Pożary w styczniu pochłonęły życie 30 osób i spaliły tysiące domów w Los Angeles i okolicach.
Brak zasobów i przestarzała polityka dotycząca wysyłania alertów awaryjnych spowodowały opóźnienia w ostrzeżeniach ewakuacyjnych podczas śmiertelnych pożarów w rejonie Los Angeles w styczniu, według zewnętrznej analizy.
Raport powykonawczy sporządzony przez firmę konsultingową McChrystal Group, zamówiony przez nadzorców hrabstwa Los Angeles kilka tygodni po pożarach Eaton i Palisades, które zabiły ponad 30 osób i zniszczyły tysiące domów w Pacific Palisades i Altadenie, wskazuje na szereg słabości w systemie ostrzegania.
W dokumencie wymieniono m.in. „przestarzałe polityki, niespójne praktyki i podatność na problemy komunikacyjne”, które utrudniły reakcję hrabstwa.
Wywiady z ocalałymi i analiza danych wykazały, że nakazy ewakuacji dla części Altadeny – gdzie szalał pożar Eaton – dotarły dopiero po spaleniu domów.
Raport odnotowuje również krytyczne braki kadrowe, w tym liczne wakaty wśród zastępców szeryfa oraz chroniczne niedofinansowanie Biura Zarządzania Kryzysowego.
Dodatkowo pierwszym ratownikom i dowódcom incydentów nie udało się konsekwentnie wymieniać informacji z powodu zawodnej łączności komórkowej, niespójnych metod raportowania z terenu oraz używania odrębnych, niepowiązanych platform komunikacyjnych.
Niezależny raport powykonawczy sporządzony przez firmę konsultingową McChrystal Group został zamówiony przez nadzorców hrabstwa Los Angeles zaledwie kilka tygodni po pożarach Eaton i Palisades, które zabiły ponad 30 osób i zniszczyły tysiące domów w Pacific Palisades i Altadenie.
Opublikowany w czwartek raport wskazuje na szereg słabości, w tym „przestarzałe polityki, niespójne praktyki i podatność na problemy komunikacyjne”, które utrudniły reakcję hrabstwa.
Wywiady z ocalałymi i analiza dostępnych danych wykazały, że nakazy ewakuacji dla niektórych dzielnic Altadeny, gdzie szalał pożar Eaton, nadeszły długo po spaleniu domów.
Raport wskazuje na krytyczne braki kadrowe, w tym dużą liczbę wakatów zastępców szeryfa i niedofinansowane Biuro Zarządzania Kryzysowego.
Dodatkowo, pierwszym ratownikom i dowódcom incydentów nie udało się konsekwentnie dzielić informacjami z powodu zawodnej łączności komórkowej, niespójnych metod raportowania w terenie oraz używania różnych, niepowiązanych platform komunikacyjnych.