Prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina uciekł z kraju w obawie o własne bezpieczeństwo. Do protestów antyrządowych dołączyła armia.
Prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina oświadczył, że opuścił kraj w obawie o swoje życie po tygodniach antyrządowych protestów, które przerodziły się w bunt wojskowy.
Trwające demonstracje, głównie prowadzone przez pokolenie Z, osiągnęły punkt krytyczny. Dołączyła do nich elitarna jednostka wojskowa CAPSAT, domagając się ustąpienia prezydenta i jego ministrów.
W reakcji Rajoelina nazwał sytuację nielegalną próbą przejęcia władzy.
"Zostałem zmuszony do znalezienia bezpiecznego miejsca, aby chronić swoje życie" -powiedział Rajoelina w późnym przemówieniu transmitowanym na oficjalnym profilu prezydenta na Facebooku.
Miało ono zostać wyemitowane także w telewizji, jednak relacja została opóźniona po tym, jak żołnierze próbowali przejąć kontrolę nad państwowym nadawcą.
Prezydent wezwał do dialogu i podkreślił konieczność przestrzegania konstytucji.
Nie ujawnił, w jaki sposób opuścił Madagaskar ani gdzie przebywa, choć niektóre raporty sugerują, że wyleciał francuskim samolotem wojskowym.
Rzecznik francuskiego MSZ odmówił komentarza w tej sprawie.
Madagaskar, to dawna kolonia francuska, która liczy 31 milionów mieszkańców.
Rajoelina podobno posiada również francuskie obywatelstwo, co od lat budzi kontrowersje w kraju.
Protesty, które rozpoczęły się 25 września z powodu ciągłych przerw w dostawie wody i energii elektrycznej, szybko przerodziły się w szersze niezadowolenie wobec prezydenta i jego rządu.
Rajoelina po raz pierwszy doszedł do władzy w 2009 roku jako przywódca rządu tymczasowego po zamachu stanu wspieranym przez wojsko.
CAPSAT, która obecnie zbuntowała się przeciwko niemu, odegrała wtedy kluczową rolę w jego dojściu do władzy.
"Gwałtowna reakcja" na protesty
Jednostka CAPSAT ogłosiła, że przejęła kontrolę nad wszystkimi siłami zbrojnymi Madagaskaru i wyznaczyła nowego oficera dowodzącego armią, zaakceptowanego przez ministra obrony w nieobecności prezydenta.
Dowódca CAPSAT Michael Randrianirina, zaznaczył, że jego żołnierze stanęli po stronie protestujących, ale zaprzeczył, aby doszło do zamachu stanu.
"Decyzję o przyszłości podejmie naród Madagaskaru" – powiedział dziennikarzom.
Podczas gdy żołnierze CAPSAT wymieniali ogień z siłami bezpieczeństwa, w stolicy Antananarywie nie doszło do większych walk.
Żołnierze na pojazdach opancerzonych, machając flagami narodowymi, byli wiwatowani przez mieszkańców.
Organizacja Narodów Zjednoczonych informuje, że w wyniku protestów zginęły co najmniej 22 osoby, a dziesiątki zostało rannych.
ONZ skrytykowała gwałtowną reakcję władz Madagaskaru wobec w dużej mierze pokojowych demonstracji. Rząd zakwestionował liczbę ofiar.
Były premier i jeden z najbliższych doradców Rajoeliny również opuścili kraj i przybyli na Mauritius.
Rząd wyspy wyraził niezadowolenie z faktu, że prywatny samolot wylądował na jej terytorium.
Protestujący z pokolenia Z mobilizowali się przez internet, twierdząc, że inspiracją były demonstracje w Nepalu i na Sri Lance, które doprowadziły do obalenia rządów.