Ataki były wymierzone w kluczowy obiekt paliwowy rzekomo wykorzystywany do finansowania operacji rebeliantów.
Amerykańskie naloty na jemeński port naftowy Ras Isa zabiły co najmniej trzydzieści osiem osób i raniły ponad sto, co wydaje się być najbardziej śmiertelnym takim incydentem od czasu, gdy prezydent Donald Trump rozpoczął nową kampanię wojskową przeciwko rebeliantom w zeszłym miesiącu. Takie dane podają wspierani przez Iran Huti.
Rebelianci twierdzą, że atak był wymierzony w pracowników cywilnych. W wyniku wybuchu obiekt stanął w płomieniach, a w niebo poleciały kule ognia.
W oświadczeniu opublikowanym w piątek Centralne Dowództwo USA broniło ataku, mówiąc, że siły amerykańskie uderzyły, aby "wyeliminować źródło paliwa dla wspieranych przez Iran terrorystów Huti i pozbawić ich nielegalnych dochodów, które finansowały wysiłki Huti mające na celu terroryzowanie całego regionu przez ponad dziesięć lat".
Pentagon nie skomentował ofiar cywilnych i odmówił odpowiedzi na pytania mediów.
Atak na Ras Isa, położony w zachodniej prowincji Hodeida w Jemenie, stanowi poważną eskalację kampanii rozpoczętej 15 marca. Jednak ani liczba uderzeń, ani pełna liczba ofiar nie zostały publicznie ujawnione.
Port Ras Isa jest punktem końcowym kluczowego rurociągu naftowego z Marib, utrzymywanego przez rząd regionu bogatego w zasoby energetyczne. Chociaż eksport ropy został wstrzymany z powodu trwającej wojny domowej, Huti podobno od lat wykorzystywali ten obiekt do importu paliwa.
Jemeński analityk Mohammed al-Basha powiedział, że atak na Ras Isa był "pierwszym incydentem z masowymi ofiarami, który Huti otwarcie potwierdzili i upublicznili".
Analityk porównuje to z wcześniejszymi atakami, w tym jednym, w którym mogło zginąć do siedemdziesięciu bojowników Huti, a o którym grupa milczała.
"Ta całkowicie nieuzasadniona agresja stanowi rażące naruszenie suwerenności i niezależności Jemenu oraz bezpośredni cel całego narodu jemeńskiego" - oświadczyli Huti w oświadczeniu przekazanym przez agencję informacyjną SABA.
"Celem ataku jest ważny obiekt cywilny, który od dziesięcioleci służy narodowi jemeńskiemu" - dodali.
Departament Stanu USA ostrzegł 9 kwietnia, że nałoży sankcje na każdy kraj lub firmę wspierającą Huti, w tym poprzez dostawy ropy do portów kontrolowanych przez Huti.
Później w piątek Huti podobno wystrzelili rakietę w kierunku Izraela, która została przechwycona przez siły izraelskie.
Zarzuty o zaangażowanie Chin
Tymczasem konflikt nadal przyciąga szersze globalne potęgi. Stany Zjednoczone oskarżyły chińską firmę Chang Guang Satellite Technology Co. Ltd. o pomaganie Huti poprzez dostarczanie zdjęć satelitarnych wspierających ich ataki na amerykańskie statki na Morzu Czerwonym.
Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Tammy Bruce nazwała to "bezpośrednim wspieraniem wspieranych przez Iran ataków terrorystycznych Houthi na interesy USA".
"Wsparcie Pekinu dla tej firmy, firmy satelitarnej, nawet po tym, jak zaangażowaliśmy się w dyskusje z nimi na ten temat, z pewnością zaprzecza ich twierdzeniom, że są zwolennikami pokoju" - dodała Bruce.
Chang Guang, która została już objęta sankcjami przez Departament Skarbu USA w 2023 roku za rzekome dostarczanie zdjęć satelitarnych rosyjskiej Grupie Wagner, nie odpowiedziała na nowe zarzuty.
Huti, którzy są ideologicznie powiązani z bojowniczą grupą Hamas z siedzibą w Gazie, wielokrotnie atakowali statki na Morzu Czerwonym, według nich powiązane z Izraelem.
Kampania USA nie wykazuje oznak spowolnienia, ponieważ administracja Trumpa połączyła swoje naloty na Huti z szerszymi wysiłkami na rzecz wywarcia presji na Iran w związku z jego szybko rozwijającym się programem nuklearnym.
Druga runda negocjacji między Iranem a USA ma odbyć się w sobotę w Rzymie.