Rola TikTok w wyborach prezydenckich w Rumunii stała się tematem kontrowersji po nagłym zwycięstwie Călina Georgescu.
Komisja Europejska nakazała TikTokowi zatrzymanie wszystkich danych związanych z ryzykiem wyborczym w Rumunii, w związku z rosnącymi obawami, że platforma została wykorzystana do faworyzowania kampanii Călina Georgescu i zmiany wyniku wyścigu prezydenckiego.
Georgescu, niezależny kandydat, który przyjął eurosceptyczne, przyjazne Rosji, ultranacjonalistyczne i pseudonaukowe poglądy, zmierzy się z Eleną Lasconi, proeuropejską liberałką, w drugiej turze zaplanowanej na najbliższą niedzielę.
"Nakaz zatrzymania" wydany przez Komisję Europejską, ogłoszony w czwartek po południu, opiera się na ustawie o usługach cyfrowych (DSA), nowym rozporządzeniu Unii Europejskiej mającym na celu zwalczanie nielegalnych treści i dezinformacji w świecie online.
Nakazuje on TikTokowi "zamrożenie i zachowanie" wszystkich wewnętrznych dokumentów i informacji, w tym systemu zaleceń i ryzyka związanego z celową manipulacją i monetyzowaną promocją treści politycznych w kontekście wyborów.
Nakaz będzie obowiązywał od 24 listopada 2024 r. do 31 marca 2025 r. i obejmie nadchodzące wybory w Rumunii, Chorwacji, Austrii, Grecji i Niemczech.
Dane zatrzymane na mocy nakazu mogą pomóc Komisji wszcząć formalne dochodzenie w sprawie roli TikTok w rumuńskich wyborach. Dochodzenie nie zostało jeszcze ogłoszone, ale wniosek o udzielenie informacji, poprzedni etap, został wysłany w zeszłym tygodniu.
"Dysponujemy instrumentem legislacyjnym, aby upewnić się, że bardzo duże platformy, w tym TikTok, przestrzegają swoich zobowiązań oraz oceniają i ograniczają ryzyko systemowe związane z usługą i tym, w jaki sposób ich usługa może być potencjalnie niewłaściwie wykorzystywana, w tym w kontekście wyborów" - powiedział rzecznik Komisji.
Rzecznik dodał, że działania podjęte w ramach DSA nie miały na celu faworyzowania jednego kandydata nad drugim, a jedynie zapewnienie zgodności z przepisami UE.
Wydarzenia te mają miejsce dzień po tym, jak prezydent Rumunii Klaus Iohannis zgodził się na ujawnienie serii tajnych dokumentów służb wywiadowczych, które sugerowały, że nagły wzrost sławy Georgescu "nie był naturalnym wynikiem", ale wynikiem sztucznie skoordynowanych działań mających na celu manipulowanie i wykorzystywanie algorytmu TikTok.
Jak wynika z dokumentów, kampania była prawdopodobnie zaaranżowana przez "podmiot państwowy". Chociaż Rosja nie jest wymieniana jako winowajca, agencje wykryły podobieństwa między kampanią internetową w Rumunii a poprzednią, którą Moskwa przeprowadziła na Ukrainie.
Według rumuńskiej służby wywiadowczej (SRI), wcześniej ukryta sieć, działająca głównie na TikTok, która była w dużej mierze uśpiona od czasu jej utworzenia w 2016 roku, stała się bardzo aktywna na dwa tygodnie przed pierwszą turą wyborów. Operatorzy sieci, rekrutowani i koordynowani za pośrednictwem kanału na platformie komunikacyjnej Telegram, stosowali metody typowe dla "sposobu działania" podmiotu państwowego.
SRI poinformowało również, że osoba wspierająca kandydaturę Georgescu wydała prawie milion euro na kampanię, płacąc do 950 euro za repost. Sam TikTok przyznał się do otrzymania 362 500 euro od tej osoby w zeszłym tygodniu, jak wynika z dokumentów.
Rewelacje te wywołały wstrząs w Rumunii i poza jej granicami, podsycając obawy, że ten wschodnioeuropejski kraj padł ofiarą zagranicznej ingerencji.
Komisja analizuje dokumenty odtajnione przez Rumunię i zwoła w piątek okrągły stół koordynatorów DSA w celu omówienia ustaleń.
TikTok nie odpowiedział na prośbę o komentarz.
We wtorek przedstawiciele firmy stanęli przed Parlamentem Europejskim, podczas którego bronili działań TikTok w Rumunii. Dyrektorzy powiedzieli, że platforma usunęła kilka sieci mających na celu ingerowanie w wybory, w tym jedną z 1 781 obserwujących, która wspierała Georgescu.
Posłowie opuścili spotkanie wyraźnie niezadowoleni, narzekając, że wiele z ich pytań pozostało bez odpowiedzi. Valérie Hayer, liderka Renew Europe, poprosiła o wezwanie Shou Zi Chew, dyrektora generalnego TikTok, przed komisję hemicyklonową.
"To, co wydarzyło się w Rumunii, jest dla nas kolejnym dzwonkiem ostrzegawczym: dezinformacja może mieć miejsce w całej Europie i mieć bardzo szkodliwe konsekwencje" - napisała.
Hayer powiedziała, że jeśli Bruksela stwierdzi, że TikTok naruszył DSA, UE "powinna zastosować surowe sankcje, nie wykluczając zawieszenia lub pełnego zakazu".
TikTok, który jest własnością Chin, był wielokrotnie celem kontroli w krajach zachodnich w związku z rozprzestrzenianiem się dezinformacji i propagandy za pośrednictwem potężnego algorytmu, który utrzymuje użytkowników w niekończącym się strumieniu polecanych treści.