Dziesiątki tysięcy Izraelczyków demonstrowało, jak co sobotę wieczorem, w Tel Awiwie, domagając się od rządu zakończenia wojny i osiągnięcia porozumienia w sprawie uwolnienia zakładników.
Premier Izraela, Benjamin Netanjahu stoi w obliczu rosnącej presji na osiągnięcie porozumienia w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy, zanim izraelska armia rozpocznie operację przejęcia miasta Gaza.
Jednak skrajnie prawicowi politycy w koalicyjnym rządzie Netanjahu są zdecydowanie przeciwni porozumieniu z Hamasem, a media donoszą, że skrajnie prawicowy minister finansów Bezalel Smotrich powiedział krewnym zakładników, że opuści koalicję, jeśli izraelski premier zgodzi się na zawieszenie broni.
W tym samym czasie lider centroprawicowej partii Jedności Narodowej, Beni Gants, zaproponował Netanjahu utworzenie sześciomiesięcznego rządu tymczasowego "w celu wykupienia zakładników".
"Nadszedł czas na rząd, który wykupi zakładników, będzie wspierał wojsko i będzie miał ograniczony limit czasowy. W ciągu sześciu miesięcy zakończymy te dwa etapy i przejdziemy do wyborów" - powiedział Gants.
"Jeśli Netanjahu się nie zgodzi, będziemy wiedzieć, że zrobiliśmy wszystko" - podkreślił Gants.
Według obserwatorów, jest mało prawdopodobne, że izraelski premier zaakceptuje tę propozycję.
Gants wyjaśnił, że rząd rozpocznie swoją pracę od osiągnięcia porozumienia w sprawie powrotu około 50 zakładników nadal przetrzymywanych w Strefie Gazy, z których 20 uważa się za wciąż żywych.
"Obowiązkiem naszego państwa jest ratowanie życia Żydów i wszystkich obywateli. Każdy zakładnik, któremu grozi śmierć, może być naszym synem, naszą córką" - podkreślił Gants.
Partie ultraortodoksyjne opuściły koalicję rządzącą w lipcu, pozostawiając Netanjahu bez bezwzględnej większości w Knesecie i zależnego od jego skrajnie prawicowych sojuszników, którzy jednak zaprzeczają jakiemukolwiek porozumieniu z Hamasem i opowiadają się za kontynuacją wojny.