Elżbieta Penderecka była kimś więcej niż tylko twórcą i organizatorem Festiwalu Beethovenowskiego i kimś znacznie więcej niż żoną Krzysztofa Pendereckiego. Była człowiekiem instytucją i najlepszą wizytówką Polski zagranicą oraz prawdziwym mecenasem kultury.
Muzyka
Żeby w pełni zrozumieć fenomen Elżbiety Pendereckiej i jej roli trzeba cofnąć się do jej korzeni i dzieciństwa. Muzyka w jej życiu była obecna od zawsze, jej ojciec, Leon Solecki choć z wykształcenia był prawnikiem przede wszystkim był muzykiem. Po zakończeniu wojny i nastaniu komunizmu w Polsce uznał, że jako prawnik nie chce być częścią tego systemu i stąd skierował się ku muzyce. Został koncertmistrzem Filharmonii Krakowskiej. Elżbieta dorastała w domu, w którym o muzyce się mówiło i muzyką się żyło, stąd jej wrażliwość i wyczucie muzyczne.
Po wyjściu za mąż za Krzysztofa Pendereckiego (w wieku zaledwie 18 lat), muzyka zaczęła w jej życiu odgrywać jeszcze większą rolę. Realizowała własne projekty, stając się ważnym mecenasem kultury.
To dzięki jej staraniom powstała Sinfonietta Cracovia, która stała się oficjalną orkiestrą Krakowa. Ale także Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, w której uczestniczyli najzdolniejsi studenci Akademii Muzycznej w Krakowie. I przede wszystkim najważniejszy owoc jej pasji - Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena, uznawany za jeden z najważniejszych festiwali muzyki klasycznej. Pierwsza edycja odbyła się w 1997 roku w Krakowie, po siedmiu latach, gdy Kraków okazał się niestety mniej zainteresowany festiwalem patronat i wsparcie wydarzeniu zapewnił ówczesny prezydent Warszawy, Lech Kaczyński i festiwal stał się stałym elementem warszawskiego kalendarza artystycznego. Elżbieta Penderecka stworzyła i zorganizowała w sumie jego 29. edycji, ostatnią wiosną tego roku. Wydarzenie zyskało międzynarodową renomę.
To nie wszystko. Wspólnie z mężem przyczyniła się także do powstania Europejskiego Centrum Muzyki im. Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach - miejsca kształcenia i rozwoju dla utalentowanych muzyków z całego świata. Nie jest tajemnicą, że to ona namawiała męża do tego, by przyjmował zaproszenia. Gdy muzykom nie udawało się dotrzeć do kompozytora osobiście, prosili o wsparcie Panią Elżbietę i zawsze było to wsparcie skuteczne.
Mąż
Mówi się, że za sukcesem mężczyzn stoją ich kobiety. W przypadku Krzysztofa Pendereckiego nie da się oddzielić jego kariery od wkładu jego żony. Pani Elżbieta była jego najlepszym menegerem, promotorem, doradcą, rzecznikiem. Od połowy lat 60. prowadziła jego sekretariat, ale przede wszystkim reprezentowała jego twórczość i interesy, to ona organizowała koncerty, znajdywała muzyków z najwyższej półki i promowała muzykę męża na całym świecie.
On sam był tego zresztą świadomy i doceniał żonę. W 2014 roku w rozmowie ze mna dla "Dziennika Gazety Prawnej" mówił: „Elżbieta też kocha muzykę i ma w sobie wielką pasję, tworzenia czegoś nowego. Przecież Festiwal Beethovenowski, jej projekt, to teraz jeden z najlepszych festiwali tego typu w Europie. Pamiętam obchody mojego chyba 60-lecia, które organizowała oczywiście Elżbieta, bo nikt inny tego by przecież nie zrobił. I przyszedł zaproszony na nie Lutosławski, by mi pogratulować, było to zresztą niedługo przed jego odejściem. Mówię do niego, słuchaj, ty powinieneś mieć taki festiwal jak ja. – No tak, ale ja nie mam takiej Elżbietki – odpowiedział. I miał rację”.
