Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Tak, nadal możesz odwiedzić Barcelonę - oto jak zrobić to bardziej odpowiedzialnie

Wielu uważa, że turyści mogą lepiej odkrywać Barcelonę - bez napędzania nadmiernej turystyki.
Wielu uważa, że turyści mogą lepiej odkrywać Barcelonę - bez napędzania nadmiernej turystyki. Prawo autorskie  Denise Jans/Unsplash
Prawo autorskie Denise Jans/Unsplash
Przez Craig Saueurs
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Grupy w całej Europie wzywają do protestów przeciwko turystyce w czerwcu, zapowiadając kolejne lato niepokojów.

REKLAMA

Przed marcową wizytą w Barcelonie czytałem nagłówki ze zdrową mieszanką sceptycyzmu i niepokoju.

Turyści spryskani pistoletami na wodę. Miejscowi krzyczą: "Turyści do domu!". Planowane są kolejne protesty.

Przedstawiały one obraz ludzi zmęczonych ekonomią przyjazdów i wyjazdów. I nie było od tego ucieczki: moja obecność mogła przyczynić się do tego problemu. Jechałem, by wziąć udział w maratonie - jednym z największych międzynarodowych wydarzeń w mieście - i zastanawiałem się, czy nie wybrałem złego czasu.

Jak to często bywa, rzeczywistość była bardziej zniuansowana.

Duże wydarzenia przynoszą duże pieniądze - ale także duże tłumy

Międzynarodowe maratony to wielki biznes. Według sponsora tytularnego Bank of America, maraton w Chicago w 2022 roku wygenerował około 340 milionów euro, stworzył prawie 3 tysiące miejsc pracy i wpompował 145 milionów euro w lokalną gospodarkę.

Maraton w Barcelonie nie jest na taką skalę, ale mimo to 27 tysięcy osób zapisało się na marcowy wyścig - o 7 tysięcy więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

To mniej więcej tyle, ile mogłoby pomieścić dziewięć statków wycieczkowych, które przybyłyby do miasta na jeden poranek ciężkiej pracy i jedną noc świętowania przy cavie i vermúcie.

Czy miasto skrzywiłoby się na kolejny napływ odwiedzających, którzy chcieliby zgubić się w Dzielnicy Gotyckiej, podziwiać arcydzieła Gaudiego i ucztować wśród merkatów?

Wcale nie. Nie spotkałem się z pistoletami na wodę - chociaż byłyby mile widziane w niektórych miejscach na 42-kilometrowej trasie - ale z okrzykami zachęty.

Tysiące mieszkańców ustawiło się wzdłuż ulic. Energia była elektryczna. Miasto czuło się dumne.

Nie była to niespodzianka. Maratony nie stały się jeszcze celem antyturystycznych protestów, nawet jeśli "race-cations" rosną w siłę.

Mimo to napięcie jest realne, a skutki przeludnienia nietrudno znaleźć.

Dlaczego niektórzy mieszkańcy mają dość

Barcelona jest jednym z najczęściej odwiedzanych miast w Europie. Każdego roku odwiedza ją ponad 12 milionów osób, z czego około 5 milionów udaje się do samego tylko Parku Güell i Sagrada Família. Presja wywierana na te miejsca - i na ludzi mieszkających w ich pobliżu - jest ogromna.

Mimo to turystyka zapewnia ponad 125 tysięcy miejsc pracy i stanowi prawie 15 procent gospodarki miasta.

Dla wielu mieszkańców nie chodzi tu o zakaz przyjazdu turystów. Chodzi o znalezienie równowagi.

"Barcelona jest znacznie spokojniejszym, bezpieczniejszym i bardziej przyjaznym miastem, niż się o tym mówi, ale czasami zwracamy większą uwagę na pojedyncze wydarzenia, które robią dużo hałasu" - mówi Jordi Luque Sanz, rodowity barcelończyk , pisarz kulinarny i starszy attaché kulinarny w Bon Vivant Communications, firmie zarządzającej szefami kuchni i wysokiej klasy restauracjami na całym świecie.

