach dezinformacyjnych?

Za dezinformacją mogę stać różne osoby i instytucje - mogą to być politycy, mający korzyści z dzielenia społeczeństwa, czy nieprzyjazne mocarstwa, chcące na przykład wpłynąć na wyniki wyborów, choć w tym przypadku bardzo trudno jest to udowodnić.

„Dopóki nie mamy bezpośredniego potwierdzenia, to nie powinniśmy określać poszczególnych działań mianem dezinformacji lub skoordynowanej operacji. Akurat w przypadku Doppelgängera mieliśmy te dowody i je wykazaliśmy w raporcie i pokazaliśmy konkretne powiązania z Rosją. Innym przykładem może być rozpowszechnianie teorii dotyczących HAARPU [kampania rozpowszechniająca m.in. teorie o rzekomym wpływie tego programu badawczego na zmiany klimatu – red.] W tym przypadku NATO w swoim raporcie ukazało powiązania tej akcji z Chinami, a w dalszej kolejności wskazano, w jaki sposób Rosja wykorzystuje te treści. ”, mówi Aleksy Szymkiewicz.

Jak pisze w swoim raporcie Demagog, liczba narracji antyukraińskich znacząco wzrosła w drugiej połowie 2024 roku, u progu kampanii prezydenckiej. W marcu i kwietniu 2024 roku odnotowano niemal 22 tys. i niewiele ponad 20 tys. antyukraińskich wpisów w mediach społecznościowych, natomiast pod koniec roku było ich już ponad 36 tys. (listopad) i ponad 33 tys. (grudzień).

Na treściach antyukraińskich może skorzystać skrajna prawica. Jeśli trend poparcia dla Konfederacji będzie się utrzymywał, Sławomir Mentzen może mieć szanse na wejście do drugiej tury.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Czy rząd Niemiec ingeruje w wolność słowa?

Które kraje europejskie są najbardziej narażone na rosyjską dezinformację?

Kolejne wota nieufności wobec Ursuli von der Leyen w UE