Aktywista Charlie Kirk został zastrzelony podczas wystąpienia w Utah. Jego śmierć wywołała polityczną burzę i ogólnokrajowe poszukiwania sprawcy.
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział zdecydowaną odpowiedź po zabójstwie konserwatywnego aktywisty Charliego Kirka.
Do tragedii doszło w środę wieczorem podczas debaty na kampusie w Utah. Policja prowadzi zakrojoną na szeroką skalę obławę na sprawcę.
Charlie Kirk, współzałożyciel młodzieżowej organizacji Turning Point USA, został zastrzelony w trakcie wystąpienia poświęconego przemocy z użyciem broni palnej.
Właśnie odpowiadał na pytanie o liczbę masowych strzelanin w ostatnich latach, gdy padł śmiertelny strzał.
Według władz atak miał charakter celowy. Napastnik miał oddać strzał z dachu budynku w stronę dziedzińca, gdzie Kirk przemawiał do zgromadzonych.
"Moja administracja znajdzie każdego z tych, którzy przyczynili się do tego okrucieństwa i innych aktów przemocy politycznej" - powiedział Trump.
"Przez lata ci z radykalnej lewicy porównywali wspaniałych Amerykanów, takich jak Charlie, do nazistów i najgorszych masowych morderców i przestępców na świecie. Tego rodzaju retoryka jest bezpośrednio odpowiedzialna za terroryzm, który obserwujemy dziś w naszym kraju i musi się natychmiast skończyć" - dodał.
Warto jednak zauważyć, że w wystąpieniu prezydenta zabrakło odniesienia do przypadków przemocy wobec Demokratów, takich jak czerwcowe zabójstwo prawniczki z Minnesoty Melissy Hortman.
Trwa obława
W czwartek policja w Utah zintensyfikowała działania.
Funkcjonariusze chodzili od drzwi do drzwi, przesłuchiwano świadków i sprawdzano nagrania monitoringu.
Dwóch zatrzymanych mężczyzn zostało już zwolnionych – śledczy nie znaleźli dowodów na ich udział w strzelaninie.
"Dochodzenie trwa. Będziemy informować opinię publiczną w imię przejrzystości" – oświadczył dyrektor FBI Kash Patel.
Zamach wywołał gwałtowną debatę w Kongresie. Republikanie obwiniają Demokratów o tworzenie atmosfery nienawiści, Demokraci zwracają uwagę na łatwy dostęp do broni.
"Oni wywołali panikę wśród rodzin konserwatystów w całym kraju" – stwierdziła republikańska kongresmenka Nancy Mace w rozmowie z NBC News.
Przewodniczący Krajowego Komitetu Republikanów Joe Gruters nazwał atak "przerażającym” i wezwał do ponadpartyjnego potępienia przemocy.
Podobny ton zabrzmiał w oświadczeniach byłych prezydentów USA. Bill Clinton i Barack Obama przekazali kondolencje rodzinie, a Obama podkreślił, że "na tego rodzaju nikczemną przemoc nie ma miejsca w amerykańskiej demokracji".
Obecny prezydent Joe Biden również potępił atak.
"W naszym kraju nie ma miejsca na tego rodzaju przemocy. To musi się skończyć" – powiedział.
Słowa solidarności płyną także z zagranicy.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu wspominał swoje ostatnie spotkanie z Kirkiem i żałował, że planowana wizyta w Jerozolimie już się nie odbędzie.
Brytyjska minister spraw zagranicznych Yvette Cooper również ostro skrytykowała zamach.