W Warszawie można zobaczyć wystawę „Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955”. Opowiada ona historię samego przedsięwzięcia, a także zarysowuje społeczne i kulturowe tło lat 50, jak piszą organizatorzy.
V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w 1955 roku przyciągnął do Warszawy niemal 170 tysięcy młodych ludzi z Polski i całego świata. Krył on propagandowy cel ukazania wyższości socjalizmu nad kapitalizmem. Okazał się momentem politycznej odwilży.
Warszawa, 1955 rok. To było lato, które zmieniło wszystko.
Kończy się lipiec. Polskie władze nie mają jeszcze pojęcia, że festiwal, którego celem było propagandowe pokazanie wyższości socjalizmu nad kapitalizmem, przerodzi się w wielokulturowy karnawał, antycypujący zmiany polityczne i społeczne.
Niemal 170 tysięcy młodych ludzi z Polski i całego świata bawiło się na V Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów od 31 lipca do 14 sierpnia. Łamali bariery językowe, kulturowe i światopoglądowe.
Był to też początek „odwilży” politycznej, kiedy zmiany zaczęły „przeciekać” przez żelazną kurtynę.
Ruiny za malowanymi parawanami
Jak napisał 8 sierpnia 1955 roku Jan Józef Szczepański, który przeżył powstanie warszawskie i był autorem wiersza „Czerwona zaraza”, który krytykował komunizm i sowiecką dominację: „W lipcu Warszawę pokryto dekoracjami. Ruiny zasłonięto malowanymi parkanami, nad głowami powiewały barwne proporce i wstęgi. W tym roku miasto osiągnęło próg miliona mieszkańców i pełne było dzieci, lecz mimo to wciąż żyło pod brzemieniem zdarzeń z poprzednich szesnastu lat: bombardowań, okrutnej okupacji, powstań, poniewierki wśród ruin i niewypałów, a potem stalinowskich represji. Polska Rzeczpospolita Ludowa (PRL) była dyktaturą o szczelnie zamkniętych granicach”.
Ówczesna Warszawa była mieszanką ruin i placów budowy - tłumaczy zespół kuratorski wystawy „Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955” w Muzeum Warszawy, Zofia Rojek i Błażej Brzostek.
Festiwal miał pokazać wyższość systemu socjalistycznego nad kapitalizmem, dlatego przed festiwalem pozasłaniano ruiny i rudery w mieście malowanymi parawanami.
Bezpośrednim organizatorem warszawskiej imprezy był specjalny komitet utworzony pod kontrolą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Komitet ten dał projektantom dużo swobody, a zaraz przed festiwalem podjął decyzję o usunięciu z ulic komunistycznych emblematów i portretów przywódców. Miasto - oddane młodzieży, zabawie i przyjaźni - miało być otwarte i barwne.
Zorganizowano namioty cyrkowe, przewidziano imprezy sportowe czy taneczne. Miasto obwieszczono megafonami, a było ich ponad pół tysiąca, które połączono siedmioma kilometrami kabli.
Wyeksponowano odbudowany rynek Starego Miasta, który otwarto dwa lata wcześniej. Ważnymi obiektami festiwalu stały się też Pałac Kultury i Nauki oraz Stadion Dziesięciolecia.
Gości zapraszano na taras widokowy Pałacu, wówczas najwyższego polskiego budynku a wewnątrz organizowano wydarzenia kulturalne. Stadion, największy w kraju obiekt sportowy, stał się miejscem inauguracji festiwalu oraz powiązanych z nim wielkich igrzysk sportowych.
Jak wspomina w rozmowie z Euronews kurator dr hab. Błażej Brzostek, na wystawie w Muzeum Warszawy można zobaczyć prawdziwy wielki, mosiężny znicz, który był wykorzystywany podczas tych igrzysk, wypożyczony przez kolekcjonera.
„Wedle olimpijskiego wzoru, zawodnik odpalił ogień olimpijski z tego znicza” - podkreśla kurator.
Poza kontrolą
„Akcja Przyjazd" - tak organizatorzy nazywali przyjęcie tysięcy gości w Warszawie.
Wśród cudzoziemców, którzy przyjechali do Polski w 1955 roku, 80 procent stanowili Europejczycy, 10 procent przyjezdnych było z Azji, a 3,5 procent z Afryki.
Warszawiacy nie byli przyzwyczajeni do różnorodności. Jak mówi nam kurator, właśnie ten aspekt zmienił życie wielu osób - to, że zetknęli się z innością, a dzięki czemu w następnych latach spełniali marzenia z czasów festiwalu: próbowali podróżować po świecie, inaczej się bawić i zaczęli śledzić na bieżąco, co dzieje się w popkulturze.
Zagraniczni festiwalowicze dostawali od komitetu organizacyjnego specjalny pakiet gadżetów i pamiątek. W każdym pakiecie znajdowała się barwna chusta - znak festiwalu.
Ludowość była wykorzystywana propagandowo. „Doktryna realizmu socjalistycznego nakazywała uwypuklanie narodowej formy, czyli czerpanie z motywów lokalnych i historycznych. Wykorzystywano to we wzornictwie. Najlepszym przykładem jest Cepelia, utworzona w 1949 roku centrala państwowa skupiająca spółdzielnie rękodzielnicze” - tłumaczą organizatorzy wystawy w Muzeum Warszawy.
