Kości, buty i ubrania zostały odkryte w marcu na ranczu Izaguirre w zachodniej części meksykańskiej prowincji Jalisco, które miało być ośrodkiem szkoleniowym dla członków kartelu.
Burmistrz miasta Teuchitlán w zachodnio-meksykańskim stanie Jalisco został aresztowany w związku z domniemanymi powiązaniami z osławionym ośrodkiem szkoleniowym dla członków kartelu.
José Murguía Santiago został zatrzymany w ramach śledztwa w sprawie rancza Izaguirre, gdzie na początku tego roku znaleziono ludzkie kości i odzież.
Miejsce to było prawdopodobnie wykorzystywane przez niesławny kartel Jalisco New Generation (CJNG).
W rozmowie z lokalnymi mediami burmistrz zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z działalnością kartelu. Prokuratorzy twierdzą jednak, że wiedział o jego istnieniu i nie podjął żadnych działań, aby zaalarmować organy ścigania.
Miejsce, które zostało nazwane "ranczem horroru" trafiło na pierwsze strony gazet w marcu, kiedy ludzie poszukujący swoich krewnych ogłosili, że odkryli tam buty, ubrania i zwęglone kości zaginionych.
Grupa Jalisco Search Warriors, która zajmuje się m.in. identyfikacją zmarłych w Jalisco określiła to miejsce jako "obóz zagłady" dla porwanych przez kartele ludzi.
Rodziny zaginionych obwiniają władze o zaniedbania w prowadzonym śledztwie i niestaranne gromadzenie dowodów, po tym jak ranczo zostało nieskutecznie przeszukane przez żołnierzy we wrześniu.
Po tym, jak wiadomość o "ranczu horroru" wywołała poruszenie w całym Meksyku, rząd zapowiedział dogłębne dochodzenie.
Prokurator generalny Alejandro Gertz utrzymuje jednak, że obiekt ten nie był wykorzystywany jako miejsce eksterminacji zaginionych osób.
Z jego wypowiedzią nie zgadzają się Jalisco Search Warriors, którzy sugerują, że ranczo było czymś więcej niż tylko centrum rekrutacyjnym i szkoleniowym dla członków kartelu i że dochodziło tam do systemowych aktów przemocy.
Jak podała prokuratura stanu Jalisco, w zeszłym miesiącu dwóch członków tej grupy, Carmen Morales i jej syn Jaime Ramirez, zostało zastrzelonych.
W ciągu ostatnich kilku dekad w Meksyku zaginęło ponad 120 000 osób. Według działaczy, władze nie robią wystarczająco dużo, aby zbadać przypadki łamania praw człowieka i odszukać zaginionych.