Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że chce zmniejszyć deficyty handlowe między Stanami Zjednoczonymi a innymi krajami poprzez wprowadzenie ceł - teraz niemal wszyscy partnerzy handlowi USA są obciążeni przynajmniej dziesięcioprocentowymi taryfami.
Gdy nowa, taryfowa rzeczywistość stała się faktem, europejskie rynki zanotowały wstrząsy.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump rozpoczął wojnę celną z niemal wszystkimi głównymi partnerami handlowymi Ameryki - i nic nie wskazuje na jej zakończenie.
Podwyższone stawki z najnowszej i najbardziej rozległej rundy ceł Trumpa weszły w życie w środę.
Rynki są niestabilne od kilku dni, inwestorzy zaś wyraźnie zdezorientowani wobec eskalacji wojny handlowej.
"Jeśli dojdzie do deeskalacji, zawirowania na giełdach mogłyby odpowiednio się zmniejszyć" - powiedział Tim Oechsner, ekspert rynków kapitałowych w Steubing AG. -"UE zachowuje względnie zimną krew."
Przewiduje się, że cła spowodują przede wszystkim wzrost cen w USA, co doprowadzi do obniżenia popytu. To z kolei wpłynie na cały łańcuch dostaw i operacje w innych regionach - w tym także w Europie.
Europejskie akcje gwałtownie spadły, gdy dwudziestoprocentowe cła Trumpa na towary z Unii Europejskiej stały się rzeczywistością. Niemiecki indeks DAX stracił 2,51 procent w ciągu pierwszych kilku minut handlu.
"To, co obserwowaliśmy w ostatnim tygodniu, to największe straty w tak krótkim czasie od pandemii COVID" - stwierdził Christ Beauchamp, główny analityk rynkowy IG. - "Podobnie jak pięć lat temu, nagle pojawiło się oczekiwanie zatrzymania globalnej gospodarki. Teraz stoimy w obliczu potencjalnej globalnej recesji."
Ekonomiści ostrzegają, że opłaty podniosą ceny towarów codziennego użytku - zwłaszcza że nowe taryfy nakładają się na niektóre wcześniejsze środki handlowe.