W latach 2023–2024 rozebrano cztery tamy, dzięki czemu uwolniono setki kilometrów rzeki Klamath.
Gdy kajaki w jaskrawych kolorach przebijają się przez gęstą mgłę, z tłumu gapiów, którzy uformowali się na plaży, dobiegają głosy i uderzenia bębnów. Oklaski wybuchają, gdy łodzie lądują na piaszczystej mierzei, która częściowo oddziela rzekę Klamath od Oceanu Spokojnego w północnej Kalifornii.
Rdzennie amerykańscy nastolatkowie z plemion z całego dorzecza wypychają się z kajaków i zaczynają przemierzać piasek, niektórzy z nich zrywają się do sprintu. Zabawnie kopią w zimne fale oceanu, w kierunku którego wiosłowali przez ostatnie miesiące. To ocean, do którego w ciągu ostatniego stulecia powracało coraz mniej łososi, ponieważ cztery zapory hydroelektryczne zablokowały ich tarliska w górze rzeki.
"Myślę, że nasi przodkowie byliby dumni, ponieważ to jest to, o co walczyli" - powiedziała Tasia Linwood, 15-letnia członkini plemienia Karuk, przed ostatnim wysiłkiem grupy w piątek 11 lipca.
Rzeka Klamath jest od niedawna żeglowna po dziesięcioleciach starań o usunięcie czterech zapór wodnych, aby pomóc w przywróceniu populacji łososia - starożytnego źródła życia, pożywienia i kultury dla plemion tych wioślarzy, którzy żyli wzdłuż rzeki od tysiącleci.
Młodzież głównie z plemion Yurok, Klamath, Hoopa Valley, Karuk, Quartz Valley i Warm Springs przepłynęła 499 kilometrów w ciągu miesiąca od źródeł rzeki Wood, dopływu Klamath, który niektóre plemiona uważają za święty, do Oceanu Spokojnego.
Nastolatkowie spędzili kilka lat ucząc się nawigacji po wodzie w ramach programu Paddle Tribal Waters. Program ten został stworzony z inicjatywy organizacji pozarządowej Rios to Rivers.
Podczas ich ostatnich dni na wodzie, grupa kilkudziesięciu osób powiększyła się do ponad 100, do których dołączyli członkowie rodzin i rdzenni mieszkańcy Boliwii, Chile i Nowej Zelandii, którzy stoją przed podobnymi wyzwaniami na swoich rodzimych rzekach.
Tamy zbudowane dziesiątki lat temu w celu zapewnienia energii elektrycznej
Począwszy od wczesnych lat 1900, firma energetyczna PacifiCorp budowała tamy przez kilka dziesięcioleci w celu generowania energii elektrycznej. Jednak konstrukcje, które dostarczały 2 procent mocy przedsiębiorstwa, zatrzymały naturalny przepływ drogi wodnej, która kiedyś była znana jako trzecia co do wielkości rzeka produkująca łososie na Zachodnim Wybrzeżu.
Wraz z powstaniem zapór plemiona utraciły dostęp do niezawodnego źródła pożywienia. Tamy zablokowały drogę do setek mil chłodnych słodkowodnych strumieni, idealnych dla łososi powracających z oceanu w celu złożenia ikry. Liczba łososi drastycznie spadła wraz z jakością wody.
W 2002 r. epidemia bakterii spowodowana niskimi temperaturami wody zabiła ponad 34 000 ryb, głównie łososia Chinook. Ożywiło to dziesięciolecia działań plemion i grup środowiskowych, których kulminacja nastąpiła w 2022 r., kiedy federalne organy regulacyjne zatwierdziły plan usunięcia zapór.
Poprzez protesty, zeznania i procesy sądowe plemiona pokazały zniszczenia środowiska spowodowane przez tamy, zwłaszcza łososia. W latach 2023-2024 cztery tamy zostały wysadzone i usunięte, uwalniając setki kilometrów rzeki Klamath.
