Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Pryszczyca w Polsce: „Chaos informacyjny stwarza przestrzeń dla rozpowszechniania fałszywych treści"

Krowy w Kanadzie, po ogłoszeniu przypadku choroby szalonych krów w Albercie. (AP Photo/CP, Jeff McIntosh)
Krowy w Kanadzie, po ogłoszeniu przypadku choroby szalonych krów w Albercie. (AP Photo/CP, Jeff McIntosh) Prawo autorskie  JEFF MCINTOSH/AP
Prawo autorskie JEFF MCINTOSH/AP
Przez Katarzyna Kubacka
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Pryszczyca to gorący temat w całej Europie. Choć jej przypadków nie stwierdzono w Polsce, dezinformacja na temat choroby już zbiera swoje żniwo. Duża siła fałszywych przekazów to, jak twierdzą eksperci, m.in. pokłosie pandemii COVID-19. W Polsce nie wyklucza się też wpływu na przekaz obcych państw.

REKLAMA

Pryszczyca to choroba, na którą zapada głównie bydło. Charakteryzuje się pęcherzami w jamie ustnej parzystokopytnych, a także na kończynach zwierząt. Może przenosić się na ludzi, jednak objawy – pęcherzyki w jamie ustnej i na skórze, gorączka czy bóle głowy – znikają maksymalnie po 1-2 tygodniach.

Pryszczyca nie jest niebezpieczna dla ludzi. Co więcej, jej ognisk nie wykryto do tej pory w Polsce. Jednak narracje dezinformacyjne rosną w siłę, a w sieci pojawia się coraz więcej niesprawdzonych i powielanych wielokrotnie informacji na temat choroby. Emocjonuje zwłaszcza kwestia uboju prewencyjnego – przekazy o rzekomym nakazie likwidacji stad i potencjalnych stratach z tym związanych przekazują m.in. rolnicy.

Pryszczyca w Polsce: „Nasz kraj jest na celowniku dezinformacji”

Choć Słowacja i Węgry wykryły już u siebie ogniska pryszczycy, Polska jest według Światowej Organizacji ds. Zdrowia krajem wolnym od tej choroby. Od czasu wykrycia pryszczycy na Słowacji, na granicy prowadzone są szczegółowe kontrole transportu zwierząt i produktów pochodnych, z gospodarstw pobierane są także próbki do analizy.

To, co budzi w temacie pryszczycy ogromne emocje, to kwestia uboju prewencyjnego, który miałby rzekomo odbyć się w Polsce. W sieci pojawiła się ostatnio fałszywa informacja o tym, że Inspekcja Weterynaryjna planuje wybić stada w odległości 3 km od domniemanego przez autorów treści ogniska choroby. Fake news został jednak szybko zdementowany przez służby weterynaryjne.

„Na względzie trzeba mieć też to, że nasz kraj jest na celowniku dezinformacji i można uwzględnić tu również wątek polityczny oraz niesnasek między narodami — to co antagonizujące i polaryzujące szybko budzi emocje, a przez to zdobywa popularność.
Adam Majchrzak
Zastępca szefowej działu przeciwdziałania dezinformacji i starszy analityk stowarzyszenia Demagog

„Po pandemii nasze społeczeństwo jest szczególnie wyczulone na wszelkie sygnały dotyczące chorób zakaźnych, a chaos informacyjny, który towarzyszy takim sytuacjom stwarza przestrzeń dla rozpowszechniania fałszywych informacji”, mówi w rozmowie z Euronews Adam Majchrzak, zastępca szefowej działu przeciwdziałania dezinformacji i starszy analityk stowarzyszenia Demagog.

„Na względzie trzeba mieć też to, że nasz kraj jest na celowniku dezinformacji i można uwzględnić tu również wątek polityczny oraz niesnasek między narodami — to, co antagonizujące i polaryzujące szybko budzi emocje, a przez to zdobywa popularność. Fałszywe narracje na temat pryszczycy w Polsce dobrze się w to wpisują — właściwie pojawiają się już od początku stycznia tego roku i początkowo dotyczyły sprowadzania chorych zwierząt czy też skażonego mięsa z Niemiec do naszego kraju”.

Chaos informacyjny

Jak właściwie tworzą się nieprawdziwe narracje? Jak twierdzą eksperci, jest to w dużej mierze kwestia pustki informacyjnej. Brak zweryfikowanych danych i silne emocje związane z tematem sprzyjają rozpowszechnianiu przekazów, które wydają się ciekawsze niż oficjalne komunikaty. Stąd też ich popularność i wielokrotne przekazywanie.

„Trzeba pamiętać o tym, że dezinformacja zawsze wykorzystuje pewne luki w wiedzy czy brak dostępu do sprawdzonych treści”, mówi Adam Majchrzak. „Niestety patrząc całościowo, jako społeczeństwo nie jesteśmy jeszcze wyposażeni w solidne podstawy umiejętności weryfikacji i krytycznego myślenia w kontekście odbioru informacji w sieci, a także odgórne mechanizmy, które przed tym zagrożeniem by nas chroniły. Tym bardziej, jeżeli mówimy o weryfikacji źródeł dotyczących medycyny, która nierzadko wymaga dużej wiedzy na temat interpretacji badań”.

W Polskim kontekście istotna jest także kwestia braku zaufania do autorytetów, która przez wiele lat była w pewnym sensie siłą napędową wielu zmian społecznych. Ta nieufność jest w Polsce niezwykle silna, a podważanie oficjalnej wiedzy, zwłaszcza w dziedzinie zdrowia, zebrało swoje żniwo podczas pandemii COVID-19.

„Niemniej istotna jest kwestia zaufania publicznego - wpływa na nie samo funkcjonowanie władzy i nauki, ale i to, że istnieją grupy wspierające narracje antyszczepionkowe czy też medycynę alternatywną, które w to zaufanie uderzają", mówi Adam Majchrzak. „Brak wiedzy i utrata zaufania do instytucji publicznych i nauki to mieszanka wybuchowa, która umożliwia swobodne wtłaczanie fałszywych informacji do społeczeństwa".

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Polska wprowadza zakaz sprowadzania zwierząt z Węgier

Wśród chorwackich rolników rosną obawy o rozprzestrzenianie się pryszczycy

Pryszczyca na Słowacji: kontrole graniczne i korki na drogach do Czech