Tłum zbiera się w Parku Guell.
Tłum zbiera się w Parku Guell. Dorian/Unsplash

"Powiedziawszy to, nie zaprzeczę, że w ostatnich latach turystyka ogromnie się rozwinęła, że brakuje nam odpowiedniego modelu, ponieważ żaden rząd nie był zainteresowany jego opracowaniem na poważnie, a niektóre obszary są bardzo zatłoczone".

Podczas mojej podróży miejsca z listy kontrolnej, takie jak La Rambla i Sagrada Família, były wypełnione po brzegi, pomimo szarej, mokrej i nieprzewidywalnej pogody. W jednej z restauracji obserwowałem, jak kelner - z cierpliwością świętego - wielokrotnie odwracał się od gości, którzy zignorowali znak "tylko rezerwacje" i wtargnęli do środka, aby poprosić o stolik, zawsze w języku angielskim.

W Parku Güell zdezorientowani goście, którzy nie wiedzieli, że muszą zarezerwować bilety online, spotkali się ze zdenerwowanymi pracownikami. Tam podsłuchałem, jak jeden z pracowników wykrzyknął do hiszpańskojęzycznej pary: "Co za cud słyszeć ludzi mówiących po hiszpańsku w tym miejscu!".

Statki wycieczkowe i wynajem krótkoterminowy pod lupą

Znaczna część napięć wynika ze sposobu, w jaki ludzie odwiedzają miasto.

Do największych punktów zapalnych należą wynajem krótkoterminowy i turystyka wycieczkowa. Wiele mieszkań zostało przekształconych w Airbnb, przeganiając miejscowych i zamieniając niegdyś spokojne ulice w strefy imprez.

"Tutaj nie ma przedmieść" - mówi Ann-Marie Brannigan, irlandzka emigrantka i współzałożycielka Runner Bean Tours, która mieszka w Barcelonie od prawie 20 lat. "Niektórzy ludzie nie wiedzą zbyt wiele o dzielnicach i mieszkaniach. Zajęło mi lata, aby się do tego przyzwyczaić".

Mówi, że wielu turystów często przesiaduje na balkonach lub tarasach, pijąc i rozmawiając długo po północy - co jest tabu w barcelońskich społecznościach.

Ann-Marie Dunnigan z Runner Bean Tours twierdzi, że ważne jest poszanowanie życia we wspólnocie.
Ann-Marie Dunnigan z Runner Bean Tours twierdzi, że ważne jest poszanowanie życia we wspólnocie. www.runnerbeantours.com

"Jeśli chcesz się bawić i imprezować, powinieneś udać się do stref, w których znajdują się kluby" - radzi.

W międzyczasie ze statków wycieczkowych wysiadają tysiące jednodniowych turystów, którzy rzadko zostają na tyle długo, by wnieść znaczący wkład w lokalną gospodarkę.

W maju ubiegłego roku burmistrz Barcelony Jaume Collboni ostrzegł, że liczba krótkoterminowych turystów przytłacza popularne obszary i zatłacza transport publiczny. "Osiągamy granicę i musimy nałożyć limit [na jednodniowych turystów]" - powiedział.

Równie niepokojące są koszty kulturowe.

Wieloletni mieszkańcy obserwują, jak ich miasto zmienia się, gdy historyczne bary, restauracje i okoliczne targi są przemianowywane, aby zaspokoić gusta przemijającego tłumu, a tandetne sklepy zajmują teraz zabytkowe budynki w El Born i Dzielnicy Gotyckiej.

Co podróżni mogą zrobić inaczej

Jednak poza znanymi atrakcjami wciąż istnieje mniej przesycona, bardziej satysfakcjonująca Barcelona.

Recinte Modernista de Sant Pau oferuje niezwykłe spojrzenie na barceloński ruch modernistyczny przy ułamku tłumów Sagrada Família tuż obok.