Odnawialna energia elektryczna utracona w wyniku usunięcia zapór wodnych wystarczyła do zasilenia równowartości 70 000 domów, chociaż PacifiCorp od tego czasu rozszerzył swoje odnawialne źródła energii poprzez projekty wiatrowe i słoneczne.
W górnym biegu rzeki pozostały dwie tamy używane do nawadniania i kontroli powodzi. Mają one "drabinki" umożliwiające migrację niektórym rybom, chociaż ich skuteczność w przypadku dorosłych łososi jest wątpliwa. Podczas podróży kajakarze wychodzili z rzeki i przenosili kajaki wokół tam.
Dla nastolatków był to miesiąc wiosłowania i tworzenia wspomnień
Podróż rozpoczęła się 12 czerwca od uroczystego błogosławieństwa i zebrania kajaków w kręgu nad naturalnym basenem źródeł, gdzie świeża woda wypływa na powierzchnię w górnym biegu rzeki Wood, tuż przed rzeką Klamath.
Młodzież obozowała w namiotach i przemierzyła jezioro Upper Klamath oraz rzekę Klamath, wskakując do wody, aby ochłodzić się w letnim upale. Kilku kajakarzy cierpiało na zapalenie ucha pływaka, ale ogólnie wszyscy uczestnicy wyprawy pozostali zdrowi.
Prawie każdy miał do opowiedzenia jakąś historię o swojej rodzinnej chatce rybackiej lub ulubionym miejscu do pływania podczas podróży po terytorium przodków Klamath, Modoc, Shasta, Karuk i Yurok.
Ponad 2200 zapór zostało usuniętych z rzek w Stanach Zjednoczonych od 1912 do 2024 roku, większość w ciągu ostatnich kilku dekad, w miarę jak rośnie tempo przywracania naturalnego przepływu rzek i dzikiej przyrody, którą wspierają, według grupy ochrony przyrody American Rivers.
“Uważam, że było to w pewnym sensie symboliczne wydarzenie na większą skalę” – powiedział John Acuna, członek plemienia Hoopa Valley i lider wyprawy.
Usunięcie zapór oznacza koniec długiej walki z rządem federalnym
Rząd federalny podpisał traktaty z tymi plemionami, określając ich prawo do samodzielnego rządzenia, które jest naruszane, gdy nie mogą polegać na swoim tradycyjnym pożywieniu z rzeki.
Acuna powiedział, że te naruszenia są znane wielu społecznościom plemiennym, w tym kiedy jego prababka została wysłana do szkoły z internatem w ramach krajowej strategii odbierania kultury i języka rdzennym Amerykanom.
Ta historia "wiąże się z traumą pokoleniową" - powiedział.
Ich zapisane w traktacie prawo do połowu ryb było również rażąco lekceważone przez władze regionalne w latach siedemdziesiątych, ale później zostało podtrzymane przez różne decyzje sądowe, powiedział członek rady Yurok Phillip Williams.
Stojąc na spowitej mgłą pochylni dla łodzi w miasteczku Requa, czekając na przybycie młodzieży, Williams wspominał czasy, gdy tradycyjny połów ryb był nielegalny. Gdy był dzieckiem, jego starsi koledzy byli aresztowani, a nawet zabijani za to, że odważyli się sprzeciwić władzom i łowić ryby w biały dzień.
Pięćdziesiąt lat później, po usunięciu zapór wodnych, duża liczba łososi zaczyna powracać, a młodzież wiosłuje po całej długości Klamath.
Nawet jako nastolatka Linwood mówi, że odczuwa zarówno przyjemność z miesięcznej wycieczki rzeką z przyjaciółmi, jak i ciężar przeszłości.
"W pewnym sensie czuję się winna, że nie zrobiłam wystarczająco dużo, by walczyć [o to - red.] " - powiedziała. "Muszę pamiętać, że o to walczyli nasi przodkowie. Walczyli o to - abyśmy mogli poczuć tę radość z rzeką".