Podczas sztandarowego szczytu klimatycznego ONZ nie udało się dojść do porozumienia w sprawie planu wycofania paliw kopalnych, a Unia Europejska czuje się coraz bardziej osamotniona w świecie, który dystansuje się od swoich ambicji klimatycznych.
Szczyt klimatyczny ONZ COP30 w brazylijskim Belem zakończył się ostatecznym porozumieniem, które nie zawierało żadnej ścieżki wycofywania paliw kopalnych, co wywołało krytykę określającą dokument mianem "pustej umowy” i "moralnej porażki”.
Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z międzynarodowych rozmów klimatycznych stworzyło polityczną i finansową próżnię, a prezydent USA Donald Trump określił zmiany klimatyczne jako "oszustwo".
Kraje uczestniczące we flagowej konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu, których gospodarki w dużej mierze opierają się na produkcji paliw kopalnych, takie jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, otwarcie sprzeciwiały się jakimkolwiek celom lub planom wycofania się z paliw kopalnych.
Na dzień przed zakończeniem COP30 Unia Europejska zagroziła, że nie poprze ostatecznego tekstu, który musiał zostać zatwierdzony w drodze konsensusu przez prawie 200 krajów. Ostatecznie wspólnota nie widziała innej opcji niż poparcie dokumentu, uznając jednocześnie jego brak ambicji.
Pomimo wyniku konferencji, 27 państw członkowskich podtrzymało swoje zobowiązanie do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i globalnego ocieplenia poprzez utrzymanie limitu 1,5°C i odejście od paliw kopalnych, obiecując kontynuowanie prac w kraju i finansowanie czystych projektów za granicą.
"Nie jest idealnie, ale to ogromny krok we właściwym kierunku. UE zjednoczyła się, walcząc o ambicje w zakresie działań na rzecz klimatu" - powiedział europejski komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Wopke Hoekstra.
UE musi stworzyć więcej koalicji
Holenderski eurodeputowany Mohammed Chahim (S&D) powiedział, że prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva postawił wysoko poprzeczkę, a UE przybyła na COP z zamiarem objęcia przywództwa w koalicji ambitnych krajów.
Jednak obecne rozdrobnienie w ramach porządku międzynarodowego utrudniło osiągnięcie sukcesu, dodał holenderski ustawodawca.
"Opór ze strony, między innymi, państw naftowych był zbyt duży, a równowaga geopolityczna wyraźnie się zmieniła. Wraz z Wielką Brytanią, UE musiała walczyć z falą, aby uratować jakiekolwiek ambicje", zaznaczył Chahim, odnosząc się również do frontu BRICS, który sprzeciwiał się zdecydowanym działaniom na rzecz stopniowego wycofywania paliw kopalnych.
BRICS - akronim od Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA - to 10-osobowa organizacja gospodarek wschodzących pod przewodnictwem Moskwy, mająca na celu przeciwstawienie się Zachodowi.
Darragh O'Brien, irlandzki minister ds. klimatu, środowiska i energii, powiedział, że poparcie ostatecznego tekstu "nie było lekkim wyborem". O'Brien wyraził ubolewanie z powodu braku wiarygodnej mapy drogowej wycofywania paliw kopalnych, do czego podczas COP30 wzywało ponad 80 krajów, w tym Irlandia.
Były wiceprezydent USA Al Gore wyraził ubolewanie, że ostry sprzeciw krajów naftowych zablokował opracowanie mapy drogowej odchodzenia od paliw kopalnych.
"Pomimo prób państw naftowych, by zawetować opracowanie planu odchodzenia od paliw kopalnych, brazylijska prezydencja COP30 poprowadzi działania na rzecz stworzenia takiej mapy drogowej, wspierana przez ponad 80 krajów, które już popierają tę inicjatywę” – dodał Gore.
Ignorowanie nauki i prawa
Badacze klimatu i ekolodzy wyrazili podobne opinie.
Nikki Reisch, dyrektor programu klimatyczno-energetycznego Centrum Międzynarodowego Prawa Ochrony Środowiska, powiedziała, że wynik COP był "pustym porozumieniem", które zignorowało powtarzające się apele ze strony nauki i prawa o uzgodnienie planu transformacji w celu zakopania paliw kopalnych i "zmuszenia zanieczyszczających do zapłaty".
"Podczas gdy kraje najbardziej odpowiedzialne za zepchnięcie planety na skraj wskazują palcami, okopują się i zaciskają pasa, świat płonie. Jakkolwiek wielcy truciciele mogą próbować izolować się od odpowiedzialności lub edytować naukę, nie stawia ich to ponad prawem" - dodał Resich.
Doug Weir, dyrektor Obserwatorium Konfliktów i Środowiska, nazwał ostateczny tekst "moralną porażką" dla społeczności, które już stoją w obliczu najgorszych skutków zmian klimatu.
"Nie jesteśmy dalej niż w Dubaju dwa lata temu i stoimy przed jeszcze trudniejszą górą do zdobycia" - powiedział Weir.
Jeśli zobowiązania uzgodnione na COP28 w Dubaju zostałyby wdrożone, tempo globalnego ocieplenia mogłoby zostać zmniejszone o jedną trzecią w ciągu 10 lat i o połowę do 2040 r., zgodnie z raportem środowiskowego think tanku Climate Analytics, oceniającym scenariusze, w których wszystkie rządy zdołały potroić energię odnawialną, podwoić efektywność energetyczną i podjąć działania w zakresie metanu do 2030 roku.
"W tym świecie ocieplenie mogłoby zostać utrzymane poniżej 2°C w tym stuleciu, a nie 2,6°C, które uzyskamy dzięki obecnej polityce" - zaznaczył Bill Hare, dyrektor generalny Climate Analytics.
Światowi przywódcy spotkali się na dwa tygodnie w amazońskim mieście Belém, aby ocenić globalne wysiłki na rzecz powstrzymania wzrostu temperatury powyżej 1,5°C, 10 lat po tym, jak Porozumienie Paryskie zobowiązało świat do podjęcia realnych działań przeciwko globalnemu ociepleniu.
Następny szczyt COP odbędzie się w Australii i Turcji.