15 czerwca Niemcy po raz pierwszy świętują Dzień Weterana. Jednocześnie wielu weteranów nadal boryka się z brakiem wystarczającej pomocy i opieki.
W Niemczech po raz pierwszy w historii odbywają się oficjalne obchody Dnia Weterana. Minister obrony Boris Pistorius (SPD) podkreślił, że nowe święto ma na celu uhonorowanie osób, które swoją służbą były gotowe poświęcić zdrowie i życie dla bezpieczeństwa kraju.
Starania o ustanowienie Dnia Weterana trwały wiele lat.
„Od prawie 15 lat zabiegaliśmy o ten dzień” — powiedział w rozmowie z Euronews sekretarz generalny Niemieckiego Stowarzyszenia Weteranów Andreas Eggert.
Jak tłumaczą przedstawiciele organizacji chodziło o stworzenie symbolicznej okazji do okazania szacunku tym, którzy służyli w Bundeswehrze.
Konieczne było jednak także przywrócenie samego pojęcia "weterana” do niemieckiego dyskursu publicznego.
"Po II wojnie światowej słowo weteran w Niemczech zawierało negatywne konotacje z wiadomych przyczyn” — wyjaśnia wiceprzewodniczący stowarzyszenia David Hallbauer. Z tego powodu organizacja dążyła do zbudowania nowej tożsamości, odwołującej się do wartości i tradycji Bundeswehry.
Założone w 2010 roku Stowarzyszenie Niemieckich Weteranów od początku borykało się z niechęcią i niezrozumieniem. Dopiero z czasem udało się wyjaśnić opinii publicznej, że chodzi o docenienie tych, którzy pełnili szczególną służbę na rzecz współczesnych Niemiec.
Wyzwania opieki nad rannymi i poszkodowanymi żołnierzami
Narodowe obchody Dnia Weterana mają przypominać, że wielu byłych żołnierzy potrzebuje wsparcia. Pomysłodawcy szczególnie zwracają uwagę na tych, którzy odnieśli rany lub zmagają się z długofalowymi skutkami psychicznymi.
Jak podkreśla sekretarz generalny Niemieckiego Stowarzyszenia Weteranów Andreas Eggert zdarzają się przypadki, w których poszkodowani muszą czekać na odpowiednie leczenie nawet kilkanaście lat — najdłużej znany przypadek to aż 13 lat.
"Problemem jest rozbudowana biurokracja, która powoduje ogromne opóźnienia” - wyjaśnia wiceprzewodniczący stowarzyszenia David Hallbauer.
Według niego sytuację można by poprawić, przyspieszając procedury i uproszczając proces decyzyjny.
"Jeśli ktoś czeka dwanaście lat na uznanie swojego schorzenia, to nie jest to dobre rozwiązanie” — podkreśla.
Obecnie każda sprawa wymaga udowodnienia związku między przebytą misją a chorobą.
"Najpierw trzeba dowieść, że faktycznie służyło się na misji. Potem należy udowodnić, że przyczyniła się ona do utraty zdrowia” — tłumaczy Hallbauer.
Eggert dodaje, że w Niemczech dodatkowo analizuje się, czy przeżycia weterana spełniają wszystkie kryteria pozwalające na przyznanie terapii lub odszkodowania.
W tak zwanej procedurze odszkodowawczej za służbę wojskową określa się stopień uszczerbku na zdrowiu, co następnie skutkuje ewentualnymi roszczeniami rentowymi.
"Procedura często wydaje się być przede wszystkim obroną przed roszczeniami. Dlatego wszystkie przypadki są początkowo traktowane w ten sam sposób" - wyjaśnia Eggert.
Pod uwagę brane są również aspekty biograficzne, takie jak doświadczenia z dzieciństwa - co zdaniem stowarzyszenia weteranów nie jest celowe:
"Zamiast skupiać się na osobistych odciskach niezależnie od traumy, należy wyraźnie skupić się na wypadku operacyjnym i związanych z nim stresach i napięciach.
Więcej pieniędzy na obronność. A co z weteranami?
Od czasu rosyjskiej inwazji w Ukrainie, temat obronności dominuje w wielu europejskich stolicach. W Niemczech były kanclerz Olaf Scholz (SPD) ogłosił tzw. „zwrot” w polityce obronnej. W rezultacie wydatki na obronę znacząco wzrosły, a celem stało się ponowne przygotowanie kraju do ewentualnego konfliktu zbrojnego.
Jak podkreśla Andreas Eggert, aby kraj był skutecznie zdolny do obrony, kluczowe jest przede wszystkim zapewnienie odpowiedniego uzbrojenia.
"Mamy niedobór sprzętu i personelu. Na te potrzeby przeznacza się dużo pieniędzy. Jednak około 10 milionów euro z budżetu 100 miliardów powinno iść na opiekę nad rannymi, kontuzjowanymi i chorymi podczas misji” — mówi Eggert.