Nawet ponad 9 godzin muszą czekać na przyjęcie pacjenci w pilnych przypadkach w portugalskich szpitalach. Zmagają się z tym nie tylko placówki w Lizbonie, ale także w Coimbrze i Portimão. Problem może być częściowo spowodowany niedawnym wybuchem ptasiej grypy.
Rządowa Narodowa Służba Zdrowia (SNS) poinformowała, że wiele szpitali w Lizbonie zmaga się z kolejkami, niedoborem pracowników i zasobów.
Jednak zbyt długi czas oczekiwania nie ogranicza się tylko do Lizbony. W Coimbrze i Portimão również odnotowano 9-godzinny czas oczekiwania na przyjęcie pilnych pacjentów.
Problem portugalskich placówek służby zdrowia jest częściowo spowodowany niedawnym wybuchem ptasiej grypy. Władze Portugalii twierdzą, że wirus H5N1 został wykryty w stadzie liczącym ponad 55 tys. ptaków w wiosce oddalonej o 40 kilometrów od Lizbony. Według urzędników, wirus zabił około 280 ptaków, co budzi obawy o ryzyko przeniesienia wirusa na ludzi.
Gustavo Tato Borges ze Stowarzyszenia Medycznego Zdrowia Publicznego ostrzega: "Wirus grypy rośnie, nie jesteśmy jeszcze w szczytowym momencie, wciąż jesteśmy w fazie wzrostu. A fakt, że mamy niski wskaźnik szczepień w wieku poniżej 85 lat oznacza, że wirus może łatwiej krążyć".
Portugalskie władze twierdzą, że sytuacja w szpitalach nieznacznie się poprawia. Lokalne jednostki służby zdrowia udostępniają swoje zasoby, żeby skrócić czas oczekiwania.