Rosja zaatakowała w środę drugie co do wielkości ukraińskie miasto Charków, uderzając w przedszkole, do którego uczęszczały dzieci. Prezydent Ukrainy powiedział, że wszystkie dzieci zostały ewakuowane, a wiele z nich "doświadcza ostrych reakcji na stres".
Według władz, siły rosyjskie zaatakowały w środę Charków, uderzając w przedszkole z dziećmi w środku i podpalając je.
Burmistrz Charkowa Ihor Terechow i szef Charkowskiej Obwodowej Administracji Państwowej Ołeh Siniegubow powiedzieli, że w okolicy doszło do co najmniej trzech eksplozji.
"Ucierpiało prywatne przedszkole w dzielnicy Kholodnohirskyi. W miejscu uderzenia wybuchł pożar" - powiedział Terechow. Później dodał, że nie ma informacji o obrażeniach wśród dzieci.
Co najmniej jedna osoba zginęła, a sześć zostało rannych w wyniku uderzenia, które miało miejsce około 9 rano czasu lokalnego (10 rano czasu środkowoeuropejskiego).
Według burmistrza, wstępne dane wskazują, że Rosja zaatakowała Charków za pomocą dronów Shahed.
"Na chwilę obecną wszystkie dzieci zostały ewakuowane z przedszkola. Ogień wciąż płonie" - powiedział Terechow.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że według wstępnych informacji wiele dzieci "doświadcza ostrych reakcji stresowych".
Podzielił się zdjęciami z Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy, pokazującymi dzieci ewakuowane z miejsca zdarzenia.
"Nie ma usprawiedliwienia dla ataku dronów na przedszkole i nigdy nie będzie. Oczywiste jest, że Rosja staje się coraz bardziej bezczelna. Te ataki są policzkiem wymierzonym przez Rosję wszystkim, którzy nalegają na pokojowe rozwiązanie" - powiedział Zełenski. "Bandytów i terrorystów można zatrzymać tylko siłą".