Policja w Brukseli kontynuuje poszukiwania podejrzanych w dwóch strzelaninach, które miały miejsce w pobliżu stacji metra w zeszłym tygodniu. Opinia publiczna ponownie zwraca uwagę na przemoc gangów narkotykowych w mieście.
Według brukselskiej prokuratury, jedna osoba została ranna w incydencie i przewieziona do szpitala. Incydent pozostawił dzielnicę Anderlecht w szoku, a niektórzy mieszkańcy są przerażeni.
W piątek w Brukseli zginęła jedna osoba, co według belgijskich urzędników było czwartą strzelaniną w ciągu ostatniego tygodnia, prawdopodobnie związaną z gangami narkotykowymi. Skłoniło to rząd do złożenia obietnicy wzmocnienia działań policji na ulicach miasta.
To była pierwsza śmiertelna strzelanina w fali przemocy w dzielnicach Anderlecht i St. Josse. Poprzednie trzy strzelaniny zakończyły się tylko jednym zranieniem. Urzędnicy stwierdzili, że wszystkie miały znamiona przemocy związanej z narkotykami, a nie terroryzmem.
„Jest więcej niż prawdopodobne, że strzelaniny są powiązane” — powiedział prokurator generalny Frédéric Van Leeuw w rozmowie z siecią VRT.
Minister sprawiedliwości Annelies Verlinden powiedziała, że obecność policji musi zostać zwiększona w całym mieście.
„Przestępcy są niezwykle elastyczni, więc jeśli nie będziemy mieć (policji) wszędzie, niczego nie naprawimy, ponieważ problem po prostu przeniesie się gdzie indziej” — powiedziała Verlinden
W Brukseli dochodziło już do strzelanin, ale cztery w ciągu tygodnia wywołały duży niepokój. Grupy obywateli coraz częściej narzekały na bezprawie w kilku dzielnicach Brukseli nocą i domagały się większej obecności policji.
Port w Antwerpii, 55 kilometrów na północ, stał się centrum europejskiego importu kokainy. Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa stwierdzili, że przemoc z pewnością rozprzestrzeni się na inne miasta w Belgii.