Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Co dalej z olbrzymimi złożami ropy i gazu na Bałtyku?

Platforma wiertnicza.
Platforma wiertnicza. Prawo autorskie  EBU
Prawo autorskie EBU
Przez Marcelina Burzec
Opublikowano dnia Zaktualizowano
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button
Skopiuj/wklej poniższy link do osadzenia wideo z artykułu: Copy to clipboard Skopiowane

Czy olbrzymie złoża ropy i gazu odkryte pod Bałtykiem mogą być szansą na uniezależnienie się Europy od rosyjskich surowców? A może wielkie odkrycie jest wciąż za małe? Euronews pyta ekspertów o to, kto może naprawdę na tym skorzystać.

REKLAMA

Firma Central European Petroleum (CEP) poinformowała o przełomowym odkryciu największego konwencjonalnego złoża ropy naftowej w historii Polski w pobliżu wyspy Wolin. Odkryte pod Bałtykiem, około sześć kilometrów od Świnoujścia zasoby mogą sięgnąć 22 mln ton ropy i 5 mld metrów sześciennych gazu.

Wielkość odkrytego złoża to około roczne zapotrzebowanie Polski na ropę naftową.

W poniedziałek firma CEP zapewniała, że pierwszeństwo w korzystaniu z ropy i gazu wydobywanego przez nią będzie miała Polska.

"To jakaś bzdura" - mówi krytycznie w rozmowie z Euronews Piotr Woźniak, który w latach 2016–2020 był prezesem zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), polskiej spółki zajmującej się wydobyciem, magazynowaniem i dystrybucją gazu ziemnego oraz ropy naftowej. Według danych z 2019 roku, PGNiG wydobyło w Polsce i za granicą 1,2 mln ton ropy naftowej.

"Pierwszeństwa nie ma Polska, nie ma Rosja, nie ma Sudan, ani Wybrzeże Kości Słoniowej. Pierwszeństwo ma ten, kto odkryje kopaliny. Jeżeli odkryła ją ta firma, to ona ma pierwszeństwo przed wszystkimi innymi. Z tym, że musi najpierw udokumentować to złoże" - mówi ekspert. "Tak stanowi prawo europejskie" - podkreśla.

"Na kasie im zależy, nie na żadnej nacji. Oni mogą to sprzedać komu chcą. Oczywiście, z uwzględnieniem wszystkich uwarunkowań międzynarodowych. Nie mogą też tego sprzedać Rosjanom czy kartelowi z Medellin w Kolumbii, bo by się wszyscy wściekli" - dodaje.

"Lans" przed ewentualnym nabywcą

"Realia biznesowe są takie, że firma będzie chciała teraz czym prędzej dostać skądś pieniądze. Musi udokumentować to swoje złoże, żeby mieć do niego pełne prawa i prawną możliwość wydobycia. Musi wiercić, a żeby wiercić, to musi wydać pieniądze. Żeby wydać pieniądze, musi je mieć. Żeby je mieć, to musi coś im je dać" - tłumaczy były prezes PGNiG.

Jak podkreśla Piotr Woźniak, teraz priorytetem Central European Petroleum jest zebranie środków finansowych. "Oni się trochę tak tutaj lansują przed ewentualnym nabywcą, bo oni wiedzą, że my [w Polsce] chcemy mieć dywersyfikację źródeł, że stawiamy na - przynajmniej z tej racji, którą słychać ze strony administracji rządowej - własne zasoby".

"Jak firma która się mieści w kieliszku do likieru, odkryła wielkie zasoby"

"Firma CEP ma w tej chwili koncesję poszukiwawczą, na podstawie której poszukiwała złoża ropy i gazu, nawierciła go szczęśliwie. Należy im gratulować, bo to się rzadko zdarza. W takich ilościach to tym bardziej trzeba gratulować" - mówi Woźniak.

Były prezes PGNiG krytycznie patrzy na opieszałość w działaniu polskiej spółki państwowej, które miały szanse wcześniej trafić na zasoby, które teraz będzie mógł wydobywać Central European Petroleum.

"Firma Orlen Upstream powstała w grudniu 2005 roku. Ze statutem, który opiewał na poszukiwania i wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego. Od tego grudnia 2005 roku do grudnia 2019 roku, czyli przez 14 lat, firma Orlen nie wydobyła w Polsce ani metra sześciennego gazu i ani jednej baryłki ropy. Przez 14 lat nie robili nic, biorąc oczywiście grube pieniądze, ani za jednych rządów, ani za drugich, ani za trzecich. Nic z tego nie wyszło" - mówi.

"Jak firma wielkości CEP, która się mieści w kieliszku do likieru, odkryła wielkie zasoby, to gdzie państwo było wtedy?" - pyta retorycznie Woźniak, odnosząc się do polskiej spółki państwowej.

Uniezależnimy się od gazu z Rosji?

Zdaniem Piotra Woźniaka, wydobycie złóż z odwiertów, na które natrafiła firma CEP, nie zachwieje energetycznym bilansem europejskim, natomiast samej Polski - może.

Zasoby mogą sięgnąć 22 mln ton ropy, a jak podkreśla ekspert "zdolności przetwórcze polskich rafinerii to jest około 24 mln ton rocznie ropy surowej, tyle jesteśmy w stanie w granicach Polski przerobić".

"Z punktu widzenia dużej polityki energetycznej - to nie jest przełom. Natomiast z punktu widzenia inwestycji na Bałtyku - tak, ponieważ jest to kilka razy więcej niż wydobywamy obecnie na Morzu Bałtyckim" - mówi Euronews Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki.

"Jest to też pozytywny sygnał inwestycyjny o tym, że tych złóż może być więcej, że opłaca się szukać surowców na naszym akwenie, więc kto wie, czy nie będzie więcej wieści na ten temat od innych inwestorów".

"Inwestorzy ruszyli na poszukiwania węglowodorów w całej Europie. Polska nie jest odosobniona. Słyszymy chociażby o tym, że Niemcy we współpracy z Holendrami chcą wydobywać węglowodory na Morzu Północnym i nie tylko. To kolejne dowody na to, że mamy zmianę w Europie. Twarde bezpieczeństwo każe znów przychylniej spojrzeć na gaz, na wydobycie gazu i ropy z Europy" - podsumowuje Jakóbik.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Sąd odrzuca skargi ekologów, chodzi o terminal kontenerowy w Świnoujściu

Florencja zaskakuje – europejski lider w światowym rankingu

UE importuje więcej LNG niż gazu z gazociągów: Jak złe jest to dla klimatu?