Restauracja Pa Jit w Nakhon Pathom w Tajlandii zamieniła powódź w niecodzienne doświadczenie kulinarne. Jedenaście dni po tym, jak rzeka Tha Chin wystąpiła z brzegów, ryby pływają między stopami gości, przyciągając tłumy chętnych, by zobaczyć i sfotografować to widowisko. Rodziny siedzą, a maluchy bawią się w wodzie. Tymczasem obsługa w woderach serwuje posiłki w zalanej sali.
Właściciel, Pornkamol Prangprempree, mówi, że zyski podwoiły się. Teraz sięgają około 618 dolarów dziennie. Przed powodzią było to 309.
Od ponad 30 lat restauracja jest stałym punktem nad rzeką. W 2019 r. również zalała ją woda.