Dwa i pół tygodnia temu nieznani sprawcy włamali się do bazy lotniczej NATO w Kecskemét, kradnąc sprzęt radarowy MiG-29. Ministerstwo Obrony rozpoczęło dochodzenie.
Jak twierdzi ministerstwo, bezpieczeństwo Węgrów nie było zagrożone, ponieważ wspomniany samolot został wycofany ze służby w 2010 roku i uznany za niepotrzebny.
Międzynarodowy pilot demonstracyjny, Gyula Vári, stwierdził w rozmowie z Euronews, że same plany samolotu są tajne, a jego demontaż wymaga specjalistycznej wiedzy.
"Te samoloty stoją tam od 15 lat i nie wierzę, że były konserwowane, ponieważ przestarzały sprzęt zwykle nie jest konserwowany. Jeśli laik chce coś zabrać, nie włamuje się po to do bazy NATO. Nie wie, gdzie są strażnicy, nie wie, kiedy przyjdą. Nie wie nawet, co chce zabrać", powiedział. "Dużo latałem tym samolotem, ale szczerze przyznaję, że sprzęt, o którym słyszałem, że został zabrany - nawet nie wiem, gdzie znajdują się w samolocie. Z grubsza znam ich położenie, ale nie wiem, który panel musiałbym otworzyć. Amator nie robi takich rzeczy. Jeśli ktoś je zabrał, to był to profesjonalista".
Lotnisko wojskowe w Kecskemét jest co prawda chronione przez kamery i drut kolczasty, lecz obecnie ochroną samolotów wycofanych z eksploatacji nie zajmują się siły zbrojne, ale prywatna firma MNV Zrt.
Niektórzy eksperci, jak były pilot myśliwca Jenő Nagy "Zsenya", twierdzą, że kolekcjonerzy nie są zainteresowani tak skomplikowanym sprzętem.
"Dla kolekcjonera mówimy o rzeczach takich jak hełm, stożek nosowy, czasza, instrumenty. Wystawiasz je w domu i cieszysz się, że je posiadasz. Ale taki radar jest bardzo trudny do zdemontowania w taki sposób, by później nadawał się do użytku. Ma adaptery, jednostki zasilające i anteny - działa tylko z tym wszystkim razem", powiedział w rozmowie z Euronews.
Choć Ministerstwo Obrony wszczęło dochodzenie, nie wiadomo, czy informacja o powodach kradzieży i sprawcach pojawi się do wiadomości opinii publicznej, ponieważ wyniki śledztwa mogą w każdej chwili zostać utajnione.