W sieci pojawiło się ogłoszenie znanego polskiego pisarza Jakuba Żulczyka o poszukiwaniu przez niego autorów książek. Platforma oferuje autorom model rozliczeń 50/50, co jest rzadkością na polskim rynku wydawniczym. Ogłoszenie pojawia się krótko po tym, jak rozgorzała dyskusja o honorariach pisarzy.
Rozliczenia między autorami książek i wydawcami, a także wysokość honorariów to ciemna strona polskiego rynku wydawniczego. Zyski pisarza ze sprzedanej książki wynoszą najczęściej od 5 do 15% ceny detalicznej książki. Poczytni autorzy mogą liczyć na procent w wysokości 25% ceny, ale są oni w mniejszości. Dystrybucja, produkcja i marża dla sprzedawców generują koszty, jednak spora część dochodów z dzieła i tak trafia do kieszeni wydawnictwa. Debiutantom często pozostaje self-publishing lub wydanie książki na zasadach współfinansowania.
Echem w sieci odbiła się ostatnio sprawa autorki bestsellerowej książki „Chłopki”, Joanny Kuciel-Frydryszak, która zapowiedziała pozew przeciw wydawnictwu „Marginesy” z uwagi na fakt, że, jak pisze w swoich social mediach, wielkie korzyści, jakie osiągnęło wydawnictwo Marginesy, są nieproporcjonalnie wysokie względem jej wynagrodzenia.
Klauzula bestsellerowa
Autorka reportażu o życiu chłopek, babć i prababć wielu współczesnych Polek i Polaków i trudach życia, które wynikały z sytuacji społecznej i roli kulturowej kobiet, żyjących na wsi, osiągnęła ogromny sukces na polskim rynku wydawniczym. W pięć miesięcy po wydaniu zrobiono aż 12 dodruków książki, a pod koniec ubiegłego roku wydawnictwo poinformowało, że sprzedało ponad pół miliona egzemplarzy.
Teraz pisarka domaga się od wydawnictwa wyższego wynagrodzenia, chcąc skorzystać z tzw. „klauzuli bestsellerowej”, która została znowelizowana we wrześniu 2024 r. Mówi ona, że „w przypadku, gdy wynagrodzenie twórcy jest niewspółmiernie niskie w stosunku do korzyści nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd”.
Po jej oświadczeniu w sieci rozgorzała dyskusja, odnosząca się do dysproporcji między wpływami wydawnictw a tym, co faktycznie trafia do kieszeni autorów. Po stronie pisarki stanął m.in. Jakub Żulczyk, jeden z najbardziej poczytnych polskich pisarzy, autor książek „Ślepnąc od świateł”, czy „Wzgórze psów”, a także zarząd Unii Literackiej.
„Zależało mi, ale byłam rozczarowana"
Natalia Zacharek, autorka kilku książek antropologicznych i popularnonaukowych o demonologii ludowej mówi Euronews, że autorzy powinni być dużo lepiej wynagradzani. W znanym wydawnictwie uzyskuje ona poniżej 1,5% zysków ze sprzedaży.
„Nie pamiętam już, czy to było 0,5%, czy 1,5% od sprzedaży", mówi. "To było na zasadzie popularyzacji tematu, bo mi zależało, ale byłam bardzo rozczarowana, bo sądziłam, że dostanę więcej za książkę własnego autorstwa”. Wydawnictwo płaci jej od pięciu lat i jak twierdzi, uzbierało się z tego „może kilka tysięcy złotych” (około tysiąca euro).
„Z pisania książek nie da się w Polsce wyżyć”, twierdzi autorka, która wydaje swoje książki zarówno w wydawnictwach komercyjnych, jak i muzealnych.
„Marzę, aby to był dopiero początek lawiny”
„Wstyd mi za Was, w momencie gdy można zabrać głos w imieniu autorki, w imieniu jej interesu, chowacie głowę w piasek, boicie się, bo boicie się o własne interesy", pisał Żulczyk w poście na Facebooku do środowiska pisarzy i pisarek, w reakcji na hejt, jaki wylał się na autorkę „Chłopek” po jej deklaracji w sprawie walki o wyższe wynagrodzenie. „Mam nadzieję, liczę, marzę, aby Kuciel wzięła co się jej należy. I aby to był dopiero początek lawiny”.
Jakub Żulczyk w 2022 roku założył własną platformę wydawniczą NEWHOMERS, która reklamowała się na początku jako miejsce do wydawania podcastów, szybko jednak rozszerzyła swój model wydawniczy.
Ostanie ogłoszenie, które pojawiło się na portalu z ogłoszeniami o pracę rocketjobs mówi samo za siebie – jeśli „umiesz zmyślać", lub „w zajmujący sposób mówić prawdę", nowa platforma wydawnicza może być czymś, czego szukasz.
Coraz więcej autorów przekonuje się do mniej tradycyjnych modeli wydawniczych, jak self-publishing, czy wydanie książki na zasadach współfinansowania. Taka ścieżka jest jednak trudna i wymaga nakładów czasu i pieniędzy.
„Ktoś może powiedzieć, że ona [Joanna Kuciel-Frydryszak] mogła sobie sama książkę wydać, ale wtedy w ogóle nie byłoby promocji. Mam nadzieję, że ta sprawa coś zmieni w podejściu wydawnictw do pisarzy.
Pisanie książek to dzisiaj coś, co autorzy robią głównie dla hobby.
"Ja to bardzo lubię, kiedyś musiałam sobie spuścić z pompy krew, teraz muszę spuścić z głowy myśli" – mówi Natalia Zacharek, dodając, że książki będzie pisać i wydawać i tak - choć rynek wydawniczy w Polsce pozostawia sporo do życzenia.