Na wystawie można zobaczyć te ludowe akcenty, między innymi chusty, ale też inne pamiątki z festiwalu. W ramach zbiórki placówka otrzymała festiwalowe pamiętniki, w których uczestnicy zbierali podpisy od cudzoziemców.
„Na warszawskim festiwalu powiewano sztandarami pokoju narodowego wyzwolenia. Było to dość perwersyjne - jeśli weźmie się pod uwagę sytuację Polski - forsowanie uzbrojonej pod rozkazami Związku Radzieckiego, od którego pozostawała niemal kolonialnie zależna. Dlatego wiwaty na cześć wyzwalających się kolonii afrykańskich i azjatyckich były w Warszawie podszyte nadziejami na podobny proces w Drugim Świecie. Nadzieje te miały już swoją nazwę: odwilż” - piszą kuratorzy wystawy Błażej Brzostek i Zofia Rojek w książce „Festiwal 1955. Święto młodości”.
Młodzi ludzie podczas festiwalu spotykali na ulicach i w prywatnych mieszkaniach. Tym samym, wymykali się kontroli organizatorów i władz.
Odwilż
Na festiwal ludzie z całego świata przywieźli do Polski nadzieję i problemy, o których mieszkańcy tego kraju dotąd tylko słyszeli. Autorzy wystawy tak tłumaczą kontekst festiwalu i postawy obecnych gości: „Festiwal odbywał się w aurze wytworzonej kilka miesięcy wcześniej przez konferencję w Bandungu w Indonezji, w którym wiosną 1955 roku zebrali się przedstawiciele państw postkolonialnych i kolonii z Azji i Afryki. Francuski demokraf Alfred Sauvy nazwał je nieco wcześniej trzecim światem. W tym ujęciu światem pierwszym były mocarstwa kolonialne i zamożne, państwa Europy i Ameryki Północnej, zaś światem drugim tak zwane kraje socjalistyczne podporządkowane Związkowi Radzieckiemu. Wśród nich PRL”.
„PRL-owi daleko było od suwerenności i możliwości krytyki zbrojeń rozwijanych przez Związek Radziecki. Hasła Bandungu brzmiały więc dwuznacznie w Warszawie, lecz Polska nie czuła się odpowiedzialna za kolonializm. Miało jej to dawać moralny immunitet i przeciwstawiać Zachodowi, który obwiniano o niedolę ludów kolonialnych” - mówią historycy.
W czasie festiwalu istniał ukryty problem polityczny - skoro emancypować się mają mieszkańcy Afryki i Azji spod władzy francuskiej czy angielskiej, czy jest szansa na wyswobodzenie się państw Europy spod kurateli Moskwy?
Zapomniany socrealizm
W marcu 1956 roku, niecały rok po festiwalu, dotarły do Polski wieści o potępieniu Stalina w tajnym referacie przywódcy ZSRR Nikity Chruszczowa.
„Broszurkę z referatem wydano w Warszawie jako bardzo poufną i w małym nakładzie tylko dla działaczy partyjnych. Rozeszła się jednak szybko i można było ją kupić na Bazarze Różyckiego. W tym czasie pochowano z honorami szefa partii Bolesława Bieruta” - wyjaśniają kuratorzy wystawy.
Epoka stalinizmu kończy się po chwili pełzającego kryzysu latem 1956 roku przesileniem politycznym. „Wbrew stanowisku Moskwy wybrano na szefa partii Władysława Gomułkę. Przez krótki czas uosabiał on nadzieję na suwerenną politykę i dialog społeczny” - wyjaśniają pracownicy Muzeum Warszawy.
Jak możemy zauważyć przechodząc przez wystawę o Festiwalu z 1955 roku, artyści, dziennikarze i naukowcy zaczęli tworzyć i pracować po swojemu w latach 1956-1957, w polskim życiu kulturalnym zaczęła panować odczuwalna swoboda. Zaczęto też mieć możliwość wyjazdów zagranicznych. Socrealizm został zapomniany.
Na okładkach tygodnika „Świat”, wzorowanego na słynnym amerykańskim magazynie „Life”, które również można obejrzeć na wystawie, młodzież ukazywano zupełnie inaczej niż przed paru laty.
Festiwal, pełen emocji i kolorów, był kontrastem dla codziennego, szarego życia w Polsce. Tak samo było ze złudzeniem stworzonym na temat Warszawy, które przez dwa tygodnie 1955 roku jawiło się jako miasta pełne możliwości i życia. To powodowało melancholię.
„Wydarzenia lat późniejszych w PRL-u i na świecie, narastanie autorytaryzmu, niekończące się trudności gospodarcze i trudności świata postkolonialnego wpisały festiwal w sferę nostalgii za epoką 1955 - czasem, w którym wszystko wydawało się możliwe” - podsumowują autorzy wystawy.
Wspomnienia na temat V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów zebrano na wystawie w Muzeum Warszawy, którą można oglądać do 21 grudnia 2025 roku. Podczas zwiedzania można przesłuchać specjalnie przygotowanego audioprzewodnika, który przybliża historię lata 1955, także w języku angielskim.