Centrowy przywódca, który został czwartym szefem francuskiego rządu w ciągu niecałych dwóch lat, postawił swoją przyszłość na wotum zaufania w związku ze swoimi planami oszczędnościowymi mającymi na celu ograniczenie rosnącego deficytu publicznego w kraju.
Francja przygotowuje się na nowe zawirowania polityczne w poniedziałek, gdy premier François Bayrou i jego mniejszościowy rząd staną w obliczu prawdopodobnej porażki w głosowaniu nad wotum zaufania w niższej izbie parlamentu.
Bayrou, mianowany na stanowisko niecały rok temu po tym, jak konserwatywny polityk i były negocjator Brexitu Michel Barnier został usunięty, powiedział posłom, że celowo zwołał głosowanie, określając je jako test odwagi politycznej.
"Chciałem tego spotkania, a niektórzy z was - prawdopodobnie najliczniejsi, najrozsądniejsi - uważali, że jest to nierozsądne, zbyt ryzykowne" - powiedział podczas przemówienia inauguracyjnego w poniedziałek.
"Myślę, że jest dokładnie odwrotnie. Największe ryzyko polegało na tym, by go nie podejmować, by pozwolić sprawom toczyć się dalej bez żadnych zmian" - dodał Bayrou.
Francja stoi w obliczu kryzysu fiskalnego
W centrum sporu znajdują się kruche finanse publiczne Francji. Ubiegłoroczny deficyt osiągnął 5,8% PKB, prawie dwukrotnie przekraczając unijny pułap 3%, podczas gdy dług publiczny wynosi obecnie ponad 3,3 bln euro - około 114% produktu krajowego brutto.
Bayrou argumentował, że drastyczne cięcia są nieuniknione, przedstawiając plan zmniejszenia wydatków o 44 miliardy euro do 2026 roku, częściowo poprzez zniesienie dwóch świąt państwowych.
"Nasze prognozy są zagrożone. Francja nie miała zrównoważonego budżetu od 51 lat", ostrzegł Bayrou podczas swojego przemówienia inauguracyjnego, wskazując na to, co nazwał "niesamowitą sekwencją ciosów losu od 2020 roku", od pandemii i wojny na Ukrainie po rosnące ceny energii i inflację.
Ale partie opozycyjne uderzyły w niepopularne środki oszczędnościowe.
"Chcę powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że rząd dziś upadnie. Dla wielu francuskich obywateli to ulga" - powiedział Manuel Bompard z twardo lewicowej partii La France Insoumise, wpisująć się w chór głosów z całego spektrum politycznego.
Co dalej z Macronem?
Gdyby rząd Bayrou upadł w ciągu najbliższych kilku godzin, prezydent Francji Emmanuel Macron byłby zmuszony do poszukiwania piątego premiera od czasu rozpoczęcia swojej drugiej kadencji w 2022 r. - takiego, który byłby w stanie przeprowadzić budżet przez podzielony parlament Francji.
Prezydent płaci cenę za swoje ryzyko rozwiązania Zgromadzenia Narodowego w czerwcu 2024 r., co przyniosło odwrotny skutek, tworząc głęboko podzielony parlament, w którym żadna partia nie ma większości.
Wielu obserwatorów spodziewa się, że Macron może teraz zwrócić się do centrolewicowej Partii Socjalistycznej, aby wybrać następnego szefa francuskiego rządu.
Taki wybór mógłby złagodzić napięcia, ale napotkałby opór ze strony części własnego sojuszu Macrona i konserwatywnych Republikanów (Les Républicains lub LR).
Podczas gdy prawodawca LR Laurent Wauquiez zasugerował, że jego partia niekoniecznie sprzeciwiłaby się socjalistycznemu premierowi, minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau był kategoryczny: "Nie ma mowy, abyśmy zaakceptowali socjalistycznego premiera".
Macron wykluczył ponowne rozwiązanie parlamentu, obawiając się powtórzenia katastrofalnego ryzyka z zeszłego roku.
Chociaż posłowie wielokrotnie wzywali Macrona do rezygnacji w przypadku upadku Bayrou, francuski przywódca obiecał pozostać na stanowisku do końca swojej kadencji w 2027 roku.
Masowe protesty spodziewane w najbliższych dniach
Poza korytarzami krajowych instytucji, cierpliwość opinii publicznej wyczerpuje się.
Kilka oddolnych grup wezwało do ogólnokrajowych strajków w środę, podczas gdy główne francuskie związki zawodowe przygotowują strajki i protesty na 18 września przeciwko zbliżającym się cięciom budżetowym.
Francji grozi podwójny kryzys: paraliż polityczny na szczytach władzy i narastające niepokoje na ulicach.
Wyniki głosowania nad wotum zaufania spodziewane są około godziny 19:00 czasu środkowoeuropejskiego.