Małe kawiarnie, takie jak Dalston i Sip, łączą lokalnie palone ziarna z przyjazną obsługą.

Mniej uczęszczane miejsca, takie jak historyczny Mercat de Sant Antoni i ulubione pintxo Quimtet & Quimtet - tylko stojące stoliki - oferują antidotum na przepełnione miejsca spotkań.

To właśnie tego rodzaju doświadczenia sugerują eksperci tacy jak Luque.

"Wielkie zabytki - La Sagrada Família, Casa Batlló, Muzeum Picassa - są wspaniałe, ale warto spróbować poznać inne miejsca, takie jak dzielnice Poble Nou lub Sants, gdzie wszystko jest o wiele bardziej realne" - mówi.

Luque poleca lokalne targi, takie jak Mercat del Ninot i Mercat de Galvany, zamiast zatłoczonej Boquerii i zachęca podróżnych do odkrywania spokojniejszych zakątków Eixample, "nie tylko wzdłuż i wokół Paseo de Gracia, która jest wspaniałą ulicą, ale zbyt zatłoczoną".

Dunnigan sugeruje miejsca takie jak Montjuïc i Glòries, jeśli chcesz zobaczyć bardziej lokalne - i pomijane - strony miasta. "Cmentarz w Montjuïc jest absolutnie piękny, a nikt tam nie chodzi" - mówi, podkreślając mauzolea w stylu Art Nouveau zbudowane przez burżuazję miasta dla swoich bliskich na przełomie XIX i XX wieku.

Targ Encants to perełka dla miłośników architektury i designu.
Targ Encants to perełka dla miłośników architektury i designu. Thomas Lendt/WikiCommons

Dodaje, że Glòries oferuje okno na nowoczesną architekturę miasta, w tym zabytki, takie jak doskonałe Muzeum Wzornictwa w Barcelonie i targ Encants.

Zachęca też do odwiedzania festiwali lokalnych, a nie tylko tych dużych, takich jak La Mercè.

"W każdej dzielnicy odbywają się dwa festiwale rocznie, z jedzeniem i sardanami (tańcami przy tradycyjnej muzyce)" - mówi Brannigan. "Dzięki nim poczujesz się bardziej lokalnie".

Warto również znać i przestrzegać lokalnej etykiety. Luque ma kilka sugestii.

Nie chodź bez koszulki - mówi. Unikaj hałaśliwych wybryków w dzielnicach mieszkalnych. Picie na ulicy? Niedozwolone. I naucz się kilku katalońskich lub hiszpańskich zwrotów. "Gràcies" to "dziękuję", "hola" to "cześć" - to zawsze pomaga, a uśmiech otwiera wiele drzwi" - mówi.

Czy Barcelona znajduje się na rozdrożu?

Podczas niedawnego szczytu w mieście, protestująca Elena Boschi złożyła wyraźną deklarację obecnym mediom: "Chcemy, aby turyści mieli pewien poziom strachu przed sytuacją - bez strachu nie ma zmian".

Jej słowa podkreślają rosnące napięcie między miastem, które zależy od turystyki, a jednocześnie stara się zarządzać jej wpływem - napięcie, które jest oczywiste dla każdego odwiedzającego.

W związku z planowanymi na 15 czerwca protestami w całej Europie - w Barcelonie, Wenecji, Lizbonie i nie tylko - atmosfera jest bardziej niestabilna niż kiedykolwiek. Jasne jest jednak, że Barcelona nie jest zaciekle antyturystyczna. Po prostu prosi o inny rodzaj turysty: takiego, który przyjeżdża z ciekawością i słucha tak samo, jak patrzy.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Rosnące ceny nieruchomości i inflacja: dostęp do mieszkań w Europie jest coraz trudniejszy

Airbnb czy hotel podczas podróży po Europie? Porównanie kosztów, komfortu i wpływu na społeczność

Hiszpania przeznaczy 53 000 nielegalnych mieszkań turystycznych na wynajem stały