Stan zdrowia pasażerów samolotu i innego pojazdu, który został uderzony w katastrofie, nie jest znany. Jest to druga katastrofa lotnicza w Stanach Zjednoczonych w ciągu niespełna doby, po katastrofie helikoptera na nowojorskim odcinku rzeki Hudson.
Mały samolot z trzema osobami na pokładzie rozbił się w piątek w mieście Boca Raton na południu Florydy w pobliżu głównej autostrady międzystanowej i torów kolejowych, poinformowały lokalne władze.
Policja w Boca Raton, które znajduje się około 75 kilometrów na północ od Miami, poinformowała w mediach społecznościowych, że kilka dróg w pobliżu lotniska w mieście zostało zamkniętych w pobliżu autostrady międzystanowej 95 od około 10:30 czasu lokalnego (16:30 czasu środkowoeuropejskiego) wkrótce po katastrofie.
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zidentyfikowała samolot jako Cessna 310 z trzema osobami na pokładzie, choć na tym etapie nie wiadomo, czy są jakieś ofiary śmiertelne. Samolot rozbił się około godziny 10:20 po starcie z lotniska Boca Raton w kierunku Tallahassee. Przyczyna katastrofy jest obecnie badana.
Strażacy powiedzieli South Florida Sun Sentinel, że katastrofa samolotu podobno zepchnęła samochód na pobliskie tory kolejowe, co również spowodowało ich zamknięcie. Stan zdrowia pasażerów pojazdu również nie jest znany. Miguel Coka, lat 51, który pracuje w pobliżu lotniska Boca Raton, był świadkiem wypadku wraz z innymi kolegami: "Z budynku dobiegł ryk, który wszyscy poczuliśmy. Byliśmy w szoku".
Burmistrz Boca Raton Scott Singer powiedział, że śledztwo jest na wstępnym etapie. "Z głębokim smutkiem potwierdzamy, że w naszej społeczności doszło dziś do katastrofy lotniczej. W tej chwili szczegóły są nadal ustalane i ściśle współpracujemy ze służbami ratunkowymi i władzami" - powiedział Singer w oświadczeniu. "Myślami jesteśmy ze wszystkimi osobami dotkniętymi tym tragicznym wydarzeniem. Prosimy o cierpliwość i szacunek dla rodzin zaangażowanych w dochodzenie".