Małżeństwem byli przez ponad 50 lat, mieli dwójkę dzieci: syna Łukasza i córkę, Dominikę.
Śmierć męża na początku 2020 roku była potężnym ciosem dla Pani Elżbiety. Tym badziej, że przez obostrzenia pandemiczne przez dłuższy czas nie można było zorganizować oficjalnych ceremonii pogrzebowych.
Ambasador Polski
Ale Elżbieta Penderecka była też nieformalnym ambasadorem Polski i naszą najlepszą wizytówką. Piękna, oczytana, elegacka, swobodnie władająca kilkoma językami od zawsze robiła furorę na światowych salonach.
Andrzej Giza, dyrektor Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena był przez 30 lat jednym z najbliższych współpracowników Elżbiety Pendereckiej: "Nie da się o niej opowiedzieć w dwóch zdaniach bo to kobieta instytucja. We wszystko, co robiła wkładała serce. Była w stanie organizować największe wydarzenia muzyczne i na najwyższym poziomie, ale też bezinteresownie angażować się w pomoc anonimowym ludziom. Była przykładem propaństwowca, który nie kieruje się etykietkami politycznymi. Swoim współpracownikom powtarzała zresztą zawsze, że kultury nie można mieszać do polityki. Była wreszcie zasłużona dla wizerunku Polski, całe życie o to dbała. A kariera jej męża bez niej na pewno nie potoczyłaby się tak, jak się potoczyła".
Ja po raz pierwszy raz poznałam Panią Elżbietę 25 lat temu, przy okazji festiwalu Kraków 2000. Potem był wywiad z nią, u niej w domu, w Krakowie. I kolejne spotkania, na koncertach, przyjęciach, czasem przypadkowe na lotnisku. A potem, po śmierci Profesora długie rozmowy u nich w domu. O muzyce, muzykach (a poznała największych artystów naszej epoki), problemach codziennych, rodzinach, życiu i śmierci.
Bo w przeciwieństwie do wielu ludzi Pani Elżbieta nie unikała tematu śmierci, łudząc się, że jej to nie dotyczy. Zresztą kilka miesięcy po śmierci męża sama bardzo ciężko zachorowała, otarła się o śmierć. W rehablitacji i powrocie do formy pomógł jej żelazny charakter. Miała też misję - zorganizowanie oficjalnego porzebu męża i kolejne edycje jej zawodowego dziecka Festiwalu Beethovenowskiego. Zrobiła to. Pogrzeb Pendereckiego był godnym, dopracowanym w szczegółach wydarzeniem. A festiwal potwierdził swą renomę.
Zawsze elegacka, z klasą, gustownie ubrana, starannie uczesana. I nieważne czy rozmawiała z ministrami czy sprzedawcami na targu jednakowo uprzejma. Miała też świetne, czasem autoironiczne poczucie humoru. Czasem mówiła: "Nikt nie jest doskonały. I po namyśle: Nawet ja".
Upamiętnienie
Nagła śmierć Elżbiety Pendereckiej wywołała bardzo duże poruszenie, jeszcze kilka dni wcześniej brała udział w koncertach Konkursu Chopinowskiego, jak zawsze z klasą, w dobrej formie. Filharmonia im. Karola Szymanowskiego w Krakowie postanowiła poświęcić pamięci zmarłej koncerty symfoniczne 14 i 15 listopada, dedykowane pierwotnie Jerzemu Katlewiczowi - w 10. rocznicę śmierci oraz małżonkowi Elżbiety Pendereckiej - Krzysztofowi Pendereckiemu - w jubileusz 92. urodzin.
Pamięci Elżbiety Pendereckiej dedykowane będą również wszystkie planowane w tym sezonie wykonania Pasji wg św. Łukasza Krzysztofa Pendereckiego - w 60. rocznicę powstania dzieła.