Świat sportu wstrząsnęła śmierć piłkarza Liverpoolu, Diogo Joty, i jego brata w wypadku w Hiszpanii. Hołdy płyną z całego świata, w tym od premiera Portugalii.
W czwartek światem sportu wstrząsnęła informacja o śmierci piłkarza Liverpoolu i reprezentacji Portugalii, Diogo Joty, w wypadku samochodowym w północno-zachodniej Hiszpanii. Jota miał 28 lat. W wypadku zginął także jego młodszy brat, André Silva.
Tymczasem nadal spływają hołdy dla zmarłych braci, których ciała zostały przetransportowane do ich rodzinnego miasta, Gondomar w Portugalii. Lokalni mieszkańcy zebrali się wokół kaplicy, gdzie przewieziono ich trumny, by oddać braciom hołd. Głos zabrał burmistrz Gondomar.
"To młodzi ludzie z Gondomar, którzy byli dla nas przykładem. Diogo Jota był bardzo hojnym dzieckiem, zawsze gotowym pomóc swojemu rodzinnemu miastu, a także lokalnym dzieciom, dlatego musimy to mocno podkreślić" - powiedział burmistrz Luís Filipe Araújo.
Mieszkańcy Gondomar miło wspominają Diogo Jotę oraz jego brata.
"Mój syn studiował z André [bratem Diogo Joty]. Przyjaźnię się z Isabel i Quimem Zé, jego rodzicami. Modlę się za was. Myślałem, że to wszystko to kłamstwo" - mówi jedna mieszkanka.
Miło Diogo Jotę wspominają także pracownicy lokalnego klubu sportowego Gondomar Sport Club, w którym grał jako junior.
"Znałem go, odkąd był chłopcem. To ja namówiłem go do gry w piłkę nożną. Za każdym razem, gdy tu przychodził, mówiłem do niego „doktorze” i go przytulałem" - mówi o António Neves, pracownik Gondomar Sport Club.
Hołdy dla braci i słowa wsparcia dla rodziny płyną z Portugalii i z zagranicy, między innymi od premiera Portugalii Luísa Montenegra, premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, gwiazdy NBA Lebrona Jamesa oraz fanów klubu Liverpool. Głos zabrali także byli trenerzy Joty, Jürgen Klopp i Arne Slot.
Jota spędził w Liverpoolu ostatnie pięć sezonów, a w maju sięgnął z drużyną The Reds po mistrzostwo Anglii. Dwanaście dni temu piłkarz poślubił swoją wieloletnią partnerkę, z którą ma trójkę dzieci.
Tymczasem policja w Hiszpanii nadal bada okoliczności śmiertelnego wypadku w prowincji Zamora.
Jak dotąd, hiszpańska Guardia Civil poinformowała, że w samochodzie, którym podróżowali bracia, pękła opona podczas manewru wyprzedzania. Pojazd następnie rozbił się i stanął w płomieniach. Policja bada, z jaką prędkością poruszał się samochód, jednak wykluczyła udział innego pojazdu.
Pogrzeb odbędzie się w sobotę o godzinie 10:00 w Kościele Matki Bożej w Gondomar.